Jakiś czas temu postanowiłem więcej o oczyszczalni nie pisać, bo walka z wiatrakami nie jest moją ulubioną specjalnością. Jednak otrzymana korespondencja od kolejnej już firmy zignorowanej przez obecne władze miasta zmieniła moje postanowienie.
Tym razem chodzi o ofertę Biopax-WBWW z Warszawy, złożoną w roku 2005 i ponowioną w roku 2007. Ofertę idealną na piotrkowskie warunki, zawierającą wszystkie niezbędne wyliczenia, analizy, opinie naukowe. Wg złożonej deklaracji, modernizacja piotrkowskiej oczyszczalni miałaby kosztować 50 milionów złotych z jednoczesnym udzieleniem 10-letniej gwarancji na jej prawidłowe działanie. Wobec sporo ponad 100 milionów planowanych na ten cel, oczywistym mogło wydawać się, że propozycja ta spotka się chociażby z jakimś tam zainteresowaniem. Niestety. Jak informuje mnie w nadesłanej kilka dni temu korespondencji przedstawiciel Biopax-WBWW Tomasz Musiałowicz: - pomimo telefonów z naszej strony, rozmów z panią Majczyną i panem Byczyńskim, chęci zaprezentowania technologii i wyjaśnienia, co tak naprawdę można tam zrobić, nikt nie podjął tematu.
Pojawia się w tym miejscu naturalne pytanie: czy wspomniana firma i jej podobne nie mogły po prostu wystartować w ogłoszonym przetargu i zwyczajnie go wygrać? Jakie powody nie pozwalały im tak postąpić?
W tym miejscu dochodzimy do sedna problemu budowy oczyszczalni w Piotrkowie.
Otóż wg określonych w piotrkowskim przetargu warunków, brane pod uwagę były wyłącznie te oferty, które realizowały ściśle opisaną w dokumentacji technologię (powierzchniowego napowietrzania) i zawierały konkretne, narzucone z góry elementy wyposażenia oczyszczalni. Dlatego składanie ofert w innej (tańszej) technologii mijało się po prostu z celem.
Nie wdając się w szczegółowe wyjaśnienia, w ślad za aktualnymi publikacjami naukowymi, a także opiniami niedoszłych oferentów, można stwierdzić jedno:
- powierzchniowe napowietrzanie ścieków, w przeciwieństwie do napowietrzania dennego (dyfuzory lub areatory denne), jako metoda droga w eksploatacji oraz kosztowna w realizacji, nie jest obecnie nawet brana pod uwagę jako możliwa do stosowania w nowoczesnych opracowaniach.
Narzucenie kosztownej technologii modernizacji piotrkowskiej oczyszczalni oznacza nieuzasadniony wzrost kosztów inwestycji ( nawet do 40 procent), co przy fatalnych dla miasta prognozach finansowych może się bardzo źle skończyć. Nie chodzi tu o milion czy dwa wyrzucone w błoto. Chodzi być może o kilkadziesiąt milionów złotych, które trzeba będzie przesunąć z wydatków na drogi, kulturę, przedszkola etc. Możliwe, że zmuszeni będziemy podnieść podatki lokalne i opłaty parkingowe. Najbardziej jednak zaboli podwyżka cen wody i ścieków, wprowadzona z pełną świadomością, że jej wysokość zawiera w sobie częściowo podatek od głupoty.
Skąd zatem ten chocholi taniec i upór w realizacji celu za cenę zdrowego rozsądku?
Diagnoza jest dość złożona i trudna do wyłożenia prostym językiem. Nie znamy też wszystkich okoliczności, bo uzyskanie bliższych informacji na opisywany temat jest bardzo trudne. Jednak po kilku latach moich obserwacji, a także w wyniku niezmiernie pouczających kontaktów z technologami oraz z samorządami realizującymi podobne inwestycje, wyłania się pewien smutny obraz piotrkowskiej drogi do nowej oczyszczalni ścieków:
- zaprezentowane w 2004 roku studium wykonalności budowy oczyszczalni, będące podstawą do składania wniosku o unijne pieniądze, już trąciło starzyzną (jednak w 2004 roku można było próbować to sobie wytłumaczyć);
- przesunięcie w kolejce naszego wniosku na kolejne lata spowodowało, że nikt się nim nie zajmował;
- obecne władze Piotrkowa w roku 2007 ogłosiły przetarg na budowę i projektowanie oczyszczalni wg założeń z roku 2004 (praktycznie wcześniejszych, bo 2004 to finał prac) - na szczęście przetarg został unieważniony;
- w roku 2008 zostaje złożony nowy wniosek na oczyszczalnię (przez poprzednie lata władze miasta przekonywały nas, że jest to niemożliwe) - niestety była to tylko kosmetyka założeń z roku 2004 (przy okazji zapomniano o raporcie dotyczącym utylizacji osadów - co ma późniejsze, fatalne skutki);
- w roku 2010 zostaje ogłoszony przetarg na projekt oczyszczalni wg zmodyfikowanej chałupniczo specyfikacji z roku 2007 (zmieniono okładki i usunięto niepotrzebne fragmenty - po części jest to wynik sporu naszego samorządu z ECM Group Warszawa, firmą której zlecono opracowanie specyfikacji w roku 2007).
Śledząc bieg wydarzeń, łatwo zauważyć, że ciągle mamy do czynienia (mimo złożenia nowego wniosku i upływu lat) z tym samym opracowaniem co w roku 2004! W tym czasie wiele się zmieniło, jednak nie w Piotrkowie. U nas czas się zatrzymał.
Przyznam, że częściowo zaczynam rozumieć postawę i determinację prezydenta miasta i władz samorządowych Piotrkowa. Na skutek popełnionych wcześniej własnych błędów, idą jedyną możliwą z ich punktu widzenia drogą. Zawrócenie z niej oznaczałoby przyznanie się do winy i opóźnienie inwestycji. Na to pod koniec kadencji trudno sobie pozwolić. Dlatego to, co jest ewidentną klęską, działacze Prawicy Razem nazywają wielkim sukcesem. Jak na razie idzie im to całkiem dobrze. Szkoda tylko, że rachunki za tę dziwną kampanię wyborczą zapłacą nie oni, tylko przyszłe pokolenia piotrkowian.
Tomasz Stachaczyk: www.epiotrkow.pl
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
Chyba nikt...
więcej nie powiedział i nie napisał na temat rządzącej koterii występującej pod nickiem "Prawica Razem" niż to zrobiłem ja... Też mam dość kopania się z koniem. To co się dzieje a co zgrabnie nazwali w swym wystąpieniu
Nie chcemy wchodzić w polemikę, w dyskusje pokazuje, że mamy do czynienia z kimś, kto nie rozumie istoty swego rodzaju służby, jaką pełni, w naszym wypadku lokalna administracja, w imieniu podatnika. A gadki o programie i innych głupotach, rozkładają na łopatki. Goście rondel oprzątają... Nazywają się prawicą, podczas kiedy nie zaproponowali ani jednego rozwiązania prorynkowego...
Co gorsze, nie zanosi się na to, aby potencjalni konkurencji do lokalnego samorządu byli dużo lepsi...
witold k