Od dziesięcioleci (a gdzie-niegdzie nawet i dłużej) toczy się spór między tymi, którzy twierdzą, że kara powinna być surowa, adekwatna do przestępstwa i miała stosowny skutek wychowawczy a tymi, którzy twierdzą, że najważniejsza jest szybkość i nieuchronność kary. Filmy amerykańskie pokazują procesy, w których wyrok zapada w ciągu tygodnia od ich rozpoczęcia (a nie po kilku lub kilkunastu latach – jak w Polsce) i jest on najczęściej odpowiednio surowy. Chciałbym, by w Polsce osiągnięto kiedyś tę sprawność. Oczywiście, nie zalecałbym wprowadzenia ław przysięgłych z ryzykiem, że orzeczenie o winie zależałoby od społecznego ich składu na konkretnej rozprawie.
Media doniosły, iż „Grzywna do 30 tys.zł grozi mieszkańcowi powiatu łódzkiego wschodniego, który podczas kwarantanny opuścił miejsce zamieszkania”. Wcześniej była wiadomość o kobiecie, która z kwarantanny chciała uciec autokarem do Niemiec. I też jej grozi taka kara. Chciałbym przeczytać lub usłyszeć, że taką karę wymierzono. Tymczasem szanse nad szybki proces i „przykładne” ukaranie są niewielkie, żeby nie powiedzieć – żadne. Nie słuchać, by do któregoś z sądów wpłynął akt oskarżenia. Duże prawdopodobieństwo tego, że jeśli nawet wpłynie, to okaże się, że sąd zawiesił swą działalność ze względu na „koronawirusa”. A może należałoby rozważyć stworzenie trybunałów orzekających w wyjątkowych sytuacjach (np. w sytuacji pandemii) w trybie przyśpieszonym i uproszczonej procedurze?
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/
24 marca 2020
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz