Skip to main content

Mamy drugiego POLSKIEGO POSŁA Jacka Wilka z partii Wolność!!!

portret użytkownika POBUDKA

To może być największy problem Polski od czasów II Wojny Światowej – podkreśla w rozmowie z DoRzeczy.pl poseł Jacek Wilk. Polityk partii Wolność, który odnosi się do podpisanej przez prezydenta USA Donalda Trumpa ustawy 447, wskazuje na ogromną bierność polskich władz w czasie prac nad nią. – To, co się wydarzyło w tej sprawie to absolutna kompromitacja – ocenia.

DoRzeczy.pl: Donald Trump jednak podpisał ustawę 447. Polskie władze ustami szefa MSZ przekonują, że prawo jest po naszej stronie. Czy rzeczywiście nie ma powodów do obaw?

Jacek Wilk: To podejście jest absurdalne, bo ono zakłada że nasze władze uważają, że Amerykanie robią pewne rzeczy bez sensu i zupełnie bez potrzeby. Zacznijmy od tego, że jeśli tak poważne państwo jak Stany Zjednoczone przyjmuje tego typu ustawę, to nie dla żartu, tylko dlatego że ma konkretny cel. A jaki to jest cel wiemy bardzo dokładnie z debaty, jaka odbyła się przy tej okazji w Izbie Reprezentantów. Tam kongresmeni mówili wprost, że chodzi o to, aby stworzyć pewną podstawę ustawową dla organów amerykańskich, dla Sekretarza Stanu, dla rządu, po to aby one z kolei mogły wywierać presję – dokładnie użyto tego określenia – na rządy innych państw, uczestników konferencji w Terezinie, która dotyczyła tzw. mienia ery Holokaustu, aby w przypadku mienia bez spadkobierców, które przechodzi na Skarb Państwa w Polsce, równowartość takiego mienia przechodziła na rzecz organizacji - w tym przypadku amerykańskich - zajmujących się tzw. pomocą ofiarom po Holokauście lub krzewieniem pamięci o Holokauście. To zostało powiedziane wprost. Więc udawanie teraz, że nie będą szły za tym żadne kroki jest bzdurą, zwłaszcza, że ten proces ciągnie się już od wielu lat. Kolejne kroki w tym kierunku są czynione bardzo konsekwentnie i można się spodziewać – z absolutną pewnością – że będą czynione dalsze.

O jakim konkretnie zagrożeniu mówimy?

Konkretnie grozi nam to, że Ameryka będzie wywierała presję na takie państwa jak Polska, żeby – czy to przy ustawie o reprywatyzacji czy dotyczącej restytucji mienia czy w prawie spadkowym – stworzyć jakąś furtkę do tego, aby tak jak przekazywano wartość pewnych obiektów gminom żydowskim, jakąś rekompensatę przekazywać na rzecz organizacji zajmujących się oficjalnie pomocom ofiarom po Holokauście, a tak naprawdę żyjących sobie z tego dobrze. I nie ma co ukrywać, że Stany Zjednoczone mają środki nacisku bardzo skuteczne. Było to widać dobrze np. w Szwajcarii, kiedy kilka lat temu była sprawa dotycząca kont w szwajcarskich bankach, na których były środki osób zmarłych w czasie II Wojny Światowej. USA zagroziły wówczas zamrożeniem aktywów szwajcarskich w Stanach Zjednoczonych i Szwajcaria czym prędzej zmieniła prawo w odpowiedni sposób. Zmiękczono wtedy tajemnice bankową itd. Jeżeli więc Szwajcarzy byli zmuszeni do tego, żeby ulec, to nie ma wątpliwości, że i na Polskę znajdą się odpowiednie środki nacisku, żeby nasze prawo zmienić w tym kierunku, w jakim chcą tego Stany Zjednoczone.

Niektórzy komentatorzy, ale i politycy wskazują na duże zaniedbania, żeby nie powiedzieć wprost – bierność strony polskiej w całym procesie prac nad tą ustawą. Czy zdaniem Pana Posła, można było zrobić coś, aby zatrzymać jej przyjęcie?

Oczywiście, że tak. Mamy doskonały przykład w postaci listu 59 senatorów amerykańskich do Mateusza Morawieckiego, który był wystosowany ok. miesiąc temu. Napisali oni do premiera w związku z projektem – podkreślam – projektem, nawet jeszcze nie gotowym tekstem, ustawy reprywatyzacyjnej i wyrazili swoje zaniepokojenie tym, że nie ma w nim odpowiednich odniesień do kwestii związanych z Holokaustem. Więc skoro amerykańscy senatorowie mogą zrobić coś takiego w stosunku do Polski, to tym bardziej władze Polski albo parlamentarzyści mogą zrobić dokładnie to samo w stosunku do projektów ustaw amerykańskich i nie ma tu żadnego problemu ani żadnej różnicy. Przerażające jest to, że polski rząd, polska dyplomacja, funkcjonariusze polityki zagranicznej właściwie nie zrobili w tym kierunku nic. Ja składałem trzy interpelacji do MSZ, premiera i ministra sprawiedliwości, aby zapytać, wyjaśnić szczegółowo czy Polska zobowiązała się w jakikolwiek sposób do wykonywania takich potencjalnych zobowiązań i czy Polska podjęła jakiekolwiek działania związane z tą ustawą. Dostałem dosyć wymijające odpowiedzi, ale wynika z nich, że nic. Więc tkwimy sobie w błogim letargu, czekamy na kolejne kroki i udajemy, że problemu nie ma. A tymczasem zajmujemy się dosyć mocno – i oczywiście słusznie, jednak jest to temat o wiele, wiele mniejszym znaczeniu - kwestią pomnika w Jersey. Ja tego nie bagatelizuje, te działania są tu jak najbardziej słuszne, ale to jest w ogóle nieporównywalny problem w stosunku do potencjalnych roszczeń, których wielkość waha się między 65 a 300 mld dolarów. To może być największy problem Polski od czasów II Wojny Światowej.

U nas powstał jednak list polskich parlamentarzystów do Donalda Trumpa z apelem o zawetowanie tej ustawy. Pan był jego autorem?

Nie. Kiedy ustawa została przyjęta 24 kwietnia, to Polonia amerykańska natychmiast przygotowała taki list z prośbą o zawetowanie. Ja właściwie tylko – mówiąc wprost – skopiowałem ten list, oczywiście za ich zgodą. Umówiliśmy się, że ja wykorzystam ten list i właściwie tylko zmienię nagłówek. Dalsza część jest identyczna, więc to są dwa bliźniacze listy przygotowane przez Polonię amerykańską. Największą rolę odegrał tu Edward Jeśman, który od początku dosyć mocno działa w tym kierunku. Oni już wcześniej pisali tego rodzaju listy, np. do senatora Kerry’ego. Mieli więc ten temat przerobiony, mieli też opinię prawną. Ten list – i chcę to bardzo mocno zaznaczyć – nie ma charakteru ani politycznego, ani – broń Boże – jakichś aspektów antysemickich, ale jest czystą analizą prawną i historyczną, która wskazuje na to, że obywatele amerykańscy zostali zaspokojeni i że tego typu roszczenia nie mogą w ogóle wchodzić w grę. Więc ten list jest supermerytoryczną i realistyczną analizą sytuacji, okoliczności które przemawiają za zawetowaniem tej ustawy.

Jakie były dalsze losy tego listu?

Ustawa była przyjęta 24 kwietnia, ja przygotowałem ten list 3 dni później, czyli 27 kwietnia. Potem był u nas długi weekend, więc wystawiłem ten list w Sejmie, rozesłałem maile do wszystkich posłów, do wszystkich klubów poselskich, zamieściłem informację na Facebooku, pokazywałem ten list w telewizji i zrobiłem ze swojej strony wszystko co mogłem, aby parlamentarzyści o tym wiedzieli. Ale tak naprawdę mogli go podpisać tak licznie po przyjeździe do Warszawy. List był wystawiony 8 maja przez cały dzień i 9-ego. I podpisało tylu, ile podpisało.

Czyli podpisało czterech posłów. Dlaczego Pańskim zdaniem tylko tylu?

Temat uchodzi za jakiś niepoprawny politycznie, niewygodny. Jest u nas obawa przed mówieniem czegokolwiek, co dotyczy kwestii związanych z restytucją mienia po obywatelach Polski narodowości żydowskiej. Posłowie po prostu się tego boją. Uważają, że ktoś ich od razu weźmie za antysemitów. Jest tak duża poprawność polityczna i strach przed ruszaniem tych tematów, że tego nie robią. Choć wiem, że wielu z nich chętnie by podpisało, ale nie chcą wychodzić przed szereg. Bali się bez odpowiedniej dyrektywy szefostwa klubu zrobić to samodzielnie. Poza tym, relacje ze Stanami Zjednoczonymi są obecnie w pewnym klinczu. Z jednej strony chcemy budować te relacje jak najmocniej, z drugiej zaś tego typu przykłady pokazują, że w praktyce różnie bywa z tym partnerskim traktowaniem się. Nachodzą tu wątki, że to mogłoby zaszkodzić relacjom polsko-amerykańskim czy naszej polityce zagranicznej.

A czy teraz, w obecnej sytuacji, jesteśmy w stanie zrobić jeszcze cokolwiek, żeby ochronić się przed ewentualnymi skutkami tej ustawy?

Ja się konsultuję z Polonią Amerykańską. Rozważamy jeszcze opcję zaskarżenia tej ustawy do amerykańskiego Sądu Najwyższego. Na razie jednak nie wiem jeszcze kto ewentualnie mógłby to zrobić, czy to jest kwestia odpowiedniej liczby kongresmenów, senatorów, czy może jakiegoś innego ciała. W następnych dniach jakieś analizy prawne i badania pokażą czy to wchodzi w grę oraz czy w ogóle byłby ktoś kto pod takim wnioskiem by się podpisał.

Przypomnę, że ustawa była przyjęta przez aklamację, więc gdyby prezydent ją zawetował, to musiałaby wrócić do Senatu i dopiero większością 2/3 głosów, ale już w głosowaniu imiennym mogłaby wrócić. Więc naprawdę byłyby duże szanse, żeby ta ustawa nie weszła w życie. Zwłaszcza, że prezydent Trump mówił wielokrotnie, że Polakom zawdzięcza wybór. Myślę więc, że gdyby polskie władze, rząd, dyplomacja zrobiły cokolwiek aby wesprzeć Polonię, to prezydent Trump by się dwa razy zastanowił przed podpisaniem, bo on naprawdę bardzo dobrze pamięta dzięki komu został prezydentem. Ale niestety nasze władze nie zrobiły zupełnie nic, i zamiast wspierać Polonię amerykańską, pozostawili ją samą sobie. I ci ludzie działający w osamotnieniu robią co mogą, ale nie mają takiej siły przebicia jak przy wsparciu dyplomacji. Oni np. proszą od dłuższego czasu, aby w Waszyngtonie założyć biuro, w których będzie 3-4 przedstawicieli Polonii, którzy będą zajmowali się monitorowaniem administracji amerykańskiej pod kątem tego czy jej działania są korzystne dla Polski czy nie. I prosili, aby Polska to sfinansowała. I to by było niezwykle skutecznym narzędziem do monitorowania tego typu rzeczy. Wspominam o tym wszędzie gdzie mogę jako skromny poseł opozycji, ale jak grochem o ścianę. Tymczasem Polska Fundacja Narodowa wydaje gigantyczną kasę na jakieś pierdoły, bzdury totalne. Trzeba realnie pilnować interesów Polski, a oni nie robią nic. Polonia amerykańska będzie działać, ale w pewnym momencie może się zniechęcić, bo dojdzie do wniosku, że skoro sama Polska nie chce, to ile można pomagać na siłę. To, co się wydarzyło w tej sprawie to absolutna kompromitacja, przy konsekwentnym milczeniu mediów na ten temat. Chyba tylko jeden tygodnik – jeśli dobrze pamiętam – poruszał ten temat, a tak nic, zero. A przecież był on poruszany, czy to przeze mnie czy to przez Winnickiego. Wiem, że on ma przyklejoną łatkę, ale temat jest na tyle ważny, że wart jest zainteresowania ze strony mediów.

Jacek Wilk jest posłem na Sejm RP, członkiem partii Wolność. Był pierwszą osobą w Polsce, która osobiście przetłumaczyła ustawę 447 na polski.
https://dorzeczy.pl/kraj/64119/Jacek-Wilk-o-ustawie-447-To-moze-byc-najw...

4.42857
Ocena: 4.4 (7 głosów)
Twoja ocena: Brak