Skip to main content

Ile są warte gwarancje mocarstw dla Ukrainy?

portret użytkownika Z sieci
ukrainamap.jpg

W r. 1994 USA, Wlk. Brytania i Rosja złożyły Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa niepodległości i integralności terytorialnej, czyli bezpieczeństwa granic. Ukraina posiadała wówczas wielki „postsowiecki” arsenał broni jądrowej. Zgodziła się na rezygnację z niego w zamian za gwarancje bezpieczeństwa zapisane w tzw. Memorandum Budapesztańskim z 1994 r. Miały one chronić Ukrainę od inwazji i od nacisków gospodarczych. Broń jądrowa została przekazana do Rosji i tam zniszczona. Po 20 latach, Rosja postanowiła przystąpić do odbudowy imperium ZSSR. Wymyślono „sprytną” formułę. Na pierwszy ogień poszedł Krym – bo Rosja „musiała” mieć własne bazy morskie na Morzu Czarnym. Gwarantowany użytek baz udostępnionych przez Ukrainę – to było za mało. Inwazja? Jaka inwazja? Krym opanowały „jakieś zielone ludziki w mundurach bez oznak przynależności państwowej”. Dowódca wojskowego garnizonu wojskowego Armii Ukrainy poddał się „ludzikom” i wyemigrował do Rosji. Flota rosyjska zablokowała okręty ukraińskie w portach morskich. Następnie ludność Krymu „poprosiła Rosję o włączenie terytorium do rosyjskiej ojczyzny”. Nie chcę tu analizować „racji historycznych”, które przypominał p. Janusz Korwin-Mikke. Istotne były gwarancje dane przez trzy mocarstwa atomowe – w tym przez Rosję. Sankcje nałożone na Rosję zostały ocenione na Kremlu jako „do wytrzymania”. Zatem Putin wykonał następny krok. Tym razem ludność „etnicznie rosyjska” podjęła w 2014 bunt w Doniecku. „Separatyści” zażądali odłączenia od Ukrainy. „Na razie” chcą samodzielności i walczą o nią przy wsparciu Rosji. I znowu reakcje zachodnich gwarantów „integralności” Ukrainy zostały uznane przez władze Rosji za „do wytrzymania”. Putin nie ukrywa w swych wypowiedziach, że Ukraina, to „raczej terytorium niż państwo”. Były min. spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski stwierdził, że Putin w rozmowie z Tuskiem złożył propozycję, by „każdy wziął swoje”. Polska – swoje Kresy Wschodnie. Potem R. Sikorski zaprzeczył, ale… Teraz ten nieszczęsny prezydent USA J. Biden powiedział coś na temat „zależności reakcji USA na ewentualną inwazję rosyjską na Ukrainę od tego, czy będzie umiarkowana…” Potem nieco wzmocnił stanowisko USA, ale sygnał do Putina z pewnością dotarł.

Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/

24 stycznia 2022

5
Ocena: 5 (3 głosów)
Twoja ocena: Brak