Dziś już Władze RP, a nawet media w Polsce mówią i piszą o odpowiedzialności NIEMIEC i NIEMCÓW za zbrodnie wojenne i za ludobójstwo. Wiele czasu upłynęło, nim Polacy i ich władze uświadomili sobie, jak niebezpieczne jest posługiwanie się określeniem „zastępczym” sugerującym odpowiedzialność określonych formacji politycznych i ich sympatykom. Po II wojnie światowej słowa NIEMCY używano we wspomnianych kontekstach zarówno w języku władzy, w szkołach i w mediach. A po kilku latach się to zmieniło i to po obu stronach „żelaznej kurtyny”. RFN, czyli Niemcy Zachodnie, zapłaciły Izraelowi wielkie sumy, by „wykupić się” od odpowiedzialności jako naród niemiecki i jego państwo. Winą za zbrodnie obciążono „nazistów”, czyli członków i sympatyków partii NSDAP. W PRL i innych krajach zaczęto używać określenia „hitlerowcy” albo „faszyści”, żeby nie urazić Niemców, obywateli „państwa robotników i chłopów”, czyli NRD. Po naszej stronie kurtyny unikano przez lata słowa „naziści”, żeby nie odwoływać się do nazwy partii mającej w swej nazwie zarówno słowa „socjalistyczna” jak i „robotnicza” albo „pracy”. Polacy podporządkowali się nowym dyspozycjom i we wszystkich sferach życia publicznego zapanowało słowo „hitlerowcy”. Po 1989 wraz z rosnącą gwałtownie modą na „europeizację” również i u nas zapanował termin „naziści”. I pułapka, w którą weszliśmy w okresie PRL nadal pozostała zamknięta. Jeżeli zbrodniarzy określa się mianem sympatyków jakieś ideologii, to znika odpowiedzialność narodowa, obywatelska, państwowa. Bo – jak głosi dość głupia, ale popularna piosenka – „na całym świecie są naziści”… I rzeczywiście byli i są. Kiedy Francuz słyszy słowo naziści myśli o Petainie i jego adherentach, Norweg – Quislingu, Węgrzy o Horthym, itd., itd. To przy takich kolaborantach wzrastały partie nazistowskie i grupowali się wielbiciele Hitlera. Nie brakło ich nawet w Wielkiej Brytanii i USA – tyle, że tam nie mieli wpływu na politykę państwa. Zatem dla Francuzów, Norwegów, Anglików i Amerykanów – praktycznie dla każdego – było (jest) oczywiste, że skoro wszędzie byli naziści, hitlerowcy, faszyści – to i w Polsce. I to oni, ci naziści, hitlerowcy, faszyści są odpowiedzialni za wszystkie zbrodnie wojenne. Aż dziw bierze, że nie chcą tego zrozumieć także niektórzy politycy, dziennikarze i pracownicy instytucji kreujących politykę historyczną (na szczęście jest ich w Polsce coraz mniej). A potem się dziwią…
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com
22 lutego 2019
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz