Emocjonalność, romantyzm, resentymenty i fobie. W polityce każdy prawdziwy mąż stanu powinien kierować się tylko i wyłącznie chłodnym, kalkulującym, analitycznym umysłem. Oczywiście emocje na pewno będzie posiadał. Wynika to po prostu z ludzkiej natury. Politykowi nie wolno się jednak absolutnie w najmniejszym stopniu kierować emocjami. Pewnym odniesieniem niech staną się słowa brytyjskiego premiera Palmerstona z XIX w. (czasy królowej Wiktorii): „Wielka Brytania nie ma wiecznych wrogów ani wiecznych sojuszników. Ma tylko wieczne interesy”. My na tym tle rysujemy się niestety żałośnie. Przecież nawet w XVIII w. przy praktycznym braku wojska polityka i dyplomacja z prawdziwego zdarzenia mogły nasz kraj uchronić na długo przed katastrofą.
Dziwna była w XVIII w. działalność tzw. stronnictwa patriotycznego. Tak, byli to niewątpliwie patrioci, tyle, że masońscy i pruscy, bo jak można uznać za patriotów ludzi, którzy bez zgody i wiedzy polskiego króla spotykali się potajemnie z posłem pruskim w Warszawie. Powstanie Kościuszkowskie w 1794 r. miało sens, ponieważ wówczas nie było nic do stracenia i należało zadokumentować, wykazać wolę walki o niepodległość. Czy należało popierać Napoleona? Obiektywnie działał na rzecz sprawy polskiej, dlatego należało go poprzeć (Jędrzej Giertych), pomimo tego, że rozpowszechniał po Europie idee rewolucji (anty)francuskiej (Marek Jurek). Na pewno należało też poprzeć cara Aleksandra I, który na Kongresie przyczynił się do utworzenia Królestwa Polskiego. O tym Królestwie w latach 1815 – 1830 trudno mówić jako o okresie narodowej niewoli. Królestwo Polskie posiadało przecież dużo większy zakres samodzielności niż Księstwo Warszawskie. Własny sejm, rząd, wojsko, skarb. W sferze gospodarczej porównanie samodzielności Królestwa Polskiego z Księstwem Warszawskim wypada zdecydowanie na niekorzyść tego ostatniego. Samodzielność Królestwa Polskiego została zniszczona przez głupotę ludzi, którzy na polecenie masonerii francuskiej i belgijskiej wywołali Powstanie Listopadowe.
Nic dziwnego, że powstanie zostało potępione przez papieża Grzegorza XVI w encyklice „Mirari vos”. Wyjątkową głupotą był akt detronizacji Mikołaja I, co przekreśliło szansę wynegocjowania znośnych warunków kapitulacji po upadku powstania. Powstanie Styczniowe wybuchło w interesie Anglii i Prus (rządzonych przez Bismarcka), a więc dwóch państw, które nigdy nie prowadziły szczególnie przyjaznej polityki wobec Polski. Pierwsi przywódcy tegoż powstania nie umieli rozwiązać swoich prywatnych spraw. Stefan Bobrowski wdał się np. na początku powstania w pojedynek o dziewczynę. Nie świadczy to zbyt dodatnio o pierwszych przywódcach powstania. Skutek obu tych powstań: surowe represje carskie wobec duchowieństwa i ziemiaństwa, czyli grup będących ostoją patriotyzmu. (Powstanie Styczniowe miałoby sens kilka lat wcześniej – po klęsce Rosji w wojnie krymskiej z Turcją. Nie było to jednak w interesie polityki pruskiej i angielskiej, na której pasku było wielu inicjatorów tegoż powstania). Pozytywnego skutku nie przyniosło także Powstanie Krakowskie z 1846 r. Zakończyło się wcieleniem Rzeczpospolitej Krakowskiej do Cesarstwa Austriackiego. Trafną krytyczną analizę dziewiętnastowiecznych powstań daje w swoich dziełach konserwatysta galicyjski i współzałożyciel zmartwychwstańców, kandydat na ołtarze, Sługa Boży – ksiądz Walerian Kalinka. Powstanie musi być przygotowane, żeby miało je sens rozpoczynać. Stąd ukłony w stronę mieszkańców zaboru pruskiego – wygrane powstania w 1806 r. i w 1918 r., a nawet konfederacja barska w 1768 r., w której imponowało organizacyjne, logistyczne i gospodarcze przygotowanie chorągwi wielkopolskich, powstania śląskie. Inny szczyt głupoty to emocjonalna rusofobia (podczas, gdy największym wrogiem niepodległości Polski były zawsze Prusy, a później zjednoczone Niemcy). Książka Romana Dmowskiego „Rosja, Niemcy, odbudowanie państwa polskiego” powinna być znana każdemu Polakowi po prawej stronie.
Czy wyprawa kijowska Józefa Piłsudskiego grzeszyła rozsądkiem? Moim zdaniem stanowiła klasyczny przykład prowadzących do katastrofalnych następstw romantycznych, a nie realistycznych wizji polityki. Stawiam też pytanie, czy należało tak w latach 1938 – 1939 r. tak walczyć o honor, czy nie mając realnej siły nie należało przyjąć żądań niemieckich (piszę to ja, który obawiam się Niemiec bardzo), a nie wykrzykiwać pustych haseł jak minister Józef Beck? Powstanie Warszawskie, w wybuchu którego maczał swe brudne paluchy mason – Józef Rettinger? Generał Władysław Anders był za rozstrzelaniem polityków, którzy podjęli decyzję o wybuchu powstania. Za głupotę uważam pretensje do Stalina, iż nie wsparł powstania. Był zbrodniarzem, bandziorem, ale na pewno nie był idiotą i wiedział, że to powstanie jest politycznie wymierzone w niego. Proszę o wybaczenie mi, że być może pisałem momentami zbyt emocjonalnie.
Polecam na zakończenie książkę może i kontrowersyjnego pisarza, ale uważam, że pewne jego przemyślenia są warte przynajmniej zastanowienia. Pozycją tą jest książka Aleksandra Bocheńskiego „Dzieje głupoty w Polsce”.
PS. Postanowiono mi zarzut, że za dużo piszę o polityce, że afiszowałem się kiedyś z sympatiami do Ligi Polskich Rodzin. To jest już bardzo dawna historia. Nie jestem jasnowidzem, który mógł przewidzieć, że Roman Giertych zawiedzie na całej linii. Poza tym w żadnym z pisanych artykułów nie wyrażam poparcia dla konkretnej partii politycznej. Raczej opowiadam się za pewnymi zasadami. W tym artykule – uważam, iż tematyka historyczna stanowi 90%, a polityczna tylko 10 %.
Jacek: http://cenzurzenie.blog.onet.pl/
21 czerwca 2016
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz