Jak wydając zarabiać pieniądze!

z naszego archiwum.

Artykuły > Ogólna > Jak wydając zarabiać pieniądze!

Kupuję benzynę na stacjach benzynowych sieci X i mam z tego tytułu rabat albo punkty. Czy staję się dzięki temu bogatszy? Namawiam innych by kupowali paliwo do swoich samochodów na stacjach tej sieci, czy sieć mi płaci za reklamę? Tracę tylko czas! Czas to pieniądz! Temat wykorzystania czasu pasjonuje mnie od wielu lat. Doba ma 24 godziny. Pracuję średnio 12 godzin dziennie. Chcę więcej zarabiać! Wydłużenie dnia jest niemożliwe. Co więc zrobić? Czas można zmarnować, ale można go też zduplikować czy pomnożyć.

Amerykanin Dr Bill Quain w książce "Era pro-sumenta" podaje wskazówki jak to zrobić. Pisze tam o specyficznym kliencie: pro-sumencie. Pro-sument zarabia pieniądze, gdy je wydaje, oszczędzając w ten sposób czas. Człowiek wybierając współpracę z korporacją produkującą i zbywającą przeróżne towary i usługi może zduplikować swój czas. Staje się wiernym konsumentem produktów tej korporacji i uczy innych aby robili to samo. Korporacja wynagradza tego człowieka za to co zrobił i za to co zrobili jego uczniowie i uczniowie ich uczniów. O co tu chodzi?

Otóż dzisiaj ci, którzy mają towar zadają sobie pytanie: "Jak zdobyć i utrzymać klienta?" Pomysł przyciągnięcia klientów dodatkowymi korzyściami przy zakupach ma już długą historię i wiele odmian: zbieranie punktów na drobne upominki, gadżety, upusty, oszczędności, aż do możliwości zarabiania pieniędzy. Najprostsze metody marketingu to kuszenie klientów błyskotliwą reklamą, promocją, drobnym prezentem i wielu ludzi się na ten haczyk łapie.

Klient jest tu anonimowy, przypadkowy i jest dostarczycielem gotówki. Są też systemy bardziej zaawansowane, gdzie wymagana jest rejestracja, czyli umowa sprzedawcy (sieci sprzedaży) z klientem - z widokiem na dłuższą współpracę dla obopólnych korzyści, a nagrody są nieporównanie większe (od znacznych oszczędności po zarabianie pieniędzy, które mogą nawet wielokrotnie przewyższać średnią krajową!). Nazywa się to marketingiem sieciowym, wielopoziomowym, dystrybucją interaktywną itp. a polega na maksymalnym skróceniu drogi od producenta do konsumenta, wyeliminowaniu pośredników i masowej reklamy, oraz podzieleniu się zyskiem z konsumentem, który jest zmotywowany do kolejnych zakupów, chociażby dlatego, że złotówka wydana wraca do jego kieszeni.

Połączone są tu najstarsze formy handlu z najnowocześniejszą technologią, od ponad stu lat rozwijane w różnych wydaniach. Już Henry Ford zastosował produkcję na masową skalę, obniżył koszty pojedynczego samochodu, dał więcej zarobić swoim pracownikom przez co mogli pomyśleć o swoim własnym aucie. Z drugiej strony rozwijano proste drogi dystrybucji naturalnych dodatków żywieniowych, kosmetyków, produktów codziennego użytku (czyszczących, piorących), zużywalnych, stosowanych w każdym domu. Powstało dziesiątki, setki firm, które różnią się wachlarzem oferowanych towarów, poziomem jakości, sposobami wynagradzania, poziomem szkolenia. Nie jest to widoczne dla przeciętnego klienta/konsumenta, bo informacja przekazywana jest do zainteresowanych osób bezpośrednio, a nie poprzez massmedia...

Dlatego przeciętny klient nie ma świadomości na jak szeroką skalę się to rozwija w obecnych czasach i często nie odczuwa jeszcze braku edukacji. Można na ten temat czytać w licznych książkach i publikacjach, między innymi polecam "Szkołę biznesu" Roberta Kiyosaki, lub "Rewolucję trzeciej fali" Richarda Poe. Gdy człowiek zrozumie ideę pro-sumpcji, poświęci się z pasją jej realizacji i będzie nauczalny to stanie się bogaty i wolny. Wystarczy tylko pomyśleć i zmienić miejsce robienia zakupów!

Grzegorz Wielgus i Piotr Korzeniowski

13 listopada 2007