Sytuacja jest paradoksalna: im bardziej Radio Maryja jest atakowane, tym wyraźniej odsłania swoje walory i znaczenie. Tak było zawsze, ale ostatnio agresja wobec tej rozgłośni osiągnęła szczyt i nosi znamiona akcji zorganizowanej. Odnosi się wrażenie, że tym razem działania są rezultatem "sił połączonych", które często stanowią jeden chór, choć melodia rozpisana jest na różne głosy, a główny dyrygent pozostaje wciąż anonimowy.
Lista ataków na Radio jest długa. Dziś, z perspektywy czasu, one śmieszą i są świadectwem żenującego poziomu polemiki, jeżeli w ogóle takie działania nazwać można czymś więcej niż nieudolnymi chwytami propagandy. Najczęściej są to kalki powielane pracowicie przez różne ośrodki. Są jeszcze jednym dowodem na to, że w Polsce po 1989 r. zmieniają się parlamenty, rządy, koalicje i partie, natomiast w tych samych rękach znajdują się najważniejsze centra opiniotwórcze. Pociesza fakt, że jest bardzo liczna grupa wybitnych dziennikarzy i publicystów, którzy nigdy nie zniżyli się do przypuszczania na Radio Maryja tego rodzaju ataków. Potwierdza się znana zasada, że aby być kimś, trzeba być najpierw sobą.
Gdy brakuje argumentów
Najbardziej niepokoi stosowana wobec Radia Maryja technika propagandy oparta na idei wroga. Wmawia się społeczeństwu, że Radio dzieli Kościół, biskupów i ogół obywateli, zieje nienawiścią i różnymi odmianami ksenofobii. Jest więc "wrogiem społecznym", a skoro tak, powinno się je zlikwidować. Dziś już nietrudno sprawdzić, że ten niebezpieczny chwyt jest rodem z propagandy bolszewickiej. Dlatego można by się nie dziwić, gdy posługuje się nim jakiś agresywny przedstawiciel lewicy postkomunistycznej. Tymczasem sięgają po niego reprezentanci innych ugrupowań, a nawet niektórzy katolicy. Tego nie da się wyjaśnić tylko histerią wywołaną strachem, choć zazwyczaj boją się także ci, którzy chorobliwie straszą innych.
Ostatnio w sposób rozpaczliwy podejmuje się jeszcze jedną próbę, która ma doprowadzić do "ostatecznego rozwiązania problemu Radia Maryja". Teraz ma to nastąpić w majestacie prawa poprzez projekty nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, które już w założeniach są kontrowersyjne i budzą niesmak. Tymczasem nie obchodzi tych panów fakt, że obowiązujące obecnie peerelowskie prawo prasowe kompromituje Polskę nie tylko w krajach Unii Europejskiej, że wciąż brakuje w ustawie medialnej zapisów gwarantujących bezpieczeństwo informacyjne państwa, że nadal funkcjonuje wyjątkowo szkodliwa ustawa o pornografii, że z dotychczasowej ustawy medialnej nie wynika postulat budowy społeczeństwa komunikacji, choć już od dawna wiadomo, że "informować" wcale nie znaczy "komunikować". To wszystko nie ma znaczenia. Najważniejszym celem "reformatorów" jest ugodzenie nowego "wroga ludu", który mimo doznawanej pogardy i polityki wykluczania pogłębia świadomość obywatelską Polaków i kształtuje w nich postawę służby wobec Narodu.
Z myślą o obywatelach
Znaczenie Radia wynika z wagi i zakresu spraw, które podejmuje na swoich falach. Kiedyś odwiedzałem w Lizbonie rozgłośnię katolickiego radia Renascen÷a. Przekonywano mnie, że tajemnica jego niezwykłej popularności na Półwyspie Iberyjskim tkwiła w fakcie, iż zajmowało się wyłącznie problemami, którymi żył na co dzień zwykły Portugalczyk. Wtedy Radia Maryja jeszcze nie było. Gdy powstało, przerosło najśmielsze oczekiwania, również co do podejmowanych tematów. Nie lęka się najbardziej niepopularnych i kontrowersyjnych problemów. Jest pierwszym katolickim radiem, które emituje program drogą satelitarną i dociera do środowisk polonijnych na całym świecie.
Należy podkreślić, że Radio Maryja jest ważne nie tylko dlatego, że się modli i uczy modlitwy; pogłębia wiedzę o Bogu i Kościele; ewangelizuje w sposób najbardziej skuteczny, bo jest miejscem ewangelizacji, a nie tylko jej narzędziem. Jest ono ważne również dlatego, że uczy społeczeństwo merytorycznej dysputy. Przyczynia się do ratowania równowagi medialnej, która jest zachwiana, a tym samym pozytywnie wpływa na ład informacyjny w państwie. Udowadnia, że można dziś w mediach iść pod prąd i nie ulegać poprawności politycznej, która jest przebiegle skrywaną cenzurą, a jednocześnie nie hołdować modzie, której w mediach jest coraz więcej. Dzięki pionierskiej interaktywności kształtuje sztukę dyskutowania i formułowania opinii na ważne tematy, co dziś staje się praktyką bezcenną wobec procesów powstawania "społeczeństwa opinii". Swoim aktywnym zaangażowaniem Radio Maryja przypomina Polsce i światu, że demokratyczny system masowego komunikowania opiera się na takich fundamentalnych właściwościach, jak: wolność wypowiedzi, nieskrępowany rozwój alternatywnych źródeł informacji, obiektywizm wynikający z respektowania prawdy. Swoim głosem przestrzega przed zjawiskiem wykluczania społecznego i politycznego pewnych grup Polaków, budowanego na mechanizmie spirali milczenia przy równoczesnym spadku odwagi cywilnej.
Warto jeszcze zaznaczyć, że rozgłośnie radiowe w Polsce mogłyby uczyć się od Radia Maryja, jak powinno realizować się podstawową misję radia w ujęciu Marshalla McLuhana: misję mobilizowania słuchaczy do wspólnych działań. Do tego jednak niezbędny jest charyzmat, nie wystarczają już profesjonalizm i wartości rynkowe. Przed II wojną światową niemal wszystkie lokalne rozgłośnie w Polsce tworzyły "rodziny radiowe". Rodzina Radia Maryja jest gigantyczną formą ucieleśnienia się tej ważnej i pożytecznej idei.
W trosce o Polskę
Narzuca się pytanie, kiedy wreszcie zakończy się wojna z Radiem Maryja. Ktoś, bagatelizując sprawę, może pocieszać, że to "tylko" wojna na słowa. Wybitni specjaliści przestrzegają przed taką sytuacją i mówią, że słowa wypowiadane publicznie mają szczególną moc, gdyż "mówić, znaczy stwarzać". A zatem nawet bełkot, jeżeli budowany jest na nienawiści, wpływa negatywnie na słuchającą publiczność. Ale jest też druga strona medalu, która najbardziej niepokoi. Walter J. Ong, jezuita amerykański, w oparciu o własne badania nad językiem twierdził, że cała sfera komunikowania się człowieka i jego sposób odzywania się do innych, formułowanie ataków, a w szczególności agresja słowna wpływają na sposób jego myślenia. Powstaje więc mechanizm błędnego koła. Jego pierwszą ofiarą jest agresor, który najczęściej nie zdaje sobie z tego sprawy. Nie wyciągam dalszych wniosków, żeby kogoś nie dotknąć.
Wojna więc, poza subiektywną iluzją zwycięstwa, nikomu nie przynosi pożytku. Powoduje same straty. Również tzw. wojna polsko-polska. A taka jest wojna z Radiem Maryja.
Należy z wielkim uznaniem podkreślić, że Radio Maryja wiele uwagi poświęca formacji obywatelskiej Polaków, zachęcając ich do aktywnego udziału w życiu publicznym, ucząc myślenia politycznego. W sposób profesjonalny, z pomocą najwybitniejszych specjalistów, kształtuje u słuchaczy postawę patriotyzmu. Czytelnym drogowskazem w tej działalności są dla Radia Maryja słowa, które wygłosił Papież Benedykt XVI w 2005 r. w przemówieniu do biskupów polskich: "Jednym z ważnych zadań, które zrodził proces integracji europejskiej, jest odważna troska o zachowanie tożsamości katolickiej i narodowej Polaków". Radio jest zawsze wierne temu wyzwaniu. Należy mieć nadzieję, że jego głos na ten temat, wypowiadany zwłaszcza w okresie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, nie będzie głosem wołającego na puszczy.
Ks. bp Adam Lepa; www.NaszDziennik.pl
Ksiądz bp Adam Lepa - biskup pomocniczy archidiecezji łódzkiej, w latach 1989-1994 przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. Środków Społecznego Przekazu, obecnie jej członek. Wybitny medioznawca, prowadzi wykłady z pedagogiki mediów w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz z pedagogiki mediów masowych w Wyższym Seminarium Duchownym w Łodzi. Autor m.in. książek: "Świat propagandy", "Świat manipulacji, "Pedagogika mass mediów", "Telewizja w rodzinie".
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz