Zespół U2 wraz z wokalistą Bono, wyruszyli właśnie na trasę koncertową po Europie. Bono, to jak wiadomo, muzyk - jak to się mówi - zaangażowany. W dzisiejszych czasach rozumieć to należy w taki oto sposób, że to gość, którego los jakiejś afrykańskiej muszki, bądź wielokrotnego mordercy przebywającego w celi śmierci w Teksasie obchodzi bardziej, aniżeli np. los dzieci nienarodzonych.
I dlatego nie zdziwiło mnie, gdy kilka dni temu przeczytałem, że myślą przewodnią koncertów U2 ma być Unia Europejska. "U2 będzie na koncertach przypominać, czym jest Unia Europejska" - pisał "DGP". I dalej: "Zespół postanowił, że ze sceny będzie przypominał o wartościach europejskich".
Cóż, "głupich nie sieją, sami się rodzą" - można by przytoczyć stare przysłowie. Ale nie... "DGP" postanowił nadać planom U2 dodatkowej dramaturgii zauważając, że "Bono niejednokrotnie pokazywał, że nie boi się odważnie prezentować swoich poglądów, a jest zdecydowanym zwolennikiem Unii Europejskiej". Czyli co? Czyżbyśmy doszli już do takiego dziejowego momentu, że aby na Zachodzie głośno mówić dobrze o UE, trzeba być "odważnym"? Znaczy się, z UE musi być już tragicznie... Tusk, Juncker, Timmermans, Mogherini i reszta tej bandy to dla Bono niemalże "żołnierze wyklęci". Taki przynajmniej wniosek mógłby się nasunąć, czytając newsa w "DGP".
Jeśli to prawda to dobry to znak. Ale jak się okazuje nie ostatni... Otóż media podały właśnie, że podczas koncertu w Berlinie ... Bono stracił głos. Czy zachłysnął się, gdy śpiewał o "europejskich wartościach"? Tego nie wiemy. Ponoć krzyczał "Beautiful Day...", po czym zamilknął. Koncert przerwano.
"Nie ma przypadków, są tylko znaki" - mawiał pewien ksiądz z warszawskiego Krakowskiego Przedmieścia. Bono pewnie nie zna tego mądrego spostrzeżenia, ale może ktoś mu o nim doniesie. Tak pod rozwagę.
A swoją drogą - życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, zwłaszcza że kolejny koncert w Kolonii, mieście, w którym znajduje się piękna średniowieczna katedra. Może ta monumentalna budowla, gdyby Bono na nią spojrzał, uświadomiłaby mu, czym są prawdziwe europejskie wartości...
5 września 2018
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
Bono
rocznik 1960 zatem; u nas byłby to niechciany syn traktorzystki i junaka. (przypomnę synowie tychże wymyśli domy starości aby rodzicie im nie przeszkadzali; jaki ojciec taki syn.)
No. Ojciec urzędnik matka też religijna. Inspirację wziął z religijnych śpiewów. Raczej Autor ma rację; Bono się zachłysnęło poprawnością dla kasy. Jest młody; może zdąży wrócić albo też jest emisariuszem pod przykrywką masonerii; może śpiewa o tej UE o której i my myślimy. Przypomnę. Siedziba w Warszawie wschodnie biuro Smoleńsk.