Skip to main content

Obrońcom sanacji do sztambucha!

portret użytkownika Jacek Łukasik
bereza.jpeg

W roku bieżącym przypada rocznica wydarzenia, za które sanacja powinna się ze wstydu zapaść pod ziemię. W lipcu 1934 r. rządzący Polską postanowili położyć kres działalności wrogów państwa polskiego: skrajnych nacjonalistów ukraińskich, komunistów i zwolenników niemieckiego nazizmu. Gdyby na tym poprzestali w pełni bym ich zrozumiał. Tak się jednak nie stało.

W tym celu w powiecie prużańskim (dzisiaj Białoruś) utworzono obóz pracy przymusowej w Berezie Kartuskiej. Niestety, stał się on miejscem odosobnienia także dla niepokornej wobec rządu opozycji.

Placówkę powołało do istnienia rozporządzenie prezydenta II RP, Ignacego Mościckiego w sprawie osób zagrażających spokojowi, bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu. Pomył pochodził od ówczesnego premiera rządu, Leona Kozłowskiego. Obóz działał również za jego następców: Walerego Sławka i Mariana Zyndram-Kościałkowskiego.

Pieczę nad obozem sprawował prawdziwy potwór moralny, wojewoda poleski, płk. Wacław Kostek-Biernacki, który już od kilku lat nadzorował osadzonych w Twierdzy Brzeskiej (po tzw. procesie brzeskim) liderów opozycji: endeków, socjalistów i ludowców, m.in. trzykrotnego premiera RP Wincentego Witosa. W Brześciu i w Berezie obowiązywało tylko prawo Biernackiego, zwanego przez więźniów „ober bogiem”.

Nazwa obozu, Bereza Kartuska budziła grozę. Żaden z przeciwników władzy nie był pewien dnia ni godziny. W każdej chwili mógł być zatrzymany, bo ktoś „z góry” tego sobie życzył. Więziono tu na 3 miesiące bez wyroku sądowego i prawa apelacji, wyłącznie na podstawie decyzji administracyjnej.

Pobyt ten mógł być dowolnie wydłużany. Obóz dość szybko zapełnił się ludźmi z opozycji, których uznano za „burzycieli porządku publicznego i bezpieczeństwa”. Chcąc wybić im z głowy opór używano różnych sposobów zmiękczania. Tortur fizycznych: bicia, niedostatku snu i jedzenia oraz nękania psychicznego: poniżania, lżenia, gróźb. Skutkiem były choroby i śmierć ok. 20 uwięzionych (liczby te nie są ostatecznie ustalone).
Prawie połowę więzionych stanowili komuniści, po kilka procent nacjonaliści ukraińscy i zwolennicy nazizmu, a także spora grupa pospolitych przestępców.

O tym, dla kogo, poza nimi, Bereza została przeznaczona, świadczyły nazwiska pierwszych więźniów. Przywieziono ich już wieczorem 6 lipca 1934 r. Byli to endecy z Krakowa: Antoni Grębosz i Bolesław Świderski. Wkrótce trafili tu znani działacze ONR (m.in. Bolesław Piasecki, Zygmunt Dziarmaga, Jan Jodzewicz, Mieczysław Prószyński) oraz działacze ludowi. Rządzący zadbali też o sprowadzenia na „właściwą drogę” wybitnego publicysty Stanisława Cata- Mackiewicza, który ośmielił się ich krytykować.

Pierwszym komendantem obozu był inspektor policji Bolesław Greffner. Po 5 miesiącach zastąpił go, i dotrwał do końca, do września 1939, Józef Kamala – Kurhański. Rządził on twardą ręką.

Tu zacytuję pracę Wojciecha Śleszyńskiego „Obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej 1934-1939”, pokazującą brutalną codzienność Berezy. Rodzaje kar stosowanych także wobec opozycji mogły budzić grozę. Bicie pałką, wtrącanie do betonowej ciemnicy bez okien, bez pryczy i ubikacji, najdrobniejsze przewiny karane chłostą lub długim biciem po twarzy. Skutkowało to urazami fizycznymi i psychicznymi, często na całe życie.
Lepsze warunki mieli pospolici przestępcy. Ich cele były wygodniejsze, racje żywnościowe większe. Był to rodzaj zapłaty za udział w gnębieniu politycznych. Zwolnieni z obozu mieli zakaz mówienia o nim. Kto zakaz złamał, mógł tu trafić z powrotem.

Los jednak okazał się przewrotny. Kamala-Kurhański, bezwzględny komendant Berezy, w czasie wojny sam stał się więźniem najokrutniejszego obozu: Auschwitz. Zginął.

Jakbyśmy nie oceniali ówczesnej sytuacji kraju, z potrzebą jego ustabilizowania, nie ulega wątpliwości, że w przypadku Procesu Brzeskiego jak i obozu w Berezie doszło do brutalnego gwałcenia prawa (inaczej mówiąc rażącego naruszenia praworządności).

Zakończę niestety bardzo smutną refleksją. Czy nie jest czymś do tego zbliżonym oświadczenie dzisiejszego premiera RP: „postępujemy zgodnie z prawem, tak jak my je rozumiemy”? Czyli mówiąc bez ogródek: Drżyj każdy, kto mi nie czapkuje! Idziemy po was! Będziecie mieć swoją Berezę. Berezę kar Tuska.

Jacek Łukasik

6 sierpnia 2024

5
Ocena: 5 (7 głosów)
Twoja ocena: Brak