Muszę z przykrością stwierdzić, że słowa Prezydenta Polski wypowiedziane w Bykowni były niewłaściwe. Znowu było o „zemście za 1920” i niejasne stwierdzenia o „męczeństwie narodu ukraińskiego”. Jest prawdą, że Cmentarz w Bykowni dzieli się na dwie części. Jest część ukraińska i część polska – tak jak w Katyniu obok części polskiej jest także rosyjska. To, że system sowiecki był zbrodniczy – to oczywiste. To, że mordował zarówno Rosjan jak i Ukraińców, to też nie jest już tajemnicą. Zbrodnie na Rosjanach i Ukraińcach miały na celu „eliminację wrogów klasowych”. Motywem mordowania Polaków: oficerów, profesorów, urzędników i przedstawicieli elit wszelkiego rodzaju, miało inny cel. Chodziło o wymordowanie elit przywódczych naszego narodu. Tej polityce towarzyszyły masowe wywózki Polaków z terenów pod władzą sowiecką już od lat 1930ych. I to wszystko nie miało nic wspólnego (albo bardzo niewiele) z frustracją Sowietów po klęsce 1920 r. To była polityka eksterminacji naszego narodu. Warto poczytać choćby o działaniach Konarmii Budionnego czy wspomnienia Polaków z ziem zajmowanych przez Sowiety w czasie wojny 1920 r. Mój sprzeciw ma też aspekt osobisty, rodzinny. W Bykowni leżą szczątki mojego dziadka Waleriana Kropiwnickiego. Został zamordowany „z listy ukraińskiej NKWD”. Nie był oficerem, ani nawet żołnierzem – ze względu na wiek. Był „byłym kupcem” na utrzymaniu syna. Oczywiście był zaliczany do elit Klesowa, miasteczka na „kresach Kresów”. Nie była oficerem, ani żołnierzem jego żona – moja babcia Helena, którą wywieziono na zsyłkę do sowchozu w Kazachstanie. Ich dzieci zdołały umknąć „ludowej sprawiedliwości”.
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/
13 października 2020
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz