Kraje postępu to kraje rozwinięte. Rozwinęły się głównie dzięki temu że postęp biegł tam w odpowiednią stronę. Im kraj bardziej rozwinięty tym jednak bardziej nerwowy ponieważ wiadomo że postęp z biegiem czasu ma tendencję niepostrzeżenie zawracać i biec wstecz. Coś jak w pociągu przy zmianie lokomotywy… niby jedziemy dalej ale drzewa zaczynają dziwnie uciekać do przodu. W takiej sytuacji wszelkie próby odgórnego przyspieszania postępu, jak chociażby rozmaite ruchy modernizacyjne na rzecz walki o słuszne prawa sodomitów, pedofili czy sado-masochistów, mogą okazać się szalenie niebezpieczne.
Obok krajów rozwiniętych, i przeto nerwowych, mamy także dużo spokojniejsze kraje niedorozwinięte, takie jak na przykład Polska. Kraje niedorozwinięte charakteryzują się tym że postęp w nich z różnych przyczyn nie miał szans nabrać odpowiedniego tempa. Trzeba było się wobec tego obywać często jego brakiem. Po latach okazuje się że nie było to wcale takie złe. W wielu przypadkach chodzi tu właśnie o zachodni postęp wirtualny, który dawno już temu zrakowaciał w regres. Dotyczy to w szczególności odmian postępu narzucanego przez postępactwo brukselskie, których bezkrytyczne przyjęcie przez kraje niedorozwinięte nie wyszłoby im specjalnie na zdrowie.
Weźmy na przykład taką bankowość w Polsce. Uciążliwy brak postępu przez lata utrudniał czy nawet uniemożliwiał jej czerpanie pełną piersią z najnowszych osiągnięć zachodniej inżynierii finansowej, derywat i lewaru. Dzięki temu zacofane banki polskie są teraz w stosunkowo dobrej kondycji, w odróżnieniu od swoich bankrutujących kolegów zachodnich.
Podobnie spełzły na niczym wysiłki niestrudzonego premiera Tuska zaciągnięcia kraju za uszy do oazy postępu jakim wydawała się mu strefa euro i poroniony pomysł wspólnej waluty dla kilkunastu całkowicie różnych krajów i gospodarek. Jeszcze kilka lat temu premier Tusk odgrażał się że mimo wszystko kraj tam zaciągnie na wyznaczoną datę. Potem min. Rostowski już tylko przebąkiwał że kraj przystąpi do euro ale tylko w „odpowiednim” czasie. Ostatnio zaś temat w ogóle zniknął z mediów. Nawet w rozmowie towarzyskiej poruszenie tego tematu powoduje widoczne zakłopotanie.
Obawiamy się że podobny los czeka inną odmianę zachodniego postępu – masowe do niedawna importy połowy Afryki i Azji do krajów EU, i wynikające z tego konsekwencje. Otwarte powątpiewanie w mądrość importu całych szczepów i grup etnicznych z Czarnego Lądu do Europy jest nadal politycznie niepoprawne. Tym niemniej utwierdza się nieśmiało przekonanie że masowy import etnicznie i religijnie obcych, słabo integrujących się grup zasilających istniejące już getta na zachodzie jest jedynie proszeniem się tam o problemy. Tradycyjna socjalistyczna mowa trawa o tych którzy to mają „pracować na twoją emeryturę” brzmi przy tym dziwnie pusto.
Tutaj także nasz kraj może mieć niebagatelną ukrytą przewagę z której może sobie nawet nie zdawać sprawy. Homogeniczność etniczna to rezultat wojennych czystek na które nie miał wpływu, oraz lat ekonomicznego zacofania dzięki czemu nie przyciągał masowej imigracji. Nie czemu innemu przecież jak zacofaniu i braku nerwowości zawdzięczamy relatywne bezpieczeństwo kraju od terroryzmu, dzisiejszej zmory postępowego zachodu.
Czy na przykład możliwy byłby jakiś synchroniczny zamach bombowy na, dajmy na to, polskie koleje, popełniony przez krzywo spoglądających gości w turbanach? Wydaje się to przecież całkowicie wykluczone! Po pierwsze, należałoby się obawiać o bezpieczeństwo krzywo spoglądającego gościa w turbanie w naszym kraju w pierwszym rzędzie. Zostałby on prawdopodobnie prewencyjnie obity dużo wcześniej zanim zdążyłby zrobić komuś krzywdę. Po drugie, z notorycznymi opóźnieniami na PKP na dokonanie czegokolwiek synchronicznego w tym kraju nie ma najmniejszych szans. No a po trzecie, niech no tylko ktoś pozostawi gdzieś niepilnowaną przesyłkę… Może być tykająca… Gdzie jak gdzie ale w Polsce chętnych do zaopiekowania się nią na pewno nie zabraknie.
cynik9
Za: http://dwagrosze.com/
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz