Kończy się przełomowa? prezydencka kampania wyborcza 2015. Zaraz będzie parlamentarna. Pewnie stworzymy (ponad głowami podatników - darczyńców) kolejnego bękarta; jakąś kolejną post peerelowską klikę – kolejny toksyczny układ „Chamów i Żydów”? schowany za paragrafami i alienacją większości.
Poprzerastane ambicje, personalne uprzedzenia: sfatygowane ego, jest naszym głównym, bym powiedział, narodowym problemem. Polski „pan” siedzi w duszy arystokraty i parobka – tu dzięki lewicy – nie nauce Chrystusa. Niestety! Pewnie nie chcemy pamiętać, w większości nie wiemy, że we wrześniu 1939 roku zaatakowało nas 5 naszych sąsiadów. Gdyby Hitler dozbroił sąsiadów?
My też układamy się z wielkimi na szkodę małych. Małych, bo zepchniętych, bo mogliby konkurować do tortu, za dużo mówić, mądrzejszymi się okazać! Układy ujawnić, wskazać. Nie co pięć, czy lokalnie co cztery lata, w kampaniach wyborczych, a na co dzień. Jeszcze by rodacy na wybory poszli zamiast w domu zostać. Finansowanie partii złożyć w ręce podatnika, a nie maszynki proporcjonalnej. Uff... nie do pomyślenia.
A metrum? Czasu nie ma! Nigdy nie było. Debata - nigdy nie było.
Naciąganie kołdry, demagogia - zawsze były. Merytoryczna długofalowa droga wyjaśniania zawiłości podbitego kraju? Odpowiedzialność za rzucane na czas kampanii hasła? Alternatywa? Nie ma czasu na głupoty, trzeba z pustą taczką biegać, bo konkurent biega...
witold k
22 kwietnia 2015
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz