Nie ma lepszego czasu, by pisać na wspomniany w tytule temat, niż okres wielkanocny – obchodzony jako jedna wielka niedziela trwająca 50 dni. Już w Księdze Rodzaju czytamy, że „Bóg odpoczął siódmego dnia. Pobłogosławił Bóg ów siódmy dzień i uczynił go świętym”. Przypis do tego fragmentu Biblii mówi, że szabat jako dzień święty obchodzono już być może w czasach przedizraelskich i że samo opowiadanie o stworzeniu świata stawia sobie za cel religijne uzasadnienie świętowania szabatu. Później Izraelici obchodzili szabat także i chyba przede wszystkim jako pamiątkę wyjścia z Egiptu. Sposób świętowania szabatu, chociażby przez Żydów w przedwojennej Polsce był godzien szacunku (Żyd niczego nikomu nie sprzedał w szabat).
Chwalili to nawet ówcześni księża, krytycznie oceniający postępowanie Żydów w innych kwestiach. A co dzisiaj mamy? Plagę niedzielnego handlu. Handel nie jest czynnością konieczną. Kościół zawsze dopuszczał wykonywanie zajęć koniecznych także w niedzielę: pracy żołnierza, policjanta, strażaka, lekarza, pielęgniarki, salowej, kierowcy dowożącego żywność do wielkich miast itp. Ba, nawet pracę wykładowcy zajęć zaocznych. Wracając jednak do głównego wątku niniejszych rozważań – starotestamentalny szabat to jedynie zapowiedź chrześcijańskiej niedzieli – pamiątki Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Każda niedziela jest małą Wielkanocą. Rosyjska nazwa niedzieli „woskriesienije” to nic innego jak właśnie Zmartwychwstanie. Niedzielę świętowano już w I wieku. Św. Jan Ewangelista swoją wizję uwiecznioną w Apokalipsie miał w „dzień Pański” czyli właśnie w niedzielę. W II w. św. Justyn pisał, że chrześcijanie sprawują swoją liturgię rano w Dzień Słońca (tak Rzymianie nazywali niedzielę).
Pierwsi chrześcijanie nazywali ją „dies Dominica” czyli Dzień Pański. Później rewolucja antyfrancuska w swoim antykatolickim szale zakazała świętowania niedzieli wprowadzając tzw. system dekadowy (dzień wolny od pracy co dziesięć dni). Przy okazji powprowadzano jakieś dziwne, nowe nazwy miesięcy. System dekadowy nie zdał jednak egzaminu, ponieważ organizm człowieka dostosowany jest do pracy właśnie w rytmie sześciodniowym, Dzisiaj we Francji i Niemczech – dwóch najbardziej zlaicyzowanych krajach Europy – nie uświadczy się jednak handlu w niedzielę. W Niemczech polityk, który wyskoczyłby z takim pomysłem, musiałby zakończyć karierę. Czy nie mogło by tak być w Polsce?
PS. Piękną adhortację na temat świętowania niedzieli napisał Jan Paweł II. Nie wspomniałem, że katolik, jeżeli jest człowiekiem zdrowym i sprawnym ma obowiązek uczestnictwa w coniedzielnej Mszy Świętej (jeżeli nie może tego uczynić w niedzielę, ma prawo dopełnić tego obowiązku w sobotni wieczór). Dziwi mnie natomiast praktyka Neokatechmenatu sprawowania własnych Mszy przeważnie w sobotę wieczorem i do tego w salkach katechetycznych.
Jacek: http://cenzurzenie.blog.onet.pl/
20 kwietnia 2017
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz