
Chodzi o Jana Stachniuka – jednego z najbardziej oryginalnych polskich myślicieli, historiozofów i teoretyków kultury, założyciela środowiska politycznego skupionego wokół miesięcznika „Zadruga”, wydawanego w latach 1937-1939, którego 120 rocznicę urodzin obchodziliśmy niedawno – 13 stycznia b.r.
Niestety, jego bogatego dorobku pisarskiego w dalszym ciągu nie znają szersze kręgi Polaków. Koncepcje Stachniuka łamały bowiem schematy oraz stereotypy, jak również wykraczały poza tradycyjne podziały polityczne i ideologiczne, w związku z czym zostały poddawały je krytyce zarówno prawica, jak i lewica.
Kręgi konserwatywne i katolickie uznawały Stachniuka za „bezbożnika” i „komunistę”, a środowiska lewicowe i liberalne – za „nacjonalistę” i „faszystę”. Mało kto jednak analizował ponadpolityczne i uniwersalne w swej istocie przesłanie zawarte w stworzonej przez niego koncepcji kulturalizmu.
Życie Jana Stachniuka wypełniały paradoksy, trudne wybory i tragiczne zdarzenia. Przyjeżdżając z prowincjonalnego Kowla na studia w Wyższej Szkole Handlowej w Poznaniu młody Stachniuk doznał swego rodzaju szoku cywilizacyjnego, dostrzegając jaskrawe dysproporcje społeczne i gospodarcze oraz różnice w poziomie rozwoju pomiędzy Polską „A” oraz Polską „B”. Wywarło ło to duży wpływ na jego późniejsze poglądy, wyrażające się w fascynacji industrializacją, postępem technicznym i rozwojem gospodarczym.
Tendencje te zauważał w latach trzydziestych w dynamicznych przemianach gospodarczych w ZSRR, stąd jego poparcie dla gospodarki planowej i kolektywnych form własności, co spotkało się z oskarżeniami o komunizm. Koncepcje te wyraził w swoich książkach Kolektywizm a naród oraz Heroiczna wspólnota narodu.
Jan Stachniuk był zdania, że tylko szybka industrializacja Polski umożliwi jej przetrwanie w sąsiedztwie dynamicznie rozwijających się Niemiec oraz ZSRR i choć brakowało na to zarówno realnych możliwości oraz politycznej woli – tezy te okazały się prorocze we wrześniu 1939 roku.
Stachniuk miał krytyczny stosunek do postulatów gospodarczych części obozu narodowego (zwłaszcza „młodych” SN i ONR-ABC), które zmierzały do powrotu do tradycyjnych form gospodarowania (ustrój korporacyjno-stanowy) oraz dekoncentracji własności. Koncepcje, te proponowane chociażby przez Adama Doboszyńskiego w jego pracy Gospodarka narodowa, uważał za wsteczne i szkodliwe dla Polski. W kontekście szybkiej industrializacji państw europejskich propozycje „powrotu do średniowiecza” były po prostu absurdalne.
W 1937 roku Jan Stachniuk wraz z gronem politycznych przyjaciół założył miesięcznik „Zadruga”. Nazwa pisma nawiązywała do przedchrześcijańskiej słowiańskiej wspólnoty rodowej, co ma istotne znaczenie, biorąc pod uwagę wielokrotne odwoływanie się przez Stachniuka do „mitu słowiańskiego” i symboliki słowiańskiej.
Miesięcznik nosił podtytuł „pismo nacjonalistów polskich”, a jednocześnie zdecydowanie odcinał się od katolicyzmu, symbolicznie nawiązując do inspiracji pogańskich. W przeciwieństwie do głównego nurtu obozu narodowego w Polsce międzywojennej, który głosił idee stworzenia „Katolickiego Państwa Narodu Polskiego”, Stachniuk zupełnie inaczej rozumiał istotę nacjonalizmu.
O ile po zamachu majowym obóz narodowy z pozycji indyferentnych religijnie ewoluował w stronę katolicyzmu, czego wyraźnym sygnałem stała się wydana w 1927 roku publikacja Romana Dmowskiego Kościół, naród i państwo, to Stachniuk uważał, że „katolicyzm jest śmiertelnym wrogiem nacjonalizmu”, a rolę Kościoła katolickiego w dziejach Polski uznawał za szkodliwą, co usiłował wykazać w książce Dzieje bez dziejów – teoria rozwoju wewnętrznego Polski.
Zdaniem Stachniuka regres polityczny, gospodarczy i kulturowy Polski, skutkujący późniejszą utratą niepodległości, w znacznej mierze był skutkiem zakorzenionego w społeczeństwie światopoglądu katolickiego, narzucającego jego zdaniem bierność i postawy antywspólnotowe.
Krytycznie oceniając dzieje Polski, Stachniuk nazwał je „bezdziejami”. Tezy zawarte w tej pracy oraz inne publikacje Stachniuka stały się później źródłem ataków środowisk katolickich skupionych w organizacji Front Odrodzenia Polski, w której działali między innymi Zofia Kossak-Szczucka, Witold Bieńkowski, ks. Jan Zieja oraz młody Władysław Bartoszewski.
To niestety wielka Kossak-Szczucka napisała w czasie wojny oszczerczy artykuł atakujący Stachniuka i jego zwolenników pt. Pod dyktandem Berlina, w którym zarzuciła Stachniukowi, że jego książka Dzieje bez dziejów stanowi plagiat Mitu XX wieku Alfreda Rosenberga i że jest rozpowszechniana za zgodą władz niemieckich z powodu swego antykatolicyzmu.
Co ciekawe, artykuł Pod dyktandem Berlina został wykorzystany przez komunistów jako dowód przy skazaniu Stachniuka po wojnie za rzekomą „faszyzację Polski”.
Warto dodać, że jeszcze przed wojną miesięcznik „Zadruga” był obiektem nasilonych ataków, a nawet represji. Między innymi przeciwko redaktorowi pisma Ludwikowi Gościńskiemu skierowano akt oskarżenia z powodu rzekomego bluźnierstwa, jakiego miał się dopuścić w artykule Światopogląd na eksport ze stycznia 1939 roku. Doniesienie zostało złożone przez młodzieżowe organizacje katolickie.
W kwietniu 1939 roku Komisaryczny Zarząd Miasta Warszawy nakazał z kolei wycofanie ze sprzedaży miesięcznika „Zadruga”, w związku z artykułem Józefa Grzanki Wrogowie Sławii. Podkreślić jednak trzeba że krytyka katolicyzmu przez Stachniuka i „Zadrugę” nie wypływała z płytkich pobudek antyklerykalnych, charakterystycznych dla środowisk lewicowych, lecz miała charakter ideowy i światopoglądowy, czyli zdecydowanie głębszy.
MImo całej swej oryginalności koncepcje Stachniuka nawiązywały do takich myślicieli jak Friedrich Nietzsche, Georges Sorel, Max Weber czy Stanisław Brzozowski. W aspekcie politycznym Stachniuk nawiązywał natomiast do klasyków polskiego nacjonalizmu – Jana Ludwika Popławskiego, Zygmunta Balickiego i Romana Dmowskiego.
W czasie II wojny światowej Jan Stachniuk związał się ze środowiskiem politycznym i wojskowym skupionym wokół Stronnictwa Zrywu Narodowego oraz Kadry Polski Niepodległej. W największym skrócie program Stronnictwa Zrywu Narodowego przewidywał gospodarkę planową, bezklasowe społeczeństwo i rewolucję kulturową.
Choć środowisko Zrywu było przeciwne wybuchowi powstania warszawskiego, to jednak zarówno Stachniuk, jak i przebywający w Warszawie zadrużanie waczylili w nim. Po powstaniu Stachniuk uciekł z obozu jenieckiego i ukrywał się do wyzwolenia w Częstochowie.
Warto podkreślić, że przebywający w Wielkiej Brytanii inni zadrużanie (Antoni Wacyk, Tadeusz Then oraz Wilhelm Kwaterniak) wydawali miesięcznik „Goreją Wici”. W czasie wojny Stachniuk opublikował pracę Zagadnienie totalizmu, w której zdecydowanie odciął się od ruchów określanych obecnie jako totalitarne.
Pisał tak m.in.:
„Gdyby cywilizowana ludzkość wiedziała czym jest faszyzm i totalizm dziesięć lat temu i do czego on doprowadzi, niewątpliwie potrafiłaby nadchodzącą powódź opanować, kładąc na jej drodze nieprzekraczalne tamy. Niestety. to co było wówczas do zrobienia niewielkim nakładem sil, dziś trzeba opłacać bezmiernymi ofiarami krwi i żywieniem molocha wojny, pożerającego
owoce wysiłków całych pokoleń (…).
Poprzez trudności i mękę dąży człowiek do spełnienia swych zadań uniwersalistycznych. Przyrost mocy sprawczej, jako jeden z elementów tęgo zadania pchnął go najpierw do błądzenia po straszliwych manowcach totalizmu. Pędząc za zwodniczym ognikiem pokusy potęgi lub pokusy marazmu, czynił to pod naporem niepojętych impulsów. Patrząc wstecz, zdajemy sobie sprawę, iż błądzenia te mają u swych podstaw nadmiar siły. Pozytywny czynnik siły doprowadził do ujemnych wyników, tylko dlatego, iż został niewłaściwie użyty.
Możemy więc dziś już patrzeć na drugą wojnę światową z ogólniejszej perspektywy, widząc w niej nie tylko przerażające zbrodnie i okropności, ale i niezmiernie kosztowne doświadczenie, które winno doprowadzić w swych dalekich konsekwencjach do budujących wniosków. Wnioski te są proste: polegają one na stwierdzeniu, iż przyrost mocy sprawczej mógłby być użyty inaczej; szlaki totalizmu są wprawdzie największą pokusą gdyż są najłatwiejsze, ale można pomyśleć też i o innym przebiegu ewolucji. Więcej nawet – ta inna droga użycia przyrostu mocy jest drogą właściwą, zgodną z naturą rzeczy” [1].
Po zakończeniu wojny Jan Stachniuk z optymizmem odnosił się do ówczesnej ogólnej wizji przemian społeczno-gospodarczych i rozwoju kraju. W 1945 roku Stronnictwo Zrywu Narodowego podporządkowało się Krajowej Radzie Narodowej, a jego liderzy Feliks Widy-Wirski i Zygmunt Felczak zajęli prominentne stanowiska w aparacie władzy.
Stachniuka jednak nie interesował czynny udział w polityce – zdecydował się poświęcić pracy pisarskiej. To właśnie po wojnie powstały jego największe dzieła – Człowieczeństwo i kultura oraz Chrześcijaństwo a ludzkość. Wówczas usystematyzował swoją koncepcję filozoficzną określaną mianem kulturalizmu.
Podstawową jej tezą jest założenie, że świat jest wolą, która dąży do coraz bardziej złożonych i wyższych form. Na przestrzeni dziejów przebiega nieustanny proces ewolucji. Wszelki postęp dokonuje się nie dzięki ingerencji sił nadprzyrodzonych, lecz dzięki tajemniczemu pierwiastkowi tkwiącemu w naturze ludzkiej, czyli woli tworzycielskiej.
Spośród wszystkich istot żyjących na ziemi jedynie człowiek posiada zdolność tworzenia kultury i doskonalenia rzeczywistości, w której żyje. Wola tworzycielska to wewnętrzny imperatyw, dzięki któremu człowiek dąży do osiągnięcia wyższego poziomu człowieczeństwa – do stawania się czymś więcej niż jest aktualnie. Warunki bytowania zwierząt nie zmieniają się w ciągu wieków (poza ewolucją czysto biologiczną) – jedynie człowiek jest zdolny przeobrażać rzeczywistość, w której żyje poprzez procesy tworzenia kultury.
O istocie człowieczeństwa stanowi zatem wola tworzycielska, dzięki której człowiek może ujarzmiać siły natury i zmieniać rzeczywistość materialną, społeczna i kulturową. Według Stachniuka człowieczeństwo to przetwarzanie świata, doskonalenie jego, a rezygnacja z tego zadania jest rezygnacją z samej istoty człowieczeństwa. Życie ludzkie ma sens tylko wtedy, gdy jest twórcze i w pełni wprzęgnięte w procesy kulturowe.
Istotę koncepcji Jana Stachniuka stanowit odwieczna walka kultury z procesami jej przeciwstawnymi, określanymi mianem „wspakultury”. Na przestrzeni historii mieliśmy do czynienia z ciągłą konfrontacją postaw twórczych z postawami antykulturowymi. Rezygnacja z udziału w tworzeniu kultury oznacza tak zwaną biowegetację, czyli jałowe i bezrefleksyjne trwanie dla samego trwania. Biowegetacja oznacza zredukowanie życia jednostki do powtarzalnych czynności i procesów biologicznych. Jest to postawa zaprzeczająca życiu twórczemu, aktywnemu i heroicznemu.
Dla Jana Stachniuka walka kultury ze wspakulturą była walką dobra ze złem, mocy ze słabością, zdrowia z chorobą. W tej koncepcji kultura stanowi najwyższą wartość, zaś szeroko rozumiane tworzenie to podstawowy element posłannictwa człowieka. Odzwierciedlają to słowa Stachniuka: „dobrem jest wszystko to, co jednostkę pozytywnie wiąże z kulturą i jej moc wzmaga, złem zaś to, co jednostkę z kultury wyrywa” [2].
Dostrzegamy tu podobieństwa do filozofii Friedricha Nietzschego zawartej w dziele Antychrześcijanin: „Co jest dobre? Wszystko, co zwiększa w człowieku poczucie mocy, wolę mocy, samą moc. Co jest liche? Wszystko co pochodzi ze słabości”. Można zatem uznać, że proces tworzenia kultury jest w swej istocie uosobieniem nietzscheańskiej woli mocy.
Wraz z walkami frakcyjnymi w obrębie PZPR i wyeliminowaniem zwolenników Władysława Gomułki, któremu zarzucano odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne, osłabła też pozycja protektora Stachniuka – Feliksa Widy-Wirskiego. Wcześniej zmarł inny prominentny polityczny przyjaciel Stachniuka – Zygmunt Felczak.
W atmosferze nasilającego się terroru politycznego, wywołanego przez aparat bezpieczeństwa osobiście nadzorowany przez Jakuba Bermana – w 1949 roku aresztowano Jana Stachniuka, któremu postawiono zarzut „faszyzacji Polski” przed 1939 rokiem. Było to o tyle absurdalne, że Stachniuk nigdy nie pochwalał faszyzmu ani nazizmu, a do przemian społeczno-gospodarczych po 1945 roku odnosił się pozytywnie. W konsekwencji Jana Stachniuka skazano na 15 lat pozbawienia wolności i trafił do ciężkiego więzienia w Barczewie.
Choć areszt został uchylony w 1955 roku, to w wyniku traumatycznych doświadczeń z okresu śledztwa i pobytu w zakładzie karnym Stachniuk już nigdy nie powrócił do zdrowia. Był osobą nie tylko niezdolną do pracy twórczej, ale i samodzielnej egzystencji. Zmarł w zakładzie leczniczym w Radości w dniu 14 sierpnia 1963 roku w wieku zaledwie 58 lat.
Bibliografia
[1] Jan Stachniuk, Zagadnienie totalizmu, Wydawnictwo „Toporzeł”, Wrocław 1990.
[2] Jan Stachniuk, Człowieczeństwo i kultura, Wydawnictwo „Toporzeł, Wrocław 1996.
[3] Friedrich Nietzsche, Antychrześcijanin, Wydawnictwo „NOMOS”, Kraków 1996.
Jacek
8 lutego 2025
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz