Wczoraj minął rok od śmierci senatora Zbigniewa Romaszewskiego. Wspominam Zbyszka jako dzielnego człowieka, któremu sprawy społeczne i pracownicze, a także związane z prawami człowieka były najbliższe. Miernikiem oceny działań publicznych zawsze było dla niego dążenie do niepodległości Polski.
Ten rys niepodległościowy zawsze wydawał mi się w jego działalności najważniejszy. Warto pamiętać, że nie można odrywać postaci Zbyszka od postaci jego żony. Małżeństwo Zofii i Zbigniewa Romaszewskich zawsze prowadziło działalność publiczną razem. Niezwykle doniosłe osiągnięcie, które przeszło do historii podziemia – stworzenie Radia Solidarność – mogło zaistnieć politycznie, organizacyjnie i konstrukcyjnie m.in. dzięki pracy Zbyszka, ale w audycjach słychać było głos Zofii. To ona przypominała nam, że Solidarność żyje i jest zdolna do rywalizacji w czasie stanu wojennego. Nie można także zapomnieć, że Zbyszek jako wicemarszałek Senatu miał odwagę zadać Bronisławowi Komorowskiemu pytanie, które do tej pory pozostaje bez odpowiedzi: dlaczego za wszelką cenę, wbrew konstytucji, chciał przejąć władzę, nie czekając na potwierdzenie informacji o śmierci prezydenta Kaczyńskiego w katastrofie smoleńskiej.
A. Macierewicz
14 lutego 2015
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz