Logowanie
Ostatnie odpowiedzi
-
22 godz. 16 minut temu
-
23 godz. 8 minut temu
-
1 dzień 11 godz. temu
-
1 dzień 21 godz. temu
-
2 dni 5 godz. temu
-
2 dni 5 godz. temu
-
2 dni 13 godz. temu
-
4 dni 6 godz. temu
ostatnie artykuły
Ostatnio w blogach
Nowe wątki
- Ranking Gmin Województwa Łódzkiego 2023
- Połączyć rondo Bitwy Warszawskiej (piotrkowskiej) z bliźniaczym rondem
- Wstąpię do PiS… wątek na forum trybunalscy.pl
- Raban 2020
- Apel Stowarzyszenia Inteligencji Polskiej
- Zjawisko antypisowskie jako lamet nad uciekającym...
- Strajk nauczycieli 2019
- Piotrków może więcej...
- Wybory samorządowe 2018
- Zaproszenie Elektryków, Energetyków, Elektroników i wszystkich związanych z tymi zawodami
Ktoś kiedyś Rządził miastem
http://trybunalscy.pl/node/5031
Czy jesteś za tym żeby definitywnie i raz na zawsze zaprzestać nazywania ulic, imionami i nazwiskami jakichkolwiek polityków
lub bohaterów. Czy zagłosujesz za tym, żeby powstające
w przyszłości ulice i ronda nosiły nazwy apolityczne?
Uzasadnienie.
Amerykanie już dawno, ze względów praktycznych, w Nowym Yorku ponumerowali ulice i nazwali je np: ul. "44", "1410" itp., co nie znaczy, że nie otaczają czcią swoich bohaterów.
Natomiast w Piotrkowie Trybunalskim co jakiś czas pojawiają się próby nazwania jedno z rond imieniem (traktatowo lizbońskiego) zdrajcy narodowego.
Zadłużenie PRL, następnie III RP, to współczesna metoda zdobywania rynków i realizowanie idei Stanów Zjednoczonych Europy. Wszystkie medialne, propagandowe działania mają na celu: po pierwsze finansowe uzależnienie, a następnie takie wydanie pieniędzy, które zabezpiecza interesy przyszłego „możnowładcy”. Wszystkie rankingi promujące wydanie znaczonych pieniędzy promują takie ich wydanie, które nie poprawia bytu tubylców. Budujemy ronda od podstaw, jednocześnie nie wyburzamy zagrzybionych budowli np. szkół. Jedynie je „liftingujemy” - marnujemy pieniądze. Zadłużający swój interes zabezpiecza w dwójnasób – troszczy się o te budowle, które interesują go jako przyszłego ich użytkownika oraz tak prowadzi politykę fiskalną, która gwarantuje niewypłacalność dłużnika. Więcej! Przedsiębiorca nie szuka talentów, najlepszych z najlepszych w celu wymyślenia, zaprojektowania. On układa się z urzędnikiem o pieniądze z zewnątrz, które wyda tak, jak mu każą. Jego interesuje prowizja, a nie rozwój.
Długów nie można nie spłacić, a ponieważ zadłużający obsadził stosowne urzędy i media, rewolucja w tej sprawie nie ma szans. Pozostaje spłacić długi i pogonić tych, którzy dali się zmanipulować. Poczucie narodowej, w tym lokalnej, wspólnoty nakazuje nam bezwzględnie długi spłacić, lub odpracować. Przypominam 1989 rok: firmy obce - zwolnienia podatkowe, firmy krajowe - bez zwolnień i z permanentnymi kontrolami. W takiej sytuacji aż prosi się pozostawić wskazany problem i podjąć obywatelską akcję powołania funduszu innowacyjnego, który poprzez dobrowolne opodatkowanie się obywateli pozwoli finansować nowe technologie, dając szansę na rozwój.
Myślę, że w odpowiedzi na kolejny policzek jaki wymierza nam konfidencja wespół-zespół ze stojącymi w rozkroku, powinniśmy dopilnować aby delegacje i diety - bogaty konfident wypłacał biedniejszemu. Nie powinniśmy dopuścić do tego, że to my podatnicy zafundujemy im przemądre dysputy.
Jeśli to prawda, to bardzo trafna ocena.
Do polityki przedostają się coraz większe miernoty.
To widać centralnie, ale i lokalnie. Widać komuś na tym zależy, bo stworzono cały system: prawo, media, nie wspominając o dewaluacji wszelkich wartości.
Odkręcenie tej spirali będzie bardzo trudne. Potrzeba takich instytucji, tylko personalny sztandar inny.
Proszę zapoznajcie się z ideowym wywodem naszego referendum jutro chciałbym je opublikować
Przeprowadźmy własne referendum – głosowanie ludowe
PIO (Piotrkowska Inicjatywa Obywatelska) zadała lokalnej społeczności zagwozdkę. Bez względu na intencje, na zakonspirowane w referendalnych pytaniach cele, pozostaje fakt uruchomienia, rzadko, za rzadko używanej procedury para demokracji bezpośredniej. Nie można przejść koło takiej inicjatywy obojętnie. Nawet wtedy kiedy mamy dowody na to, że procedura jest wykorzystana w walce poróżnionych grup, niemożna jej zlekceważyć.
Redakcja naszego portalu postanawia wykorzystać zaistniałą referendalną atmosferę w celu wykorzystania jej w dobrym celu. Proponujemy Piotrkowianom możliwość przeprowadzenia głosowania ludowego, bez budżetowego, za to zasadniczego, merytorycznego.
Jak nasze referendum odbędzie się:
Zwracamy w tym miejscu uwagę, że Ankieta ta będzie swoistym Zbiorem Myśli (think tank) – ponownym ideowym i politycznym określeniem się naszego środowiska.
...o jakie Referendum chodzi?
Co do mnie - odsunąłem się m.in. z powodów osobistych.
Ponadto uczestniczę w projektach na skalę powiatu/województwa/kraju gdzie są zupełnie inne, bardziej "normalne" reguły gry.
Sytuacja lokalna mnie niestety zmęczyła i wolę swoje siły wykorzystać w innych miejscach...
pominąć lokalne przepychanki przy wykorzystaniu instytucji referendum i zadać pytanie ustrojowe, polityczne, zasadnicze. No o ordynację, zadłużenie, czy demokracje bezpośrednią. Piotrze. Zawsze możesz napisać o sprawach ogólnych nie lokalnych. Rozumiem, że zachowujesz członkostwo w redakcji
...o jakie Referendum chodzi?
Co do mnie - odsunąłem się m.in. z powodów osobistych.
Ponadto uczestniczę w projektach na skalę powiatu/województwa/kraju gdzie są zupełnie inne, bardziej "normalne" reguły gry.
Sytuacja lokalna mnie niestety zmęczyła i wolę swoje siły wykorzystać w innych miejscach...
Adam nie chce dokonać wpisu informującego co zrobił. Uważa, że każdy sam zobaczy. Jednak. Adam zainstalował nam aplikację pozwalającą eksportować nasze art. do portali typu FB. Założył kolejny „kaganiec” na boty nabijające statystyki. Boty co wiecie, to w zamyśle pomocnicy adminów i szpiegów… Co do podzielenia w uprawnieniach maksymalnego uprawnienia z wyłączeniem wglądu do grup, to jest to zadnie na tym etapie trudne do zrobienia. Pozostaje nam maksymalnie ograniczać pełne uprawnienia. Obecnie takie mamy my w redakcji i poseł Telus. Ten nie jest w tym zorientowany.
Czekam jeszcze jednen dzień na komentarz Piotra Majchera i Joli co do pomysłu referendum. Po tym terminie uruchamiam pomysł.
http://www.youtube.com/watch?v=0WSK3FNUhbs
Okej panie profesorze. Jeśliby by Pan zechciał, przed każdym wystąpieniem powiedzieć, że to dzielenie i rozdawanie, to okres przejściowy do pełnego kapitalizmu, do którego wedle rozeznania potrzeba dwóch pokoleń. A że nie jesteście gołosłowni to już od np. 2015 schodzicie z 1 % podatku dochodowego i wycofujecie Państwo z tych i tych finansowań, które to finansowanie spadnie na obywatela wedle jego uznanych potrzeb.
A polskim rodzinom nie potrzeba pomagać wystarczy je nie okradać.
O i tu mamy istotę problemu. Od wieków nasi wrogowie, znając nasze przyrodzone sobiepaństwo, poróżniają nas i żerują na nas. A my jak we fraszce "Golono strzyżono" - Adam Mickiewicz, dajemy się ogrywać. Nie wysłuchamy przeciwnika, w tym, rzekomego przeciwnika, tylko zaperzymy się i do przodu.
referendum.
Od dziś przestaję wrzucać obce teksty
i zaczynam pisać o mojej działalności w MLM-ie.
Przemysł pogardy czyli jak niszczono Lecha Kaczyńskiego
Dotychczasowe ustalenia formy pracy naszego duszpasterstwa były poczynione z dyrektorem Witoldem Filipińskim, a obecnie osobą numer jeden jest Stanisław Łęcki i trudno nie zauważyć stan nowych dokonanych już faktów.
Coraz częściej stajemy w nowych okolicznościach, gdzie zmiany organizacyjne mogą rodzić kolejne trudności w pracy naszego Nazaretu. Trudno mi powiedzieć czy wystarczy naszej grupie samozaparcia i dyscypliny do równie aktywnej pracy, każdego z nas w nowej rzeczywistości.
To ta nowa sytuacja wymaga postawy zaangażowanej, aby zabezpieczyć osiągnięcia, których jesteśmy twórcami, a zarazem zobowiązani do ukazania tej najważniejszej treści jaka w miejscu pracy nas zidentyfikowała z zawodowym duszpasterstwem. Przychodzi czas świadectwa wiary, która poprzez nasze nieobojętne postawy ukaże to najważniejsze źródło duchowej siły w naszych sercach. Model katolika, który poprzez zrozumienie swojej wartości będzie cenił siebie i to co wokół siebie tworzy. Ważne jest aby pracownik dążył do tej duchowej atmosfery tam, gdzie spędza swój najbardziej twórczy czas. To tutaj w miejscu pracy codziennej ukazuje się prawdziwa forma życia, identyfikacja osoby i jej życiowych celów, oraz system przyjmowanych wartości. Uwidacznia się prawdziwa wartość i głębia postawy przyjętej wiary. Ta wysoka klasa oraz ranga człowieka jest najważniejsza i to jest największy kapitał ku któremu zawsze należy zwracać zainteresowanie, a dzisiaj potrzeba w sposób szczególny tutaj kierować uwagę pracodawcy, który organizuje to nasze codzienne miejsce. Nasza modlitwa wrażliwych ludzi z Duszpasterstwa Nazaret tworzy tą najważniejszą przestrzeń oddechu dla każdego podejmowanego wysiłku w miejscu pracy. Ten humanizm i personalistyczne odniesienie do człowieka pracy jest nie mniej ważne, niż inna uzyskiwana gratyfikacja. Dobra atmosfera pracy wymaga zrozumienia człowieka i jego potrzeb, nawet tych które prawdziwie motywują jego postawę w miejscu pracy. To właściwe ułożenie wartości i ład w miejscu pracy jest najważniejszym wspólnym zadaniem. Tworzenie miejsca pracy z troską o człowieka to wielkie zadanie całej Ewangelii Pracy. Warto to dostrzec, zgłębić i zrozumieć. Oczywiście potrzebne są tutaj oczy wiary, oraz mocne zaufanie Jezusowi, a także trwanie w Bogu na modlitwie.
Czyli nasze zadanie zawodowego duszpasterstwa staje się zbieżne z interesem nie tylko pracowników, ale całej firmy, a dzisiaj potrzeba w sposób szczególny uzyskiwać zrozumienie pracodawcy dla tak realizowanej aktywności, bo przecież to miejsce pracy jest naszym wspólnym zadaniem.
Wiara potwierdzona życiem i pełnym zaangażowaniem to świadectwo w codzienności również w każdym miejscu w którym jest nasz bliźni – potrzebujący Bożej miłości, wiary i nadziei.
Przepraszam za przydługie moje refleksje, ale zawsze potrzebujemy pełnego uświadomienia dla wystarczającej motywacji swojego działania.
Tutaj oczekuję na dzielenie się obawami, troskami o poprawność aktywności Nazaretu, a przede wszystkim swoją mądrością i przemyśleniami - abyśmy wspólnie mogli się ubogacić
Serdeczna prośba o zgłoszenie sugestii, zagadnień i tematów oraz wyrażenie swoich opinii i propozycji przebiegu spotkania z nowym dyrektorem generalnym.
Z tą sprawą skutecznie i definitywnie poradził sobie jak dotąd jedynie Stefan Oleszczuk - wolnorynkowy gospodarz gminy Kamień Pomorski.
Nazwy wszystkich ulic, upamiętniających jakichkolwiek polityków lub bohaterów pozmieniał na apolityczne, np ulica biegnąca od rynku na północ stała się ulicą Północną,
na zachód Zachodnią itp.
Warto też przypomnieć sobie: http://trybunalscy.pl/node/5031
Abstrahuję od konfliktu Michał Tyrpa – dzieci Witolda Pileckiego.
Mamy kilka obszarów. Charakterki np. raptus i flegmatyk. Ale jest jeszcze ideologiczna, polityczna niechęć członka rodziny do ukazania swego przodka w prawidłowym świetle. Chcemy Piotrkowianie, Radomszczanie, Sulejowianie… nadać śp. Pamięci księdzu Janowi Umińskiemu należne miejsce w zbiorowej pamięci. Nie możemy tego zrobić bo bratanek jest przeciwny. Pan z natury jest anty nie cierpi obecnej Polski.
O kim mowa. O księdzu z listy do zlikwidowania . Gdyby nie wpadka z księdzem Jerzym nie żyłby z ręki bezpieki.
Szanuję Michała Tyrpę za to co robi dla Rotmistrza, szanuję dzieci Rotmistrza.
13 lutego (w środę popielcową), w ramach "40 Dni dla Życia" stanie na placu Dąbrowskiego w Łodzi specjalny "namiot modlitwy". Będzie to miejsce szczególnych próśb łodzian, którzy w ciągu 960 godzin zechcą poświęcić kilka chwil i włączyć się w nieustającą modlitwę w intencjach dzieci nienarodzonych oraz ich rodziców. Będziemy modlić się za osoby noszące się z zamiarem dokonania aborcji, aby przemieniły swoje myślenie i przyjęły z miłością największy dar, jaki mogły otrzymać. Będziemy prosić o pokój i otwarcie ich serc, by Bóg mógł napełnić je radością, odsuwając wszelkie obawy, aby mogli pokonać lęk pochodzący z frustracji, obaw o byt materialny, braku miłości, a czasem ze zwykłego, ludzkiego egoizmu.
W naszej modlitwie, szczególnie w Godzinie Miłosierdzia, będziemy prosić o uzdrowienie zranień dla każdej osoby, której dziecko nie może dziś cieszyć się życiem. Ponadto każdy z nas będzie miał okazję, by dziękować za własne życie, a także za życie swoich bliskich. Nasze myśli zwrócimy ku Bogu, jedynemu dawcy życia, dziękując za każdego człowieka, dla którego życie ludzkie - od poczęcia aż do naturalnej śmierci - jest najwyższą wartością.
Modlitwy zanosimy również w intencjach małżeństw, które borykają się z problemem poczęcia dziecka, za chorych i osoby w wieku starczym. Każdy z nas, powinien udać się do tego namiotu, dziękując w modlitwie za dar własnego życia.
ofiaruj choćby godzinę Wielkiego Postu, w tej ważnej intencji.
40 dni, po 24 godziny - to w sumie 960 godzin czuwania i tyle osób potrzeba, by ta modlitwa się odbyła. Osoby indywidualne mogą odbyć dyżur od 1 godziny, zaś grupy - 6 lub 24 godzinny. Wtedy wspólnoty rozkładają dyżury (np. godzinne) pomiędzy swoich członków i animują modlitwę w namiocie. Dyżury zgłaszamy pod adres e-mail: 40dni.lodz@gmail.com.
http://www.tvp.pl/vod/audycje/publicystyka/jan-pospieszalski-blizej/wide...
Czwartek, 23 sierpień 2012 22:54
"Panie pułkowniku Wołodyjowski! Larum grają!" Wojska Wielkiej Brytanii, USA i Francji czekają w pogotowiu przy granicy z Syrią, by wesprzeć tamtejszych bezbronnych cywilów ("O północy się zjawili jacyś dwaj cywili...") i w ten sposób zapewnić zwycięstwo demokracji w tym nieszczęśliwym, a właściwie wtedy już chyba szczęśliwym kraju – bo kiedy już w Syrii zwycięży demokracja, to można będzie przystąpić do demokratycznej ofensywy w złowrogim Iranie. No dobrze; to Angielczyków rzesza blada, Amerykanie i wymowni Francuzi czają się przy syryjskiej granicy – a my co? "Panie pułkowniku Wołodyjowski! Larum grają!" Tam, gdzie trwa wojna o pokój, a właściwie jaka tam znowu "wojna"; to nie żadna "wojna" tylko walka "o wolność naszą i waszą", to znaczy – syryjską, żeby Syryjczykom było tak samo dobrze, jak i nam – nie powinno zabraknąć i naszych askarisów. Tymczasem nie słychać, by z naszego nieszczęśliwego kraju jacyś askarisi wybierali się do Syrii. Ładny interes! Tu walka o wolność, a my nic?
Najwyraźniej nasza chata z kraja i tylko niezawisły sąd ukarał jakiegoś nieszczęśnika za bezsilne złorzeczenia (imprecationes), przekleństwa (maledicas) i złośliwości (malices) przeciwko misji pokojowej w Afganistanie. Rzuca to nowe światło na zdolności bojowe naszej niezwyciężonej armii. Kiedy przed dwoma laty słuchałem wykładu pewnego generała na temat stanu tubylczych sił zbrojnych, konkluzja brzmiała, że poza kontyngentem "misyjnym" nie ma w naszej niezwyciężonej armii formacji zdolnej do wykonania zadania militarnego innego, niż służba wartownicza. Okazuje się jednak, że aż tak źle nie jest, że nasza niezwyciężona armia odnosi wiekopomne zwycięstwa w niezawisłych sądach. Dał nam przykład Michnik Adam jak zwyciężać mamy! W tej sytuacji sprawa słynnej "tarczy", która teraz pewnie przy okazji każdego święta Wojska Polskiego będzie rozkwitała, niczym kwiat paproci w Noc Świętojańską, jakby schodziła na plan dalszy. Oczywiście nie mówię o niezbędnych nakładach, co to, to nie; w końcu mamy kryzys, powiadają, że gospodarka "spowalnia", a nawet pojawiły się, i to na masową skalę, "zatory płatnicze", będące pierwszym zwiastunem załamania, więc z czegoś żyć trzeba i takie, dajmy na to, "prace studyjne" nad tarczą byłyby jakimś rozwiązaniem, przynajmniej na najbliższe 20 lat, podobnie jak "ratowanie" Marynarki Wojennej – ale nie tutaj odniesiemy nasze największe zwycięstwa. Największe nasze zwycięstwa odniesiemy przed niezawisłymi sądami. Jak tylko jakiś wróg zechce zrobić nam krzywdę, na przykład – oderwać od naszego nieszczęśliwego kraju część terytorium, albo pozbawić nasze państwo niepodległości – to my go zaraz przed niezawisły sąd, a ten już pokaże mu ruski miesiąc! Zresztą – dlaczego mielibyśmy ograniczać się do postępowań defensywnych? Co nam obca przemoc wzięła, pozwem odbierzemy – czyż nie warto pomyśleć o przerobieniu w tym duchu naszego hymnu państwowego? Co tam bredzić o jakiejś "szabli", kiedy wszyscy potępiają "wywijanie szabelką"? Pozew jest lepszy, bo i ryzyko mniejsze, a właściwie żadne, zwłaszcza gdy niezawisły sąd zostanie uprzednio właściwie poinstruowany. Afera Amber Gold pokazuje, że zarówno na niezależnej prokuraturze, jak i niezawisłych sądach można polegać w każdej sytuacji, toteż gdyby dzisiaj satyryk pisał swoją piosenkę, to zakończyłby ją nie uwagą, że "z każdej sytuacji wyjdziemy obronnie; wojsko nasze czuwa szkolone wszechstronnie" – tylko: "w każdą sytuację brniemy dziarskim krokiem, wiedząc, że sąd czeka z gotowym wyrokiem!".
Cały tekst: http://www.goniec.net/teksty/Page-18.html
Polska dołoży 45,5 miliarda złotych
Tomasz Cukiernik
W 2006 roku przygotowałem artykuł dla tygodnika ?Wprost?, w którym wyliczyłem finansowy bilans dotacji unijnych dla Polski na lata 2007-2013. Wyszło mi, że wydatki po stronie polskiej wynoszą 117,5 proc.
wartości dotacji przyznanych naszemu krajowi przez Unię Europejską. Po kilku latach realizacji biurokratycznej tortury finansowej z Brukseli warto zweryfikować te wyliczenia.
Łączna unijna składka Polski w latach 2007-2013 wynosi około 102 mld zł, czyli 25,5 mld euro, a w samym 2011 roku ? 15,7 mld zł. Dodatkowo w ramach składek do Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz Europejskiego Banku Centralnego do tej pory Polska wpłaciła łącznie około 2,5 mld zł.
Według Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia z 2007 roku, dokumentu przygotowanego przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, na współfinansowanie projektów unijnych w latach 2007-2013 z krajowych środków publicznych zostanie wydane 11,9 mld euro, w tym 5,9 mld euro z budżetu państwa. Inne wyliczenia podaje Wieloletni Plan Finansowy Państwa na lata 2011-2014, przyjęty przez Radę Ministrów w kwietniu 2011 roku. Zgodnie z nim, w latach 2011-2014 na realizację programów finansowanych z udziałem środków unijnych oraz otrzymywanych od EFTA (których wysokość ma znaczenie marginalne) planuje się przeznaczyć ogółem ? poza wydatkami ujętymi w budżecie środków europejskich ?
kwotę
ok. 47,9 mld zł. Na rok 2011 przypada 15 mld zł.
budzet-srodkow-ue
Natomiast właściwe wydatki związane z realizacją dotacji unijnych ujmowane są w odrębnym od budżetu państwa budżecie środków europejskich.
Zgodnie z artykułem 117 ust. 1 ustawy o finansach publicznych, budżet środków europejskich jest rocznym planem dochodów i podlegających refundacji wydatków przeznaczonych na realizację programów finansowanych z udziałem środków europejskich, z wyłączeniem środków przeznaczonych na realizację projektów pomocy technicznej. Dla przykładu: w roku 2011 dochody budżetu środków europejskich są na poziomie 68,6 mld zł, a wydatki wynoszą 84 mld zł, co oznacza deficyt w wysokości 15,4 mld zł.
Potężne koszty
Potężne są koszty biurokratyczne związane z wdrażaniem dotacji unijnych.
Należy je podzielić na dwie grupy: po pierwsze ? instytucje, które zajmują się przydzielaniem dotacji; po drugie ? biurokracja, którą tworzą beneficjanci dotacji. Z raportu Departamentu Koordynacji Wdrażania Funduszy Unii Europejskiej w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego wynika, że pod koniec 2010 roku na realizację Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia pracowały łącznie 172 instytucje.
Powołano do życia takie biurokratyczne twory jak: instytucje zarządzające, instytucje pośredniczące i instytucje pośredniczące II stopnia, wspólne sekretariaty techniczne, koordynatorzy krajowi, krajowe punkty kontaktowe, instytucję audytową, instytucję certyfikującą, instytucje pośredniczące w certyfikacji, instytucje koordynujące oraz instytucję odpowiedzialną za przepływy finansowe. Według stanu na koniec
2010 roku, zatrudnienie w systemie realizacji NSRO 2007-2013 wyniosło
11.527 osób i stale rośnie. Aktualne zapotrzebowanie kadrowe zgłaszane przez te instytucje wynosi 784 etaty. Wynagrodzenia 90 proc. tych urzędników są dofinansowywane (nie wiadomo, w jakim stopniu) z tzw.
pomocy technicznej, jednak pensja to nie wszystko ? urzędnicy muszą mieć przecież biurko, komputer, internet, telefon i inny sprzęt biurowy, do tego dochodzą koszty samej powierzchni biurowej czy delegacji, konferencji itp.
Samo Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, które właściwie zostało utworzone tylko po to, by zajmować się unijnymi dotacjami, na koniec
2010 roku zatrudniało 1038 pracowników, podczas gdy jeszcze w 2006 roku było to 550 urzędników, co oznacza wzrost w ciągu czterech lat o 89 procent!
W terenie to samo
W związku z dotacjami nowych urzędników zatrudniają też urzędy wojewódzkie (384 osoby), urzędy marszałkowskie (3754 osoby i 134 osoby, które zajmowały się jeszcze dotacjami z lat 2004-2006!), urzędy pracy
(1769 osób) czy wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej (377 osób). Co ciekawe, w 2010 roku średnia pensja pracownika instytucji zajmującej się dotacjami wyniosła 4520 zł brutto, co oznacza, że przewyższyła przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej o 40 procent! Do tego należy doliczyć urzędników zajmujących się dotacjami dla rolnictwa ? mających etaty głównie w Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa, gdzie od 2004 roku zatrudnienie wzrosło z 7074 do 11.358 osób, czyli aż o 60,5 procent. Budżet ARiMR na 2011 rok wynosi prawie
2,3 mld zł. Łącznie ostrożnie można przyjąć, że koszty biurokracji to około 10 proc. wartości wydatków budżetu środków europejskich, czyli
8,4
mld zł.
Druga grupa kosztów biurokratycznych pojawia się po stronie beneficjantów dotacji unijnych. Urzędy samorządowe każdego szczebla i firmy, które chcą z unijnych pieniędzy dofinansować swoje inwestycje, zatrudniają pracowników tylko po to, by zajmowali się oni przygotowywaniem wniosków o dotacje. Z kolei małe podmioty, których nie stać na zatrudnienie dodatkowych pracowników, zlecają pisanie wniosków o dotacje firmom zewnętrznym. W około połowie przypadków są to wydatki całkowicie zmarnowane, ponieważ udział wniosków zatwierdzonych do dofinansowania w ogólnej liczbie złożonych wniosków o dofinansowanie w ramach konkursów waha się w różnych programach od 28 proc. do 75 proc., co daje średnią 51,5 procent. Reszta jest odrzucana. Jak podał prezydent dużego miasta aglomeracji górnośląskiej, koszt przygotowania wniosku o dotację unijną to średnio 15 proc. wartości tego wniosku, czyli w 2011 roku łącznie około 12,6 mld zł w przypadku wniosków przyjętych oraz
11,9
mld zł odnośnie wniosków odrzuconych.
Jak wynika z Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia, środki prywatne przeznaczone na współfinansowanie dotacji unijnych wyniosą w latach
2007-2013 około 6,4 mld euro. Z kolei według innych wyliczeń Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, podmioty prywatne wydadzą na współfinansowanie projektów w tym okresie 19,9 mld euro (około 11,4 mld zł rocznie). Ponadto szacuje się, że beneficjanci programów unijnych na prefinansowanie dotowanych inwestycji w tych latach będą musieli zaciągnąć pożyczki w wysokości od 120 do 150 mld zł (można przyjąć około
20 mld zł rocznie). Tu dodatkowym kosztem będzie oprocentowanie tych kredytów.
Na kredyt
Należy zaznaczyć, że w większości przypadków pieniądze na prefinansowanie i współfinansowanie projektów unijnych zarówno przez podmioty publiczne, jak i prywatne będą musiałby być finansowane poprzez kredyty lub obligacje. Licząc bardzo ostrożnie na dwuletni okres spłaty tych kredytów przy oprocentowaniu kredytów dla firm w wysokości 10 proc.
w skali rocznej, a obligacji i kredytów państwa na 5 proc. w skali rocznej, wychodzi, że podmioty publiczne będzie to kosztowało dodatkowo około 3 mld zł, a beneficjantów prywatnych 4 mld zł.
Co ciekawe, jak Ministerstwo Finansów poinformowało ?Najwyższy CZAS!?, emisji skarbowych papierów wartościowych i zaciągania kredytów dokonuje się na finansowanie łącznych potrzeb pożyczkowych brutto budżetu państwa, co oznacza, że nikt dokładnie nie wie, w jakiej wysokości zaciągane są kredyty i wypuszczane obligacje przez państwo, by sfinansować ten konkretny cel, jakim są unijne dotacje.
Ponadto według raportu ?Poza kontrolą? brytyjskiego think tanku ?OpenEurope? z 2009 roku, dostosowywanie się przez Polskę do różnorakich unijnych regulacji kosztuje nasz kraj ponad 4,8 mln euro rocznie.
Dodatkowo w roku 2011 należałoby doliczyć 430 mln zł wydawanych w związku z przewodnictwem Polski w Radzie Unii Europejskiej.
Wszystkie dotychczasowe wyliczenia to koszty, jakie Polska ponosi z tytułu bycia członkiem Eurokołchozu. Jakie są natomiast w 2011 roku wpływy z Unii?
Przede wszystkim to 68,6 mld zł dochodów budżetu środków europejskich.
Pieniądze pozaunijne mają tu marginalne znaczenie ? do dochodów budżetu środków europejskich wchodzi też Szwajcarsko-Polski Program Współpracy o wartości prawie 154 mln zł. Poza tym w budżecie państwa ujęte są także środki finansowe na realizację tzw. projektów pomocy technicznej, czyli są to pieniądze wydawane na obsługę administracyjną i ?naukę?
korzystania z dotacji. W bieżącym roku wysokość tych środków wyniesie
3,7 mld zł. Do tego dochodzą jeszcze środki, które ze względu na specyfikę systemu wdrażania nie są ujęte w budżecie państwa, np. z projektów wspólnych UE, takich jak Program Kultura 2007-2013, Program Młodzi w Działaniu 2007-2013, Sokrates, Erasmus, Leonardo da Vinci, V i VI Program Ramowy, Media Plus, które mają jednak niewielkie znaczenie ?
jak podaje Ministerstwo Finansów, w pierwszym półroczu 2011 roku do Polski z tego tytułu wpłynęła kwota prawie 17,55 mln euro. Łącznie można mówić, że w 2011 roku Polska otrzyma z UE 72,3 mld zł.
Podsumowując, koszty po stronie polskiej można podzielić na trzy grupy.
Po pierwsze ? koszty związane z samym uczestnictwem w UE, czyli składka unijna oraz koszty regulacji unijnych, które w 2011 roku łącznie wynoszą około 36,1 mld zł. Po drugie ? koszty poniesione przez polski sektor publiczny w związku z istnieniem unijnych dotacji, czyli biurokracja oraz współfinansowanie projektów dotacyjnych wraz z obsługą kredytową, które wynoszą 41,8 mld zł. Po trzecie ? koszty poniesione przez beneficjantów dotacji unijnych (m.in. firmy, samorządy, organizacje itp.), czyli koszty związane z przygotowaniem wniosków (także tych
odrzuconych) oraz koszty prefinansowania i współfinansowania samych dotacji ? łącznie 39,9 mld zł.
bilans-dotacji-nczas
Całkowity koszt bycia członkiem Eurokołchozu w 2011 roku po stronie polskiej wyniesie więc łącznie 117,8 mld zł ? to 162,9 proc. wartości tegorocznych transferów z Brukseli do Warszawy (niecałe 8 proc. PKB), co oznacza, że w tym roku Polska dołoży do interesu aż 45,5 mld zł.
--
"Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."
- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15?16 października 2005
Za:
http://manager.money.pl/strategie/grupy/pl-soc-polityka/polska-dolozy-45...
[1]
Przywołam słowa biskupa Zawitkowskiego a dotyczące tego żebractwa: "O Polsko, wieśniaczko Europy, będziesz stać u jej bram jak żebraczka, jak porzucona, jak nie chciana, jak niewierna. Nie będą cię kochać, boś wyrzutem sumienia".
Jeśli chodzi o smoleńskie kłamstwa, to jest to dramat narodu polskiego, bo przecież dziecko w wieku 12 lat wie, że to był wybuch w samolocie i dlatego samolot rozpadł się na tysiące kawałków razem z pasażerami. Raport Millera to nikczemność wobec Polaków, ale ten pan tego najwyraźniej nie rozumie. Za ewangelistą Mateuszem: "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą". Pozdrawiam - monika
Zachód kupuje Polskę za 300 mld
Na naszej stronie jest już dostępne nagranie Piotra Michalaka, zapraszamy do
oglądania: http://dobrerzeczy.miastoszkolen.pl/dzieki.php
Determinacja i odwaga. Ci ludzie gotowi są umrzeć za swoja religię.
Kiedyś tacy byli katolicy w Europie. To było dawno.
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ruOASffCA44