Nowa kadencja Sejmu zaczęła się m.in. od gorszącej awantury o krzyż w Sali obrad. Problem podniosła m.in. p. Małgorzata Biejat, posłanka Lewicy. Warto przypomnieć, że głosami PiS wybrano ją na stanowisko Przewodniczącej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Argumentowała ona, że „W Sejmie mamy osoby różnych wyznań, mamy osoby, które są niewierzące. I Sejm jest przestrzenią publiczną, miejscem stanowienia praw dla wszystkich obywateli. Więc uważam, że krzyża w takim miejscu być nie powinno.” Argument to bardzo chybiony. I to nie tylko dlatego, że krzyż zawieszony w r. 1997 stanowi jednocześnie wspomnienie bł. ks. Jerzego Popiełuszki, zamordowanego przez komunistycznych funkcjonariuszy SB za to, że publicznie upominał się o wolność naszej Ojczyzny, o przywrócenie praw obywatelskich i uwolnienie więźniów politycznych. Modlił się także za nasz Naród i za przywrócenie nieskrępowanych działań NSZZ „Solidarność”. Te problemy podnoszone były w czasie odprawianych przez niego Mszy za Ojczyznę. Odprawiał je w Warszawie, ale także i w innych miastach. Po jednej z nich został porwany i bestialsko zamordowany. Krzyż przyniesiono do Sejmu z Jego grobu. Ale to nie jedyny powód, by krzyż wisiał w Sejmie. Ma on także przypominać o tym, że nasza cywilizacja i nasze prawa mają swoje źródła w Dekalogu i w Ewangelii. Trzeba też pamiętać, że Polska stała się podmiotem prawa międzynarodowego i członkiem państw cywilizacji zachodniej po Chrzcie w 966 r. za panowania Mieszka I. Chrześcijaństwo, katolicyzm, jest składnikiem naszej tożsamości narodowej – tak jak judaizm w Izraelu, a islam w Turcji, Iranie i krajach arabskich. Nadal większość Polaków to chrześcijanie (w tym katolicy). Tolerancja wobec innych nie oznacza i nie może oznaczać wyrzekania się własnej tożsamości.
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz