Marek Migalski o porozumieniu Prawicy Rzeczypospolitej z PiS napisał tekst obszerny i gruntowny – choćby dlatego zasługuje na odpowiedź. Najpierw jednak trzeba uporządkować materię. Poseł Migalski już w tytule pisze: „Jurek z PiS”. Czy nie lepiej byłoby uczciwie napisać Prawica Rzeczypospolitej z PiS? Na końcu znowu przywołuje „jego [czyli moją] sobotnią akcesję”. Jaką akcesję? Czy Pawlak – zawiązując koalicję – złożył „akcesję” do PO? Ale zostawmy na boku język tekstu posła Migalskiego, by przejść do faktów. Marek Migalski pyta mnie „dlaczego jeszcze w marcu negocjowałem z Ziobro?” Otóż w marcu nie prowadziliśmy żadnych rozmów ani ze Zbigniewem Ziobro, ani z Solidarną Polską. W marcu widziałem go tylko raz. Tak jak Jacka Kurskiego i innych polityków Solidarnej Polski. Wieczorem przy Grobie Nieznanego Żołnierza, na uroczystościach Dnia Żołnierzy Wyklętych. Powiedziałem tam kolegom, że wysłałem tego dnia rano do nich list z odpowiedzią na przekazane nam po bardzo długiej przerwie w rozmowach stanowisko Jacka Kurskiego, zawierające założenia połączenia naszych partii.
Jacek z kwaśną miną powiedział: „bonapartystowska szarża ta Twoja odpowiedź”. (I nie chodziło o żadne stanowiska, przeciwnie – czego się Marek Migalski dowie, jeśli cierpliwie przeczyta ten tekst do końca). Po liście i spotkaniu przy składaniu wieńców przez pół miesiąca nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi od Solidarnej Polski. Tymczasem zbliżał się ich Zjazd, organizowali struktury, czasami namawiając do odejścia z Prawicy naszych działaczy. Rozmowy uznaliśmy praktycznie za zakończone. Odpowiedź przyszła na osiem dni przed Zjazdem Solidarnej Polski. Zawierała nowe stanowisko, odrzucające praktycznie nasze propozycje: koledzy postanowili wyznaczać nam reprezentantów i napisali, że albo zgodzę się wejść do władz ich partii, albo nasza współpraca nie ma sensu. Tymczasem ja już w grudniu – bezpośrednio (w naszych kontaktach) i publicznie (w telewizyjnym programie Piotra Kraśki) mówiłem, że nie chcę zasiadać we władzach nowej formacji.
Marek Migalski pyta „dlaczego negocjował z SP i z PiS naraz?” i dopowiada sobie „do ostatniej chwili negocjował z SP”. To znowu nieprawda. Gdy w połowie marca otrzymaliśmy w końcu (po pół miesiąca milczenia) list Jacka Kurskiego – nasza Rada Polityczna, obradująca zaraz (ok. 36 godzin) później – podjęła uchwałę o kontynuacji samodzielnej działalności Prawicy Rzeczypospolitej, o czym na drugi dzień napisałem Jackowi Kurskiemu.
A teraz o porozumieniu Prawicy Rzeczypospolitej z Prawem i Sprawiedliwością. Marek Migalski pyta „o ile bowiem Marek Jurek zapewnił sobie jedynkę z list PiS, to mam pytanie – ile jedynek zagwarantował swoim ludziom w wyborach parlamentarnych i samorządowych?”. Otóż zawarte w pytaniu niewinne założenie-stwierdzenie jest znowu nieprawdziwe. My w ogóle nie rozmawialiśmy o żadnych „jedynkach” – tylko o uznaniu przez PiS Prawicy Rzeczypospolitej jako samodzielnego „ważnego reprezentanta opinii chrześcijańskiej”. Nasi kandydaci wystartują z tego samego miejsca we wszystkich okręgach. Ja rzeczywiście negocjowałem swój specjalny status – co zostało zapisane w pkt. 7 naszej Umowy. Polega on na jednoznacznym potwierdzeniu, że kandydatów Prawicy Rzeczypospolitej wskazuje jej przewodniczący. Natomiast kolegom z PiS powiedziałem, że od tej zasady może być rzeczywiście jedno odstępstwo – możemy ustąpić ze mnie. Tak jak mówiłem to publicznie – proponując PiS porozumienie przed wyborami do Sejmu.
Dużo Pan napisał, Panie Doktorze, więc muszę Panu odpowiadać, choć niech sam Pan się zastanowi kogo to będzie cieszyć najbardziej. Następny odcinek mojej gruntownej odpowiedzi będzie ciekawszy – o Jarosławie Kaczyńskim. Ale musi Pan poczekać.
Marek Jurek
30 marca 2012
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz