Antoni Macierewicz został laureatem nagrody im. Grzegorza I Wielkiego przyznawanej przez miesięcznik „Nowe Państwo” za szczególny wkład w obronę prawdy w życiu publicznym. W ubiegłym roku nagroda ta przyznana została ks. Stanisławowi Małkowskiemu. Przypomnijmy, że Antoni Macierewicz za swoją walkę o prawdę na temat katastrofy smoleńskiej został w zeszłym roku uhonorowany nagrodą Człowieka Roku "Gazety Polskiej".
W najnowszym wydaniu miesięcznika, który przyznał nagrodę dla przewodniczącego sejmowego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, znajdą Państwo niezwykłą rzecz: "Alfabet Antoniego Macierewicza". To zbiór alfabetycznie ułożonych haseł poświęconych zarówno ważnym osobom i wydarzeniom ze świata polityki, jak i sprawom zupełnie codziennym i prywatnym.
Cały „Alfabet” już od dziś można przeczytać w miesięczniku „Nowe Państwo”; na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” i w portalu Niezależna.pl publikujemy jego fragment.
Adam Michnik – zawsze w cieniu Jacka Kuronia. Pamiętam takie zdarzenie z lipca 1976 r. Byliśmy w jakimś mieszkaniu na Stegnach, mówiłem o konieczności organizowania pomocy dla robotników. Kuroń strasznie się do tego zapalił. Michnik stał z boku i wreszcie powiedział: „to niech sobie Jacek i Antek zakładają te kółka samokształceniowe czy komitety, a ja wyjeżdżam”. I rzeczywiście wkrótce wyjechał do Paryża na zaproszenie Sartre’a. Gdy wrócił w maju 1977 r., przyjęliśmy go do Komitetu Obrony Robotników. Już jednak w sierpniu, po naszym wyjściu z więzienia, robił wszystko, by KOR przestał działać.
Mam wciąż wrażenie, że ma olbrzymie kompleksy wobec polskiej kultury. Zachowuje się tak, jakby uważał, że tylko narzucając swój sposób postrzegania świata, będzie mógł ukryć swoje słabości i fakt, że nie jest w stanie sprostać wartościom ukształtowanym przez polską cywilizację. Zawłaszczył gazetę, którą strona opozycyjna otrzymała podczas ustaleń Okrągłego Stołu i bardzo chciałby zawłaszczyć i przekształcić na swoje wyobrażenie polską świadomość narodową. Pechowiec.
Aneks do raportu z likwidacji WSI – codzienna lektura Bronisława Komorowskiego.
Bronisław Komorowski – znam go bardzo długo. W 1981 r. przekonywał mnie i całe kierownictwo Klubów Służby Niepodległości, by na I Krajowym Zjeździe Solidarności w 1981 r. głosować na Jana Rulewskiego, bo on w przeciwieństwie do Wałęsy jest twardym antykomunistą. Od 1989 r. trwale związany w wojskowymi służbami specjalnymi. Ten zadzierzgnięty wówczas sojusz doprowadził go do żałosnego stanu, który dzisiaj możemy obserwować.
Jego stosunek do prezydenta Lecha Kaczyńskiego i zachowanie w związku z tragedią smoleńską począwszy od tych strasznych słów: „z trzydziestu metrów nawet ślepy snajper by trafił”, a skończywszy na aprobacie oddania śledztwa w ręce rosyjskie na trwałe zmienił nasze relacje.
Gotowanie – teraz zdarza mi się bardzo rzadko. W latach 70., na początku naszego małżeństwa, zajmowałem się domem, ponieważ żona pracowała, a ja na życzenie władzy ludowej wręcz przeciwnie. Lubiłem przyrządzać różnorodne potrawy z kalmarów, które za Gierka były dość powszechnie dostępne. Podawałem je najczęściej zasmażane z ryżem. Na śniadanie omlety – w tym się specjalizowałem. Podobno mężczyźni przywiązują się do biurka, stroju i menu. Mogłem jeść dzień w dzień to samo na obiad, ale taki system niekoniecznie odpowiadał mojej rodzinie.
Józef Piłsudski – twórca niepodległości Polski, nie dlatego jednak, że stworzył Legiony, lecz dlatego, że wygrał wojnę z bolszewikami. Wojna 1920 r. i zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej dało Polsce niepodległość i najlepsze od XVI wieku polskie pokolenie – ludzi, którzy dojrzewali w II Rzeczypospolitej. Nie pamięta się dzisiaj, że Piłsudski całe życie ponosił klęski. Gdy słucham zarzutów, iż Prawo i Sprawiedliwość przegrało pięć, sześć razy wybory, to myślę, że ci, którzy próbują zdyskredytować pozycję PiS-u za pomocą takiego argumentu, byliby pierwszymi do ukamienowania Marszałka. Piłsudski nie uważał wojny 1920 r. za pełne zwycięstwo Polski, bo nie zgadzał się z postanowieniami pokoju ryskiego. Po zwycięstwie nad Niemnem Piłsudski gotów był kontynuować ofensywę wojenną i trudno odmówić politycznej racji takiemu planowi. Geopolityczna myśl Piłsudskiego gwarantowała Polsce bezpieczeństwo na zawsze. Geopolityka Dmowskiego nie przetrwała traktatu wersalskiego.
Marszałkowi winni jesteśmy wdzięczność za uświadomienie, że w obronie niepodległości musimy być gotowi do walki zbrojnej. Nie mówię, iż Dmowski tego problemu nie dostrzegał, jednak przykładał do niego inną wagę. Przekaz Piłsudskiego był jasny: „Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, aby ta niepodległość kosztowała dwa grosze i dwie krople krwi – a niepodległość jest dobrem nie tylko cennym, ale i bardzo kosztownym”. Polska może być niepodległa, ale musi być gotowa do ofiary. Jeśli z tego zrezygnuje, stanie się tylko zbiorowiskiem niewolników.
Rozłamy – niszczą, jeśli ich źródłem są wyłącznie ambicje przywódców. Ambicje w polityce nie są niczym złym, ale nie mogą stanowić wyłącznej treści działań politycznych. Właściwym połączeniem są ambicje i idee, ambicje bez idei to porażka. Nie trzeba daleko sięgać w przeszłość, by znaleźć przykłady na potwierdzenie tej tezy – wystarczy prześledzić ostatnie pięć lat historii Prawa i Sprawiedliwości.
Bywają też jednak takie rozłamy, które oczyszczają, bo są protestem przeciwko zdradzie innych. Z takimi rozłamami mieliśmy do czynienia w latach 90. Bolesne i dla nas wszystkich trudne, po wyeliminowaniu pseudoprawicy pozwoliły ukształtować formację patriotyczną skupioną wokół PiS-u, nieporównanie lepiej oddającą polskie dążenia ruchu niepodległościowego.
Smoleńsk – to wypowiedzenie wojny przeciwko narodowi polskiemu poprzez zniszczenie ośrodka przywódczego naszego państwa. Polska jest zwornikiem Starego Kontynentu i bez nas nie można skutecznie rządzić Europą. Polityka realizowana przez Lecha Kaczyńskiego dowiodła tego niezbicie. Bez eliminacji świętej pamięci Prezydenta i jego bliskich współpracowników, co oznaczało zmianę kierunku polityki polskiej, nie byłoby możliwe to, czemu Radosław Sikorski dał wyraz w swoim hołdzie berlińskim. Te słowa o gotowości rezygnacji z niepodległości nigdy by nie padły, gdyby żyli ludzie, których straciliśmy w Smoleńsku. Smoleńsk pokazał, że państwo w wykonaniu Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego jest tylko atrapą polskiej państwowości i że elity wyrosłe z Okrągłego Stołu nigdy nie miały zamiaru tworzyć niepodległej Polski. Taka jest prawda, mimo że większość środowisk opiniotwórczych, medialnych nie chce jej dostrzec.
Cały „Alfabet” już od dziś można przeczytać w miesięczniku „Nowe Państwo”
30 grudnia 2011
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz