To pytanie stawiane jest coraz ostrzej w debatach o uzbrojeniu polskiej armii. Rządzący są atakowani o to, że kupują broń „bez opamiętania zamiast wspierać polski przemysł zbrojeniowy.” Tłumaczenie, że w polskich firmach zamawiane jest tyle ile mogą wyprodukować, a nawet więcej – dając i m perspektywę rozwoju – nie do wszystkich trafiają. W tej dyskusji słabo rozumiany jest czynnik czasu. Gdy zada się proste pytanie: ile trzeba czasu, by podwoić (lub potroić) produkcję „krabów”, „rosomaków” czy „piorunów”, dyskutanci zdają się tego pytania nie słyszeć. Podobnie jak pytanie – za ile lat będziemy mieli pierwszy polski czołg? Nie chcę w tym miejscu rozgrzewać dyskusji na temat winy za zaniechania w tym względzie. Zwracam tylko uwagę na pilność potrzeb naszej armii w obliczu realnego zagrożenia. Potrzebujemy broni jak najszybciej, by Rosja nawet nie pomyślała o możliwości zaatakowania naszego kraju. Specjaliści lubią wspominać, że przed II wojną światową potrafiliśmy wyprodukować wspaniałe samoloty, rusznice przeciwpancerne oraz działka przeciwpancerne i przeciwlotnicze – skoro mieliśmy ich za mało? Więc nie wolno popełnić teraz tego samego błędu – rozwijanie własnej produkcji uzbrojenia jest konieczne, ale przede wszystkim musimy mieć środki odstraszania już teraz.
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/
7 września 2022
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz