Ten artykuł o Armenii jest dalszym ciągiem poprzedniego. Ormianie nadto dobrze wiedzieli, co czeka ich rodaków pod władzą azerską. Okręg Nachiczewania, jeszcze w latach 20-tych XX w. absolutnie ormiański, w naszych czasach „oczyszczono” z Ormian, ich kościoły i klasztory zburzono, a cmentarze zaorano. Żadna oświecona persona na zachodzie nie ujęła się za Ormianami na tamtym terenie. Nie zapadła żadna uchwała ONZ potępiająca unicestwienie ormiańskich pomników kultury. UE nie nałożyła swoich bzdurnych sankcji na Azerbejdżan. Cisza.
Armenia przespała jednak rosnące zagrożenie ze strony Azerbejdżanu i Turcji. Pomyślna do tej pory koniunktura odwróciła się jesienią 2020 r. Azerom sprzyjała systematyczna modernizacja armii, wspomagana przez Turcję oraz Izrael, paraliż światowy podczas pandemii oraz coraz większe uwikłanie Rosji w budowę równowagi na Bliskim Wschodzie w dialogu z Turcją.
Mimo bohaterskiej obrony sił zbrojnych Arcachu i ochotników armeńskich doszło do klęski. Azerbejdżan odzyskał ów pas buforowy otaczający Arcach (osadników ormiańskich wygnano i natychmiast wrócili tam Azerowie) oraz zdobył sporą część samego Arcachu.
Na kadłubowej resztce ostały się tylko dotychczasowe władze ormiańskie pod opieką rozejmowego kontyngentu armii rosyjskiej. Na trzy gorzkie lata. Siły azerskie bez ustanku prowokowały starcia, a potem przystąpiły do blokady „głodowej”, gdyż jedyny kontakt tej wyspy armeńskiej z ojczyzną przebiegał przez tzw. korytarz= laczyński – szosą formalnie strzeżoną przez Rosjan, ale niestety bardzo nieudolnie.
Jesienią 2023 r. nastąpił smutny finał. Turcja i Azerbejdżan sprytnie wykorzystały bez pudła zmianę priorytetów Rosji zaprzątniętej koszmarną wojną na Ukrainie. Inwazja, którą przeprowadzoo przy użyciu miażdżącej przewagi militarnej zmiotła obrońców przy biernej postawie Rosjan. 150 tysięcy rdzennych mieszkańców tej ziemi udało się na tułaczkę. Armenia straciła ostatnie terytorium dawnego obszaru narodowego.
Musi nam nasunąć się pytanie: Czym zatem jest współczesna Armenia? To 1/10 obszaru Armenii Tigranesa Wielkiego z I w. przed Chr. Już to pokazuje skalę upokorzenia, o której każdy Ormianin dobrze pamięta. To kraj słabo zaludniony o ciągle zmniejszającej się liczbie mieszkańców, na co miały wpływ: emigracja i niski wskaźnik urodzin.
W 1991 r. w Armeńskiej SRR mieszkało 3,5 mln osób. Emigracja biedy i bezrobocia z lat 1991-2000 objęła aż milion osób – prawie 1/3 narodu! Z tego 80 % wyjechało do Rosji na stałe lub sezonowo, a 20 % do USA, Francji, Czech i Polski. W 2021 r. mimo powrotów od 2000 r. i zasilania kraju dotacjami starej emigracji naliczono jedynie 2 970 000 osób. Statystykę nieco poprawił napływ Ormian uciekających po 2011 r. z Iraku, Syrii i Libanu (ok. 20 tysięcy) oraz z Arcachu w 2023 r. (ponad 100 tysięcy).
Można w skrócie wyróżnić trzy etapy dziejowe niepodległej Armenii: 1991-1998 okres biedy, stagnacji i wychodźstwa, 1998-2018 okres szybkiego wzrostu gospodarczego, od 2018- okres postulowanych reform przez rząd Paszyniana, a faktycznie okres przegranych wojen i poniżenia. Armenia to kraj osaczony. Od dawna zamknięte granice z Azerbejdżanem i Turcją są strefą ciągłego zagrożenia. Wystarczy jedno spojrzenie na mapę: front wrogów otacza Armenię od zachodu i od wschodu. Nawet gdy nie słychać tam strzałów , czujność nie maleje. Blokada obejmuje 80 % granic Armenii, kraju – przypomnijmy – bez żadnego dostępu do morza.
Granice Armenii z Azerbejdżanem zostały wytyczoneo w sposób absurdalny. Przylegają do nich drogi jezdne o znaczeniu strategicznym, łączące centrum kraju z południem i północnym wschodem. Walki wokół kilku enklaw i eksklaw na przemian obejmowanych przez Ormian lub Azerów kilkakrotnie doprowadziły do paraliżu komunikacji.
Najgroźniejsza sytuacja panuje w południowej prowincji Sjunik (Zangezur). Wciska się ona wąskim górzystym klinem między azerską eksklawę Nachiczewania (dar Lenina) a stracony w 2020 r. przez Ormian „bufor” azerski między Arcachem a Armenią. Przebiegają tamtędy dwie szosy o kapitalnym znaczeniu. Nad graniczną rzeką Araks (granica Armenii z Iranem liczy zaledwie 35 km) przebiega szosa wiodąca na zachód przez okręg nachiczewański do Turcji, a na wschód do Baku.
Od kilku lat władze Turcji i Azerbejdżanu domagają się eksterytorialnego statusu tej szosy, przy czym do 2023 r. godziły się na kondominium Rosji. Co nam, Polakom to przypomina? Miasto nad Araksem Meghri jto życiodajna brama dla Armenii. Jest to jedyne kołowe przejście do Iranu. Z Meghri przez Goris szosa wije się górami Sjuniku, a potem Wajoc Dzor w kierunku Erywania, stolicy Armenii. Codziennie jadą tamtędy karawany tirów i cystern z towarem niezbędnym do przeżycia następnego dnia w tym kraju.
W kilku miejscach szosę co jakiś czas ostrzeliwują przez Azerowie. Tam gdzie to możliwe, porobiono specjalne osłony, chroniące samochody średniej wielkości. W ostatnich trzech latach kierownictwo państwowe Azerbejdżanu (czytaj świta dyktatora Alijewa) wysunęło bezczelne żądanie, aby Armenia oddała cały Sjunik jako ziemię „odwiecznie” azerską. Pomysł ten powstał już dawno w Stambule . Realne granice Turcji sięgnęłyby wtedy aż do brzegu Morza Kaspijskiego. Po takiej stracie maciupkie państwo armeńskie straciłoby szansę przetrwania.
Wrogość Turków i Azerów wobec Ormian wbrew pozorom nie ma przyczyn religijnych. Wynika raczej ze strategii geopolitycznej i animozji narodowej. Bezwzględność tej konfrontacji można zilustrować przykładami. W czasie wojny 2020 r. Turcy podesłali Azerom muzułmańskich najemników z Syrii. Opłacani petrodolarami azerskimi z lubością mordowali oni cywilów ormiańskich i dobijali rannych żołnierzy. Używano zakazanych bomb kasetowych. Niszczono cywilne budynki mieszkalne. Celowo bombardowano kościoły.
To samo działo się także w 2023 r. „Zachód” nie kiwnął w tej sprawie brudnym paluchem. Wiadomo, sojusznik Turcja z armią 700 tys. ludzi, warto się bać. Izrael (wrócę do tego) wyposażył Azerbejdżan w doskonałą broń maszynową. Przydała się. Tureckie rakiety Bajraktar (tak je kiedyś chwalił minister Błaszczak), drony i bomby rozwalały gospodarstwa Ormian.
Wojny 2020 i 2023 były obliczone na wyniszczenie ormiańskich autochtonów Arcachu. Nie słyszeliśmy niestety wrzasku oburzenia ani protestu „autorytetów” euroatlantyckich ani wypowiedzi „organów” UE.
Bibliografia
M. Falkowski, „Armenia, obieg zamknięty”, Wołowie
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz