Skip to main content

Koniec Samorządu...

portret użytkownika witold k

(z naszego archiwum) - Do listu "Niedzieli" ustosunkuję się po 15 września 2013. Liczę, że ktoś ten List opublikuje na naszym portalu. List jest wydarzeniem przełomowym.

Referendum, jako demokratyczne narzędzie w ręku podatnika, stało się narzędziem przaśnej polityki. Mowa o referendum w Częstochowie i Łodzi. Te akurat jakoś bliżej znamy no i były medialne... jak to się mówi. W obydwu przypadkach mamy do czynienia z tuzami Samorządu. Postaciami oddanymi bez reszty służbie wpierw antykomunistycznej potem rzeczypospolitej samorządnej. Niestety, tu trzeba wtrącić, że przygniatały owe postaci, tak potencjalnych konkurentów we własnych zapleczach, jak i oddolną inicjatywę podległych wybijających się. O tym elemencie przegranych referendów pewno będzie mało mówione. A jest, o czym mowa. Bo... prócz pieniactwa jest też oryginalne myślenie, które zawadza, na co dzień. Powstrzymywane daje upust przy okazji...

Polityka a Samorząd. Nim się spostrzegliśmy, w samorządach powstały różnego rodzaju koterie, które żerując na niechęci wyborcy do partii politycznych, zajęły ich miejsce w samorządach. Buzie pełne antypartyjnictwa, w praktyce pełna realizacja rzeczypospolitej kolesi. Nie mówię, przegląd politycznych partii na przestrzeni III RP, ich wysyp i zacietrzewienia, i to nie raz, musiały prowadzić w kierunku rozejścia się Samorządu ze światem partyjnej polityki. Fakt.

Niestety, ten rozdźwięk pokazuje nam, że coś jest na rzeczy. Nie pomaga tu ciągłe odkładanie reform prawa wyborczego - głównie obowiązku wyborczego i ordynacji większościowej. U nas, w Piotrkowie owo zjawisko nazwałem „maniutkomania”, ale zjawisko dotyka całej naszej egzystencji. Jest bardzo trudno. Każdy widzi. Podawanie przykładów, zwłaszcza kiedy nie ma autentycznej publicznej debaty, także nic nie wnosi. To jest czas przed burzą...

Tak czy inaczej: Odwołanie wspominanych osób z funkcji prezydenta miasta, jest dobrą okazją do remanentu.

Po pierwsze. Ciągle jest pewien problem. Prezydent to urząd, do jego prawidłowego funkcjonowania używa się homo sapiens zamiast serwera. W tym miejscu powstaje najwięcej nieporozumień. Przykro, ale nie znam osoby, która potrafi bezbłędnie odróżnić urząd od osoby, od swego ego. Ile to razy słyszymy komunikaty o przekazaniu pieniędzy, dóbr, praw, obowiązków... przez osobę prezydenta. Podaje się to tak, żeby szary człowiek utożsamiał z konkretną buzią. Cóż tam, jak mówią, prosty człowiek. Wstępnie rozgarnięci uważają, że jak gość jest na urzędzie, to należy mu się zaproszenie... żeby nie wiem, co.

Po wtóre. Nie skończymy polskiej wojenki jeśli sami, nie patrząc na ustawodawcę, nie zaczniemy porządkować naszego podwórka politycznego. Tak więc: Nie należy powoływać nowych partii ani odcinać się od istniejących. Należy tak długo naciskać na liderów partii, (stowarzyszenia, kluby, konferencje...) aby poszerzali swoje horyzonty i podejmowali funkcje im należne – debata publiczna, nie pod stołem... Dane środowisko kieruje do partii swoje oczekiwania i czeka na reakcje, nie ma, idzie do innej... Nie może Stowarzyszenie zastępować funkcji czy roli partii. Wiem. Trudno znaleźć partię, której jak prezydentom myli się funkcja ze stołkiem. Jednak lepsza niemrawa partia niż grupa bez politycznego – wyborczego bata.

Czy koniec Samorządu... nie - pewnego kupczenia samorządnością.

witold k

19 stycznia 2010

5
Ocena: 5 (2 głosów)
Twoja ocena: Brak

To jest proroctwo!

portret użytkownika Piotr Korzeniowski

W Sopocie referendum wygrał urzędujący prezydent, bo pochodził z PO! W Łodzi i w Częstochowie prezydenci nie byli związani z PO, więc przegrali!
To jest wskaźnik dla (jak Ty ich Witoldzie nazywasz) "opróżniaczy rondla" gdzie mają się ustawić!
Piotr Korzeniowski

Ratunek: Wspólnota Małych Ojczyzn?

portret użytkownika Piotr Korzeniowski

Opcje wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.