Skip to main content

O samodzielności i odrzuconej współpracy (PiS chce tylko sam)

polska_flaga01.jpg

Wiele razy apelowaliśmy do Prawa i Sprawiedliwości o realistyczną współpracę. Nie o „potraktowanie [naszej] partii jako równorzędnego partnera” (jak mówił Joachim Brudziński w ostatnim czerwcowym numerze „Gościa Niedzielnego”), ale po prostu o realistyczną współpracę. Opartą na szacunku dla Polaków, którzy podzielają nasze zasady, dla wyborców, którzy w ostatnich ogólnopolskich wyborach (przed dwoma laty do Parlamentu Europejskiego) nie dali wprawdzie Prawicy Rzeczypospolitej 5 % głosów, ale Prawu i Sprawiedliwości również nie dali… 30 % (zdobyli 27 %).

Zamiast warunku wstępnego – zaproponowałem więc PiS ustępstwo wstępne: gdybym miał być przeszkodą – byłem gotów nie kandydować, jednocześnie w dowolny sposób wspierając współpracę naszych partii. Te propozycje przekazałem przed pół rokiem Kazimierzowi Ujazdowskiemu, członkowi Komitetu Politycznego PiS, z prośbą o odpowiedź w ciągu miesiąca. Gdy ostatnio nasze propozycje powtórzyłem zaprzyjaźnionemu posłowi PiS – był „porażony” ich umiarem; w partii na temat naszego stanowiska opowiadano mu bowiem coś zupełnie innego.

A publicznie ze strony PiS słyszeliśmy bez przerwy odpowiedź zawartą w doktrynie sformułowanej przez wiceprezesa Adama Lipińskiego już przed dwoma laty: „nie jest możliwa współpraca przy zachowaniu odrębności partyjnej” („Nasz Dziennik”, 21 XII RP 2009). Adam zresztą sformułował to rzeczowo i dość elegancko, inaczej niż polityk PiS, który zareagował na nasze propozycje w „Polska The Times” (25 II RP 2011): „co ciekawsze nazwiska mogłyby zostać wpisane na nasze listy, w tym Marek Jurek. Ale Jurek się na to nie zgadza, zamiast tego chce, by jego partia został przybudówką naszej”. Cytuję to dla porządku, bo polityk ów – w języku pogardy – również poświadczył naszą dobrą wolę. Przypominam to, bo fakt samodzielnego startu Prawicy Rzeczypospolitej w wyborach nie był wcale rozwiązaniem preferowanym przez naszą partię, choć dzięki niemu zbudowaliśmy szersze porozumienie środowisk prawicowych z udziałem Unii Polityki Realnej, środowisk ludowych i społecznych (wczoraj do naszego grona dołączyły środowiska kresowe). Naszą decyzję podjęliśmy kierując się potrzebą samodzielnej polityki chrześcijańsko-konserwatywnej i reagując na okoliczności. Realizm każe je brać pod uwagę, a przede wszystkim – zauważać, jak wybory wałbrzyskie, o których w kontekście wyborów ogólnokrajowych napiszę jutro.

Marek Jurek: http://blog.marekjurek.pl/

10 sierpnia 2011

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak