Chodzi tu o naród serbski, który jest solą w oku i kością w gardle dla globalistycznych bandziorów. W latach bandyckiej napaści NATO na Jugosławię pod koniec lat 90-tych XX wieku, tylko niewielkie grono odważnych Polaków i ich serbskich przyjaciół, dzielnie przeciwstawiało się ohydnej propagandzie antyserbskiej, która opanowała wtedy m.in. Polskę.
Trzeba przypomnieć historię przerzutu Polaków na Zachód przez Jugosławię w latach 1939-41, wskazując, że Jugosławia pomagała nieodpłatnie, podczas gdy Węgrzy przeciwnie, a jednak droga ta nie jest znana ani przypominana w Polsce.
W kamienicy przy ul. Uzun Mirkova 5 w Belgradzie mieściła się siedziba Ligi Jugosłowiańsko-Polskiej, a obecnie znajduje się tam dwujęzyczna tablica pamiątkowa. Liga Jugosłowiańsko-Polska powstała 15 września 1931 r. w oparciu o wcześniej istniejący od 1925 r. Klub Polsko-Jugosłowiański. Prezesami Ligi byli m.in. prawnik Dragoljub Arandjelovic i prof. inż. Milan Nesić z Uniwersytetu w Belgradzie. Siedziba Ligi była miejscem spotkań, wykładów wybitnych uczonych. Liga dzieliła się na komisje i sekcje, organizowała występy artystów jugosłowiańskich w Polsce i polskich w Jugosławii, wizyty naukowców oraz promowała działalność wydawniczą. Po klęsce wrześniowej do Jugosławii napływali cywile i wojskowi polscy z Węgier i Rumunii, którzy próbowali potem przedostać się do Francji, Grecji, Syrii, czy Palestyny.
W sprawnym funkcjonowaniu szlaku jugosłowiańskiego ważną rolę odgrywali obywatele tego kraju jak również liczne organizacje społeczne, w tym właśnie Liga Jugosłowiańsko-Polska i Jugosłowiański Czerwony Krzyż. Władze Jugosławii nie stawiały przeszkód polskiej akcji ewakuacyjnej, zgodziły się nawet na utworzenie obozów tranzytowych i tymczasowego konsulatu – wszystko to pomimo neutralności w wojnie polsko-niemieckiej i pomimo nacisków ze strony III Rzeszy. Wg sekretarza Ligi Vojislava Popovicia w Jugosławii znalazło się oficjalnie 750 cywilów oraz 1000 oficerów i żołnierzy Polaków. Tuż przed zbombardowaniem Belgradu przez Niemców w kwietniu 1941 r. w Jugosławii wciąż przebywało ponad 370 Polaków.
Serbowie przez setki lat walczyli z turecką okupacją i dominacją o odzyskanie swojego państwa, co udało im się częściowo w XIX wieku. Ponieśli ogromne straty w I wojnie światowej, walcząc po stronie Ententy. Międzywojenne Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców, od 1929 nazwane Jugosławią, targane nacjonalizmami i sprzecznościami, stanęło ostatecznie do walki przeciwko hitlerowskiej III Rzeszy, nie mając w tej walce żadnych szans.
Chorwację utworzono jako marionetkowe państwo podległe Niemcom, kierowane przez Ustaszy Ante Pavelicia, którzy popełnili szereg zbrodni przeciwko dotychczasowym współmieszkańcom Jugosławii. Ludobójstwo Serbów przekroczyło liczebnie skalę ludobójstwa dokonanego na Polakach przez szowinistów ukraińskich. Ustasze okazali się także zaangażowanymi pomocnikami III Rzeszy w zbrodni zagłady Żydów. Władze emigracyjne w Londynie z królem na czele i z przewagą Serbów, wiernie stały po stronie Aliantów. Ci jednak porzucają sojusznika na rzecz konkurentów do władzy w Jugosławii – komunistycznych partyzantów Josipa Broz Tito. (Jakże typowe dla Anglosasów!).
W lata 90-te XX wieku Jugosławia weszła z rosnącymi napięciami narodowościowymi, które już w 1991 spowodowały secesję Słowenii i Chorwacji oraz trwające wiele lat wojny. Zachód (z uznaniem niepodległości dawnych republik spieszą się zjednoczone Niemcy i Watykan), w tym Stany Zjednoczone, dotąd korzystający w ogromnym stopniu z poświęcenia i ofiary krwi Serbów arbitralnie uznał ich za winnych wszelkiego zła. Wspierał wszelkie ruchy odśrodkowe, zaś walkę Serbów o ziemie zamieszkane przez nich w innych niż Serbia republikach stygmatyzował hasłami o agresji, zbrodni, czystkach etnicznych itd.
Negatywną rolę wtedy odegrał „polski” polityk, Tadeusz Mazowiecki, który wsławił się wyjątkowo stronniczymi raportami o sytuacji na Bałkanach. Jego kompetencje zostały skwitowane w jednym z wydań szopki noworocznej, gdzie włożono w jego usta słowa: Na sprawach wojskowych znam się przecie, bo oglądałem film „Rambo” na wideokasecie.
Wypędzenie i mordy na Serbach w Krajinie nie budziły współczucia w stosunku do ofiar, przedstawiano je czasem jako słuszna odpłata. Antyserbski amok ogarniał Zachód, powstawały filmy, gdzie tymi złymi byli rzecz jasna wyłącznie Serbowie. Amok ogarnął również Polskę, w czym przodowała “Gazeta Wyborcza” (raczej „GóWno Prawda”) piórem Dawida Warszawskiego (Konstantego Geberta).
Także na przeciwnym biegunie polskiej polityki w przejętym przez narodowych radykałów miesięczniku „Szczerbiec” pojawiały się głosy solidarności z nacjonalistami chorwackimi i apologia chorwackich czystek etnicznych na Serbach w Krajinie. Wątki antyserbskie występowały także w filmach, m.in. Władysława Pasikowskiego.
„Serb” stał się wszędzie na Zachodzie synonimem zbrodniarza, złego, którego zła nie trzeba udowadniać, bo to się rozumie samo przez się. USA i NATO w 1999 r., rozszerzając treść pojęcia „sojuszu obronnego” zbombardowały Belgrad i inne miasta Serbii w imię ochrony Albańczyków zamieszkujących Kosowo.
Serbów pozbawiono części kraju, aby w 2008 r. uznać „niepodległość” Kosowa. Serbia i Serbowie zostali pokonani, a w kategoriach emocjonalnych/uczuciowych wręcz zmiażdżeni przez potęgę Zachodu, któremu Serbia tylekroć służyła i w imię którego interesów przelała wiele własnej krwi.
Nic dziwnego, że niektórzy pękli i wybrali oportunizm. Ale nie wszyscy. Idąc w Belgradzie ulicą Kneza Mihaila w kierunku twierdzy Kalemegdan można zobaczyć olbrzymi baner na jednym z budynków. Napis głosi – „The only genocide in the Balkans was against the Serbs” (Jedyne ludobójstwo na Bałkanach miało miejsce na Serbach).
Przed Serbią stoją w tej chwili cztery wielkie problemy, których rozwiązanie będzie ekstremalnie trudne. To, zaczynając od stosunkowo najmniej beznadziejnego: – kwestia przyszłości Republiki Serbskiej w ramach Bośni; – kwestia Kosowa; – kwestia Czarnogóry i; – kwestia Krajiny.
Wszystkie te sprawy wyglądają obecnie na nierozwiązywalne. zmiana może nastąpić jedynie w sytuacji zasadniczej zmiany międzynarodowego układu sił - przejścia od świata faktycznie jednobiegunowego z hegemonem w postaci USA do świata wielobiegunowego, z rosnącą rolą Rosji i jej zaangażowaniem w sprawy bałkańskie. Przykładem takiej zmiany jest Syria i wejście tam Rosji, zasadniczo zmieniające sytuację.
Tę sympatię do Rosji widać, choć nie ma ona charakteru nachalnego, nie jest patetyczna. Jest pomnik na Kalemegdanie z inskrypcją „Wieczna sława serbskim i rosyjskim bohaterom”, a obok stragany z koszulkami z nadrukami wyrażającymi sympatię do Rosji, czy do samego prezydenta Putina, są magnesy „na lodówkę” z Putinem, skarpetki z Putinem itp. Ale nie jest to sympatia sterowana przez władze, oceniane przez patriotów serbskich jako chwiejne i strachliwe. Wielu z nich uważa Slobodana Milosevicia za bardzo złego polityka, który sprzedał Serbów w Krajinie. Że stał się bohaterem przypadkowo, będąc prześladowanym przez Zachód, podczas gdy tak naprawdę zasłużył na surową karę od narodowej Serbii.
Także w kwestii Kosowa Milosević dopiero pod wpływem opinii społecznej musiał coś zrobić i wykreował się w ten sposób na obrońcę kosowskich Serbów, ale w istocie, , także tu nie miał pomysłu na rozwiązanie problemu. Pozostał komunistą, nigdy nie był nacjonalistą, co najwyżej okoliczności go na takiego wykreowały.
Problem z Kosowem był zresztą znacznie głębszy. Nikt nie chciał, ale bardziej nie potrafił rozwiązać problemu. Nie pomagało tu także tradycyjne myślenie dominujące w prawosławiu, które nie wymagało konwersji na ortodoksję i nie wymagało także usunięcia muzułmanów. Władza komunistyczna była przeciwko Serbii, od 1974 zmieniona konstytucja wprowadziła okręgi autonomiczne Vojvodina, Kosowo, co ograniczyło władztwo Serbii na tymi prowincjami.
Milosević próbował coś zmienić pod wpływem opinii publicznej. Ale nie zrobił tego co chociażby Żiwkow w Bułgarii (przypomnijmy, że Todor Żiwkow przez prowadził w latach 80-tych XX wieku akcję usunięcia z Bułgarii większości mniejszości tureckiej). Dzisiaj pomysłu na rozwiązanie problemu kosowskiego nie ma. Sytuację może zmienić tylko zmiana układu sił światowych.
Wróćmy jeszcze do wojen z lat 90-tych. Zastanówmy się, czy gdyby Zachód miał inne, neutralne nastawienie do poszczególnych narodów Jugosławii, mogłoby dojść do swego rodzaju jugosłowiańskiego Wersalu, z licytowaniem się na argumenty a nie na strzały. Patrioci serbscy, uważają, że takie stanowisko Zachodu było niemożliwe i w związku z tym „gdybanie” nie ma tutaj podstaw. Konferencje pokojowe w latach 90-tych przecież miały miejsce, ale polegały na popieraniu jednej strony przeciw stronie serbskiej lub kilku stron przeciwko Serbom.
Mogło być inaczej, gdyby Milosević był naprawdę nacjonalistą serbskim a nie komunistą i gdyby wysłał wojsko na Zagrzeb – stolicę Chorwacji w początkowej fazie wojny. ZSRR jeszcze wówczas istniał, a NATO nie było na początku przygotowane na takie zagranie. Ameryka z kolei nie była jeszcze wówczas takim żandarmem jakim jest dzisiaj.
Wspomnijmy prof. Marka Waldenberga, który w świecie akademickim, niemal samotnie przeciwstawiał się obowiązującej narracji antyserbskiej. Serb i współpracownik „Myśli Polskiej” Vladan Stamenkovic przypomina zdarzenie z Adamem Michnikiem. 10-lecie „GW”, rok 1999, NATO bombarduje Serbię. Znajoma Vladana pracowała wtedy w „GW”, a Vladan napisał bardzo krytyczny artykuł (do „Trybuny”) o błędnej polityce Zachodu, atakujący bombardowania. Nagle Vladan otrzymuje zaproszenie na wyścigi. Siedzi przy stoliku, kiedy niespodziewanie pojawia się Michnik, który przez chwilę patrzy na Vladana, po czym odwraca się i wychodzi. Wydaje się, że chciał zobaczyć jak wygląda ktoś, kto odważył się zakwestionować obowiązującą linię „GW”.
A jak wygląda w jego optyce współczesna Serbia? Vladan głosuje na partię, która się nie dostała do parlamentu w ostatnich wyborach. Jest podział sceny na dwie opcje, które są równie złe, bardzo podobny do sytuacji w Polsce. Jednakże z punktu widzenia mniejszego zła, ci, którzy rządzą od 2018 r. przynajmniej próbują coś zrobić. Ale w sprawie Kosowa i Metohji (Vladan podkreśla konieczność niepomijania drugiego członu nazwy, gdyż oznacza on posiadłości monasterów sięgające czasów średniowiecza) są to działania pozorowane. Druga opcja jest całkowicie proeuropejska i oportunistyczna. Jeśli chodzi o wojsko – po obaleniu Milosevicia usunięto całą kadrę, która prowadziła wojny, de facto z NATO, w latach 90-tych.
Partie narodowe są na marginesie, są ograniczane, nie mają pieniędzy, wybory są fałszowane. Kwestia Orbana i Węgier, która dla Serbów jest czymś więcej niż np. dla nas, gdyż dochodzi tu potencjalny spór terytorialny. Pomimo sporów historycznych stosunki z władzą Orbana są bardzo dobre. Orban agituje, aby Serbia zalazła się w UE. Ale nie po to, aby wzmacniać Unię, ale aby znaleźć w Serbii sojusznika dla Węgier. Orban ma również bardzo dobre stosunki z Republiką Serbską, z prezydentem Miloradem Dodikiem.
Co zatem, zdaniem Vladana, dalej z Bośnią? Bośnia jest nienaturalnym tworem. Powinna ulec podziałowi. Część muzułmańska pozostanie, ale nie wytrwa długo. Tak jest w sytuacji sztucznych narodów, zwłaszcza wymyślonych w czasach komunistycznych. Nie mają sensu istnienia. Z kolei już służby austriackie pracowały nad zebraniem w jedno i stworzeniem z plemion narodu albańskiego jeszcze w czasach Austro-Węgier. Siłą rzeczy przychodzi nam tu na myśl polityka CK monarchii wobec kwestii ukraińskiej i jej wsparcie dla stworzenia i tego narodu. Macedonia jest również sztucznym tworem, który zostanie skonsumowany wg Vladana przez Albańczyków.
Z kolei sprawa Czarnogóry jest szczególnie bolesna. Wieszcz Piotr Njegos i jego poemat „Górski wieniec”, z odwołaniami tożsamościowymi do Kosowego Pola, mówi o Czarnogórcach jako o Serbach. Oni sami siebie określali kiedyś jako prawdziwych Serbów, a Serbów jako tylko
„Serbian”.
Vladan wspomina I powstanie serbskie z 1804 r., które nie było pierwsze, ale jest tak numerowane, bo było udane. Wyzwolono Belgrad i Rosja miała kogo popierać na Bałkanach. Kolejne powstanie rozszerzyło zakres autonomii Serbii. Ważne jest bowiem, aby był czynnik zewnętrzny, który popiera sprawę i ma swój istotny interes w sukcesie nie swojej sprawy.
Występowało podobieństwo sytuacji Polski i rojalistycznej Jugosławii w czasie II wojny światowej - w obu przypadkach zachodni alianci przerzucili poparcie na komunistów.
Vladan wspomina rozmowy z Marianem Błażejczykiem, którego wspomnienia nagrał na trzy kasety C-90, które następnie przepisał i wręczył autorowi. Niedawno wyszła książka („Polski czetnik”) oparta na tej pracy z dodatkiem o rzekomo komunistycznej Serbii. Vladan nie zgadza się z treścią dodatku. Pod koniec 1941 partyzantka komunistyczna została przecież wyrzucona z Serbii! Partyzantka monarchistyczna nie pozwalała wejść komunistom z Bośni do Serbii. Dlatego tylko do Serbii weszła Armia Czerwona. Monarchiści witali wtedy Rosjan jak braci, ale komuniści (jak zwykle) załatwili sprawę po swojemu.
Vladan obawia się, że wobec możliwej utraty Ukrainy USA (Szatany Złajdaczone – prawdziwe imperium zła, zbrodni, kłamstwa i hipokryzji – J.Ł) zdecydują o wciągnięciu Polski do konfliktu. W serbskiej prasie ukazała się analiza mówiąca, że nie uda się wywołać prawdziwej wojny Rosji z Europą, jeżeli nie uda się do niej przekonać Niemców. To zaś jest możliwe w ciągu pięciu lat. Chorwaci i Albańczycy mogą być nią zainteresowani. Węgrzy nie.
Naród serbski ma doświadczenie 400 lat w polityce małych kroczków. W niewoli otomańskiej nie załamano rąk, metoda małych kroczków była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Kto by w 1480 czy 1520 powiedział, że Serbia będzie wolna. Zatem nie należy tracić nadziei, lecz oczekiwać zmiany w stosunkach światowych. To zdanie Vladan powtarza po raz kolejny jak idee fixe.
Wszystko to budzi we mnie ogromną o niekłamaną sympatię wobec narodu serbskiego, tak mocno skrzywdzonego przez chazarskich i anglosaskich bandytów.
(W oparciu o artykuł Adama Śmiecha w „Myśli Polskiej”)
Jacek Łukasik
10 września 2024
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
Kto bombardował Belgrad?
Głośno jest o Rosjanach i ich zbrodniczym bombardowaniu cywili w ukraińskich miastach, natomiast milczy się
o zbrodniach US Army zabijającej mieszkańców domostw podczas bombardowania Belgradu. To się działo w czasie wojny na Bałkanach.