Każdy, kto spróbuje (w tych dniach) przedłużyć trwającą od lat agonię bękarta z Piotrkowa (PROM) powinien być wskazany – tak na zawsze.
W największym skrócie: wszyscy bez wyjątku, których lokalny, jak nazwałem przed laty „macgyver”, zbałamucił w ciągu ostatnich 22 lat – (jak wiemy miał zdolność ożenienia hochsztaplera z ideowcem) odeszli – porzucili maniutkomanię. Król jest nagi. Nie pomogły apele, sugestie, nic nie pomogło.
Został kac i panika, które można jeszcze przedłużyć – tylko, po co? Bynajmniej nie odczuwam satysfakcji. Wręcz przeciwnie. Po tak długo trwającej dominacji mało rozgarniętych, ilość zdeponowanych toksyn musi się wylać. Boję się, że owo wylanie wypełni pełnię satysfakcji dotychczas pomniejszanych. Zwrócę tu uwagę, że mowa o "kilku".
Aparat urzędniczy – administracja za karbowego ma Ustawodawcę, a nie lokalnych watażków i z tego powodu mamy przyzwoity stan kadr i ich merytoryczność. Jeśli nadać mu nowy impuls – myślenia nowej koalicji w RM i z tego wynikających nowych przestrzeni w tej zamkniętej przez ustrój socjalkorupcji– można wyzwolić nową energię.
Ostrzeżenie pierwsze na nowe otwarcie: nie zamieniamy „siekierki na kijek”. Liderzy samorządowi – lokalni politycy, nie sprzedają swych opinii (nie kupczą nimi – handlują – wynoszą się z nimi), komentarzy tylko sami je przedstawią. Sami pod własnym piórem i podpisem przestawiają i bronią inicjatyw, decyzji, stanu. Uciekają od komercji tak długo, jak długo ich pozycje uwijają wyborcy–podatnicy choćby w ten obecny żenująco niski poziom. Na zawsze, jeśli idzie o ostro ograniczaną kompetencję lokalnego parlamentu. Pobrzękiwanie samorządnością może poszerzyć jej zakres.
Na początek porządkowanie pojęć:
witold k
27 maja 2016
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
Czy to to Piotrkowska schizofrenia?
Na pewno lista, którą warto zapamiętać