Zaskoczę wszystkich, tym, że pochwalę tym razem polityka Platformy Obywatelskiej, Marszałka Województwa Śląskiego, Wojciecha Salugę. Oczywiście nie za całokształt, bo ten raczej może budzić sprzeciw. Ale za konkretne działania dotycząca przywrócenia pamięci o powstańcu śląskim – generale Jerzym Ziętku. Bardzo dobrze, że Platforma Obywatelska chce cofnąć niektóre bezrozumne i niestety antypolskie działania z okresu rządów PiS-u.
Saługa oświadczył, że: „Zostaną podjęte działania, by przywrócić patronat Jerzego Ziętka spółkom”. Chodzi tu o Park Śląski (d. Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku im. Gen. Jerzego Ziętka) oraz Śląskie Centrum Reumatologii, Ortopedii i Rehabilitacji w Ustroniu. W tych wypadkach nie powinno być problemów, bo całkowitą kontrolę nad tym spółkami ma zarząd województwa.
Cieszy również, że popiersie i tablica upamiętniającą generała Jerzego Ziętka znajdujące się w Parku Śląskim (WPKiW) zostaną wyremontowane. Natychmiastowo powinna wrócić również tablica poświęcona gen. Ziętkowi na ścianę Szkoły Podstawowej nr 20 w Gliwicach. Opinia Instytutu Pamięci Narodowej mówiąca o tym, że Jerzy Ziętek był symbolem ustroju autorytarnego i tym samym spełnia warunki tzw. ustawy dekomunizacyjnej – jest moim zdaniem opinią antypolską. Taka narracja służy niestety niepolskim i nieśląskim interesom.
Na całe szczęście zatrzymano wynikającą chyba z jakiegoś zaćmienia umysłowego chęć wyrzucenia nazwiska generała z nazwy Górnośląskie Centrum Rehabilitacji „Repty” im. Jerzego Ziętka. O usunięcie powszechnie szanowanego przez Górnoślązaków wojewody z nazwy GCR-u wnioskowała kontrolowana przez Prawo i Sprawiedliwość rada nadzorcza jednostki. Pomysł ten bardzo wspierali radny Zbigniew Przedpełski oraz posłanka Barbara Dziuk (PiS), argumentując to „dekomunizacją” przestrzeni publicznej. Drugi przypadek może budzić wielkie zdziwienie, ponieważ pani poseł Dziuk przed swoją PiS-owską przygodą zaprosiła do Tarnowskich Gór na spotkanie wieloletniego działacza PZPR i szefa osławionego Grunwaldu Bohdana Porębę. Nie przeszkadzała jej wtedy przeszłość zaproszonego gościa, a wrogów upatrywała zupełnie gdzie indziej.
Pamięć jest bardzo ważną składową naszej polskiej tożsamości. Cieszyz powrót gen. Jerzego Ziętka jako patrona. Ale należy oczekiwać czegoś znacznie więcej. Jako patron placu przed katowickim dworcem powinien wrócić oczywiście wielki pisarz Wilhelm Szewczyk. Zupełnym nieporozumieniem była zmiana Placu Wilhelma Szewczyka na niemających nic wspólnego z Katowicami i Śląskiem Marii i Lecha Kaczyńskich. Bezwzględnie powinien powrócić jako patron ulicy szef PAX-u Bolesław Piasecki (Gliwice), Edward Gierek (Sosnowiec), czy Leon Kruczkowski (Siemianowice). Haniebna była zmiana nazw ulic 1 Armii Wojska Polskiego, gen. Zygmunta Berlinga czy górnika Wincentego Pstrowskiego. W tych wypadkach oczywiście również należy przywrócić dawne nazwy.
Przed ostatnimi wyborami samorządowymi Platforma Obywatelska buńczucznie ustami radnego Łukasza Borkowskiego zapowiadała powrót Szewczyka – „zmieni się władza i zmieni się narzucona siłą nazwa placu. Musimy jeszcze uzbroić się w cierpliwość, poczekać na utworzenie rządu i zmianę wojewody, a wówczas podjęta zostanie odpowiednia uchwała Rady Miasta Katowice”. I w ten sposób wszyscy czekamy. Klub Myśli Polskiej wystosuje w sprawie powrotu nazwy Plac Wilhelma Szewczyka pismo do katowickich radnych, chociaż zdaje sobie sprawę z bardzo nikłych szans na pomyślną decyzję ze względu na postawę IPN-u i braku determinacji samych radnych.
Kolejne fale „dekomunizacyjne” są w coraz większym stopniu absurdalne. 30 lat temu w Bytomiu zdekomunizowano „Wolność” i „Roosevelta” – o czym przypomniał portal Ślązag. Natomiast mamy teraz ulicę Generała Zygmunta Wróblewskiego. Problem w tym, że jest to postać fikcyjna. Ulica nosiła nazwę Walerego Wróblewskiego. W ramach dekomunizacji wywalono zmarłego w 1909 roku dowódcę z powstania styczniowego, i generała Komuny Paryskiej. Zamieniono go na wybitnego fizyka Zygmunta Wróblewskiego. Styropian jak styropian – zapomniał usunąć stopień wojskowy z dokumentów i tabliczek.
PS. Pragnę zaznaczyć, że bynajmniej nie jestem bezwzględnym wrogiem dekomunizacji, ale jak wszelkie działania polityczne powinna być przeprowadzana rozważnie, z głową, a nie w sposób hunwejbiński, a już absolutnie niedopuszczalne są działania de facto antypolskie. W przeciwieństwie do autora artykułu w „Myśli Polskiej” nie dostrzegam czegokolwiek złego w dekomunizacji nazwy ulicy Roosvelta.
(W oparciu o artykuł Łukasza Jastrzębca w „Myśli Polskiej”)
Jacek Łukasik
13 września 2024
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz