Skip to main content

Zabójstwo Johna F. Kennedyego – cztery mity i trzy poszlaki

portret użytkownika Jacek Łukasik

Niedawno, 22 listopada obchodziliśmy 61 rocznicę niestety udanego zamachu na amerykańskiego prezydenta, Johna Fitzgeralda Kennedyego. Sprawy tego zabójstwa właściwie nie rozwiązano do dzisiaj, Narosło wokół niej wiele mitów. Istnieją także liczne poszlaki mogące wskazać potencjalnych sprawców tej zbrodni. Nie mogą one jednak praktycznie być dowodem dla sądu, stanowią raczej dobry materiał dla poszukujących sensacji dziennikarzy śledczych. Skupię się w niniejszym artykule na 4 mitach i 6 poszlakach.
Mit pierwszy. Zabójcą Kennedyego był szaleniec albo fanatyk. W ciele Kennedyego znaleziono cztery kule. Cztery strzały oddano w ciągu czterech sekund. Wystrzelenie czterech kul przez jednego człowieka w tak krótkim czasie to fizyczna niemożliwość. Poza tym Oswald, którego oskarżono o to zabójstwo, dysponował cokolwiek archaicznym karabinem.
Mit drugi. Za zamachem stały służby specjalne, konkretnie sowieckie KGB> Fakt, że Kennnedy skutecznie wymógł na Chruszczowie wycofanie rakiet jądrowych z Kuby, nazywanej nawet dosadnie g…m Chruszczowa pod nosem Kennedyego. Brakuje jednak twardych dowodów, koniecznych do przekonania sądu do podjęcia sowieckiego tropu w zamachu na prezydenta.
Trzeci mit. Za mało się mówi o powiązaniach rodziny Kennedych ze światem przestępczym. Ojciec Johna miał współpracować z przestępcami przemycającymi do USA alkohol w okresie prohibicji. I te powiązania miały pomóc Johnowi w zdobyciu prezydentury. Kluczowe dla jego zwycięstwa było około 100 tysięcy głosów w Chicago, wedle tej narracji, „kupionych” za pieniądze mafijne. Być może mafia w którymś momencie zaczęła upominać się o „spłatę długu”. A dodajmy, na drodze stać mógł tutaj Robert Kennedy, brat prezydenta, będący przecież Prokuratorem Generalnym.
Czwarty mit. Niemrawo przeprowadzono amerykańską inwazję w Zatoce Świń, mającą na celu obalenie Fidela Castro. Później CIA zorganizowało nie mniej nieudaną serię zamachów na kubańskiego dyktatora. W jednym wypadku nawet agent wynajęty przez CIA do zabójstwa dyktatora okazał się być pracownikiem kontrwywiadu kubańskiego.
CIA próbowała także w sposób groteskowy zniszczyć autorytet Fidela Castro u Kubańczyków. Rodacy szanowali go za bujne owłosienie czaszki i charakterystyczny zarost. CIA więc wpadła na pomysł podrzucenia Fidelowi środka na wypadanie włosów, żeby pozbawić go bujnej fryzury i zarostu.
Pojawił się też pomysł sugerujący użycie do zabójstwa podwodnej kuszy. Castro lubił polować pod wodą z podobnym sprzętem, na ryby albo żółwie. I chciano to wykorzystać. Trudno jednak powiedzieć, czy ktokolwiek by uwierzył, że dyktator sam się postrzelił z takiej kuszy.
Pojawia się tu pytanie: czy kubański dyktator poczuł się na tyle sprowokowany, że pozwolił sobie na akcję odwetową wobec amerykańskiego prezydenta.
Teraz przejdę do poszlak, kto jeszcze mógł być zainteresowany zabiciem prezydenta Kennedyego.
Kennedy mógł przeszkadzać Richardowi Nixonowi, który w 1960 r. przegrał z nim wybory prezydenckie o 100 tys. głosów. Po wyborach zachowywał się bardzo arogancko. Jak dobrze wiemy, w późniejszych latach nie miał problemów z posunięciem się do przestępstwa, polegającego na zleceniu włamania do siedziby Partii Demokratycznej, które to włamanie znamy jako aferę Watergate. Celem było poznanie planów konkurencyjnego ugrupowania na kolejne wybory. W związku z tą aferą musiał ustąpić ze stanowiska prezydenta, pomimo że wybory wygrał.
Natomiast ważne jest, że polecenia prezydenta Nixona wykonywał niejaki Howard Hunt, wieloletni pracownik CIA. Od końca lat pięćdziesiątych do drugiej połowy lat sześćdziesiątych, dokładnie do 1968 roku, dopóki Nixon nie doszedł do władzy, był on szefem specjalnej komórki do tzw. cover action czyli działań tajnych. I pozostawiając teraz trochę z boku fakt, że wszystkie zarzuty formułowane wobec niego w aferze Watergate zostały mu udowodnione, to są też dokumenty pokazujące, że był widziany w Dallas, w dniu zamachu na Kennedy’ego. I odwiedził to miasto prawdopodobnie kilka dni wcześniej.
Biorąc więc pod uwagę, że Nixon, mówiąc krótko, był człowiekiem nieliczącym się z ludźmi, bez skrupułów, można sobie wyobrazić, że mógł powziąć zamiar takiej „osobistej” zemsty na przeciwniku politycznym. I że mógł współpracować przy tym z Huntem, którego faktycznie, jak wiemy, zrobił swoim „oficerem operacyjnym” do nielegalnych działań. Hunt więc mógłby być osobą odpowiedzialną za przebieg zamachu, gdyby do takiego spisku faktycznie doszło.
Druga poszlaka opiera się na zeznaniu prostytutki, która opowiadała, że kilka dni przed zamachem jechała autostopem do Dallas, gdzieś tam z centrum Stanów, w towarzystwie dwóch Kubańczyków. Ci panowie, po nocy spędzonej z nią, musimy założyć, że nie na trzeźwo, mieli przyznać, że jadą do Dallas w celu zabicia Kennedy’ego. W takim wypadku istnieje duże prawdopodobieństwo, że wysłał ich Fidel Castro. Być może ci Kubańczycy chcieli dodać tymi wynurzeniami sobie pewności i zaimponować kobiecie. Psychologicznie jest to w pełni uzasadnione.
Poszlaka trzecia. Mówiło się też o Johnsonie, że i on mógł być jakoś uwikłany w sprawę zabójstwa, ponieważ chciał zdobyć dla siebie jak najszybciej stanowisko wiceprezydenta
Wątpię jednak w rozwikłanie zagadki, kto naprawdę stał za zabójstwem prezydenta Kennedyego. Może jakimś cudem następne pokolenia po nas dowiedzą się więcej.

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak