Ruch Palikota chce usunąć krzyż z Sejmu powołując się na Konstytucję. Ale jaką Konstytucję? Konstytucję, którą wymyślił Palikot – czy Konstytucję Rzeczypospolitej? Wstęp do Konstytucji, stwierdza, że Konstytucja została przyjęta jako „prawa podstawowe dla państwa” w poczuciu „odpowiedzialności przed Bogiem”. Wiarę „w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna” uznaje za podstawowy fakt moralny naszego życia społecznego, a „chrześcijańskie dziedzictwo narodu” wskazuje jako źródło naszej kultury. Mówi również o przyjmujących Konstytucję Polakach niewierzących, ale nigdzie fakt ich niewiary nie stanowi podstawy do przemilczania faktów wiary i życia chrześcijańskiego, wręcz przeciwnie.
W swych przepisach szczegółowych Konstytucja zobowiązuje władze do „bezstronności w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych” oraz do „zapewnienia swobody ich wyrażania w życiu publicznym” (art. 25). Bezstronność ta oznacza, że wszelkie publiczne akty wiary wynikać mogą z inicjatywy ludzi, a nie z decyzji czy ograniczeń urzędnika. Bezstronność urzędów ma właśnie chronić swobodę wyrażania wiary w życiu społecznym. Tak więc obecność lub nieobecność krzyży w miejscach publicznych (jak i inne chrześcijańskie akty życia publicznego) to kwestia odpowiedzialności konkretnych społeczności i osób. W Sejmie obecność krzyża jest całkowicie zrozumiała, skoro ogromna większość posłów prosiła Boga o pomoc w wykonaniu swych obowiązków. Był to akt publiczny, przewidziany przez art. 104 Konstytucji. Dokonany w sposób całkowicie wolny, bo ślubowanie (zgodnie z zasadą bezstronności) może zawierać prośbę do Boga o pomoc w wypełnieniu zobowiązań, ale decyzja o jej dołączeniu do tekstu ślubowania zależy po prostu od konkretnych posłów.
We wspomnianym wyżej art. 25 Konstytucja przyjmuje, że prawa Kościoła Katolickiego będą miały oparcie w „umowie międzynarodowej zawartej ze Stolicą Apostolską”. A właśnie w umowie tej Rzeczpospolita formalnie potwierdza fakt, że „religia katolicka jest wyznawana przez większość społeczeństwa polskiego”, „podkreśla posłannictwo Kościoła Katolickiego, rolę odegraną przez Kościół w tysiącletnich dziejach Państwa Polskiego oraz znaczenie pontyfikatu Jego Świątobliwości Papieża Jana Pawła II dla współczesnych dziejów Polski” oraz „stwierdza doniosły wkład Kościoła w rozwój osoby ludzkiej i umacnianie moralności”.
Tak wygląda porządek konstytucyjny i okołokonstytucyjny naszej Rzeczypospolitej. Atak na Krzyż stanowi więc również atak na nasze prawa, który – jeśli zacznie się podporządkowywanie Konstytucji lewicowo-liberalnej poprawności politycznej – skończy się zupełnym pozbawieniem chrześcijan prawa do wyrażania swych (wróćmy do pojęć art. 25) „przekonań religijnych” „w życiu publicznym” i całkowitą dechrystianizacją życia publicznego. Czy tak będzie dobrze? I dlaczego wyznajemy publicznie naszą wiarę? Bo Bóg (jak uczy Pius XI w „Divini Redemptoris”) nie dlatego istnieje, że ludzie w Niego wierzą, lecz ponieważ istnieje – dlatego w Niego wierzymy. I Bóg jest wszędzie u siebie.
Nie byłem zachwycony, że krzyż w Sejmie wisi z boku, nad wejściem, jakby dyskretnie, ale może to właśnie znak czasu – Boga, który choć odpychany, jest wciąż z nami obecny? W najtrudniejszych momentach pracy parlamentarnej zawsze o ten krzyż można było oprzeć oczy, poczuć widzialną (bo w danym nam znaku) obecność Zbawiciela. Są tacy, którzy chcą, żeby Go tam nie było. I nie chodzi tu o to czy krzyż ma być w Sejmie, ale o krzyż, który znowu w Sejmie JEST od kilkunastu lat (a był od początku polskiego parlamentaryzmu). Nie chodzi o abstrakcyjne zasady, chodzi o rzeczywistość.
Na wyzwanie moralne, które rzucił Ruch Palikota, trzeba dać odpowiedź również w kategoriach prawnych. Nie dlatego, żeby do przepisów prawnych można było zredukować powinności społeczne. Ale dlatego, że prawo w istotnym stopniu je potwierdza i w żadnym wypadku nie można w jego interpretacji zakładać domniemania intencji dechrystianizacyjnej. Również dlatego, że rezygnacja z odwoływania się do prawa oznaczałaby lekceważenie dla realnych elementów cywilizacji chrześcijańskiej obecnych w życiu Rzeczypospolitej. I wreszcie dlatego, że gdy stajemy przed wyzwaniem, nie chodzi o to by się bezpłodnie oburzać czy budować wspólnotę gniewu – ale by obronić to, co dobre. Na tym polega nasz obowiązek, to kwestia konsekwencji i kompetencji.
Marek Jurek: http://blog.marekjurek.pl/
23 października 2011
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
To prawda...
co Autor przytoczył, wykazał, uzasadnił. Prawdą jest też to, że letni jesteśmy w swym katolicyzmie. Rugowanie katolickiej ortodoksji z PC później z PiS wynika właśnie z letniego podejścia do dekalogu... A może nie. Bo jeśli nie powierzchowna religijność przywódców leżała u podstaw naigrawania się z ZChN no to... wolę nie rozwijać tej myśli.
Z Duszpasterstwa Ludzi Pracy poszedłem do Duszpasterstwa Energetyków aż do wierchuszki - Krajowej Rady. Odszedłem z funkcji bo już nie kopie się z koniem w tym wypadku Episkopatem.
Nie za długo czekaliśmy aby sprawdzić się w realu z nauk JPII. Jeśli Błogosławiony mówił o potrzebie naszego włączenia się w budowę Europy Ojczyzn to oczywiście miał na uwadze nasz obowiązek zawalczenia o chrześcijaństwo Europy. Pokarzemy eurokołchozowi kim jesteśmy... Damy radę?
Na koniec. Reaktywuje ktoś w Piotrkowie Trybunalskim Forum Ruchów Katolickich. Nada mu pozycji, wiarygodności...
witold k