Pan Stanisław Michalkiewicz wspaniale wyjaśnił kiedyś, na czym polega różnica między własnością państwową a własnością prywatną. Otóż, w warunkach własności państwowej wszyscy chcą podejmować decyzje, jednak nikt nie ponosi odpowiedzialności, zaś w warunkach własności prywatnej, ten który podejmuje decyzję, ponosi także odpowiedzialność. Urzędnik to funkcjonariusz poruszający się w sferze własności państwowej. Dopóki podejmuje decyzje dotyczące tej sfery - to pół biedy. Gorzej, jeśli urzędnik bierze się za podejmowanie decyzji dotykających sfery własności prywatnej. Wówczas oznacza to, że podejmuje on decyzje dotyczące tego, co nie należy do niego, lecz odpowiedzialność za te decyzje ponosi prawowity dysponent własności.
Taka sytuacja miała miejsce 10 lat temu, gdy firma komputerowa JTT posądzona została przez urzędników o przestępstwo skarbowe. Mniejsza o szczegóły, bo nie o to tutaj chodzi... Koniec końców, w wyniku tej ówczesnej urzędniczej decyzji firma zbankrutowała. Po latach okazało się, że podjęte wówczas przez urzędników skarbówki decyzje, które przesądziły o losie prywatnej firmy, były bezprawne. Sąd Okręgowy we Wrocławiu przyznał rację byłym właścicielom JTT i zasądził na ich rzecz prawie 40 mln zł odszkodowania (wraz z odsetkami) od skarbu państwa.
Trzeba było 10 lat, by okazało się, że urzędnicy się pomylili. Czy jednak któryś z nich poniósł odpowiedzialność za swoją ówczesną decyzję? Mało prawdopodobne. Prędzej otrzymali premie za "dobrą robotę"... A za ich błędy zapłacą dziś wszyscy podatnicy...
I na koniec pytanie: która forma własności jest bardziej moralna? Państwowa czy prywatna?
Paweł Sztąberek: http://www.kapitalizm.republika.pl
23 marca 2010
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz