Skip to main content

Muzyka kościelna – kilka uwag

portret użytkownika Jacek Łukasik
sakralna_2.jpg

Mamy obecnie chyba najbardziej rozśpiewany okres roku kościelnego – okres Bożego Narodzenia. Śpiewać przepiękne polskie kolędy chyba każdy lubi. Stąd irytują mnie niektóre usiłowania „ducha Soboru” by zniszczyć piękną polską tradycję śpiewania kolęd, szopek i choinek aż do 2 lutego włącznie. Wbrew deklarowanym hasłom wolności i swobody ten duch potrafi więc być mocno totalitarny. W tym roku na szczęście nie słyszałem kolęd ryczących w sklepach od początku listopada, jak to niestety było w poprzednich latach. Ludzie drodzy, listopad to jest okres modlitwy za zmarłych, a nie okres Bożego Narodzenia. Ba! Nawet nie Adwent, który zresztą do 16 grudnia zwraca naszą uwagę głównie na drugie przyjście Pana Jezusa.

Dopiero od 17 grudnia trwa okres bezpośredniego przygotowania do Bożego Narodzenia. Chylę tu nisko głowę przed mądrością naszych przodków, którzy z właściwym sobie wyczuciem podzielili kolędy na kościelne i domowe (pastorałki). Pieśni kościelne powinny być dostosowane do okresu roku liturgicznego. Z Adwentem i Wielkim Postem jest nie najgorzej pod tym względem. Przypomnę tylko, że podobnie, jak Adwent dzieli się on na dwa podokresy: pokutny (od Środy Popielcowej) i okres Męki Pańskiej (od V niedzieli Wielkiego Postu). Chyba najsłabiej wypada dostosowanie pieśni do okresu liturgicznego w okresie wielkanocnym (który przecież z natury rzeczy powinien być najradośniej obchodzony jako jedna niedziela trwająca 50 dni).

Rozumiem, że duża część tego okresu pokrywa się z Maryjnym majem, ale cóż szkodzi przeplatać pieśni maryjne pieśniami wielkanocnymi i odwrotnie, podobnie jak po Uroczystości Chrztu Pańskiego śpiewa się kolędy, przeplatane głównie pieśniami eucharystycznymi na Komunię Świętą. Kiedyś lubiłem muzykę gitarową w kościele, dzisiaj mnie ona razi. Wydaje mi się infantylna, bez głębszej treści, często teologicznym niewypałem i artystycznym kiczem.

Poza tym mam uwagę czysto techniczną, ale ważną: niekiedy przy nowych pieśniach kościelnych brakuje wyświetlania ich na ekranie. Warto też byłoby dopilnować, by w kościele były śpiewane pieśni pasujące do kościoła. Kiedyś w naszej parafii jeden z byłych jej proboszczów (ks. dr Henryk Eliasz) słusznie zwrócił scholi uwagę, że pieśń „Płoną ogniska w świecie” nie nadaje się do kościoła. Liczę, że tym tekstem może sprowokuję dyskusję, bo sądzę, że są to kwestie istotne.

Ps. Z dzieciństwa pamiętam, jak w naszej parafii przed Mszą Świętą pan organista uczył ludzi śpiewać pieśni. Czy dzisiaj znajdą się tacy pasjonaci?

Jacek: http://cenzurzenie.blog.onet.pl/

4 stycznia 2017

5
Ocena: 5 (4 głosów)
Twoja ocena: Brak