W ostatnich dniach stycznia spotkało mnie zaskoczenie i to podwójne. Nie spodziewałem się, że premier nie stanie do wyścigu pałacowego. Widocznie kiepski ze mnie znawca przedmiotu, skoro wielu mówiło, że tak będzie. Tak sobie pomyślałem, że za taką decyzję to chłop powinien wziąć niezłe tantiemy od tych, co piszą i nadają. Całe godziny trwają dyskusje, dlaczego zrezygnował i co z tego będzie. Wszyscy mają temat i z niego żyją. Inaczej musieliby marznąć szukając jakiejś sensacji, np. przy wylewającej się rzece. Piszący te słowa nie wpisuje się, wbrew pozorom, w te mechanizmy, bo tantiem brak. Raczej zaszczyt – osobisty. Moim zdaniem, premier swoją decyzją wziął na siebie ogromną odpowiedzialność jako szef partii. Jeśli jego kandydat przegra to będzie jego wina, bo partia miałaby prawie pewne zwycięstwo w jego osobie. Chyba.
Otóż wszystko zależy od suwerena, czyli narodu. W jakim stopniu da się ogłupić i z lenistwa nie wysili własnych komórek a da się ponieść propagandzie wyborczej. Czy chcemy żyć w państwie gdzie rządzący mają ideowe spojrzenie na rzeczywistość czy też w takim gdzie „poprawni politycznie” brylują między swoimi i sprawują władzę dla władzy?
W tym roku mamy kilka okrągłych rocznic. Trzy dziesiątki lat od czasu powstania „S” i początku procesu przemian, z małą przerwą na określony stan. Ileż to rodzi wspomnień a niewątpliwie będziemy świadkami roztrząsania w mediach na wszelkie sposoby zjawiska Solidarności i jej przemiany. Maj przyniesie dwudziestolecie funkcjonowania samorządu lokalnego. Przez te dwadzieścia lat osobiście zajmuje się tą dziedziną społeczną i teoretycznie i praktycznie. Przesiąkłem ideałami samorządności i ewoluuje razem z nimi. Jak zawsze, teoria i praktyka bywają rozbieżne i tylko twardość kręgosłupa ideowego zabezpiecza odpowiednie działanie.
Ten sam dzień, w którym zrezygnował premier z pałacu przyniósł kolejne zaskoczenie. Przeczytałem ogłoszenie w TT. Niezależna grupa przedsiębiorców poszukuje dobrego kandydata na prezydenta miasta. Chętni swoje cv mają składać w redakcji TT. Zanętą jest wszelka pomoc organizacyjna i finansowa. Mój Boże, nie myślałem, że dożyję takiej sytuacji. Pośród nekrologów i ogłoszeń o układaniu glazury anons o poszukiwaniu dobrego kandydata.
W pierwszej chwili pomyślałem jak ta „niezależna grupa”, (od kogo?) będzie wiedziała, że kandydat jest dobry. Chyba, że zakłada, że już się nic gorszego nie może trafić. Rozumiem, od obecnie panującego, ale i potencjalnie wymienianych kandydatów. To chyba desperacja takie ogłoszenie. Sprawdziłem kalendarz – 1 kwiecień daleko. To jednak poważnie. Znaczy się tragedia, szlag trafił dwadzieścia lat budowania społeczeństwa obywatelskiego. No, bo po co te wszystkie organizacje pozarządowe, stowarzyszenia obywatelskie i wreszcie partie, w których mają wyrastać, dojrzewać liderzy obserwowani przez lata i sprawdzeni w codziennym działaniu. Mają i reprezentują jakieś poglądy, idee, programy i to one są przez większość wyborców podzielane lub nie, itd. Demokracja!
A może mamy do czynienia ze skrajną bezczelnością, gorszą niż narobić na wycieraczkę i zadzwonić prosząc o papier. Emocjonujemy się oglądając relacje komisji hazardowej, potępiamy bezczelne, korupcyjne związki biznesu z polityką a tu na własnym podwórku szemrana grupa chce dobrego, znaczy się POSŁUSZNEGO kandydata znaleźć, co to za srebrniki zrobi wszystko byle „niezależna” była zadowolona. Ludzie, do czego doszliśmy?
Ciekawe, czy puściliby mi ogłoszenie; „ szukam gościa, co włamie się do Kowalskich i „zdobędzie” coś tam. Zapewniam pomoc organizacyjną i prawną.”
W jednym ze stanów USA lokalny samorząd miejski działa w oparciu o siedmio osobową radę. Na czele stoi burmistrz. Oni zbierają się kilka razy w roku. Uchwalić budżet, plan inwestycji, zatwierdzić coś tam. Burmistrz reprezentuje mieszkańców i przecina wstęgi, przemawia, gratuluje itp. Chłop nie rządzi miastem. Do zarządzania administracją wspomniana rada zatrudnia menedżera, dobrego specjalistę od zarządzania administracyjnego. Taki „dobry kandydat” dostaje kontrakt zabezpieczony i na okres dłuższy niż kadencja rady. On rządzi, czyli realizuje wytyczone cele przez radę i przed nią odpowiada. To ja rozumiem poszukiwanie takiego dobrego menago.
Szanowni „skupieni w niezależną grupę przedsiębiorców”, jeśli rzeczywiście istniejecie to wybaczcie te słowa krytyki. Jeśli chcecie dobrze dla naszego miasta to nie idźcie tą drogą, bo wybraliście głupią – według mojego pojmowania samorządu. Jeśli ja piszę głupio to proponuję rodzimej redakcji nową rubrykę ogłoszeń, pomiędzy układaniem glazury a praniem dywanów: poszukuje się dobrego kandydata na prezydenta – grupa przedsiębiorców, nauczycieli, lekarzy, prawników, szewców, kupców, redaktorów, krawców, miłośników kanarków, etc. Kasę brać od każdych z osobna. No może tylko jedni mogą za darmo.
Michał Rżanek: http://www.tydzien.trybunalski.om.pl
8 lutego 2010
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
Ważny głos...
Tak jest, liczy się pijar, poprawność – znaczy nigdy nie wiadomo, co się nie spodoba i komu... w centrali. Zatem, ta poprawność, to kotlety tyle razy odsmażane, że... Donaldo nie kandyduje... o matko... A co przy okazji przemycili??
Co do lokalnego podwórka? Autor swym pytaniem o rzekomą niezależność rzekomych przedsiębiorców stawia zasadnicze pytanie... Tu wspomnę, że czym wyżej ustawiony parobek ubecji tym przez większe „P”... wyzywa się go od przedsiębiorcy.
Przed laty, w okolicach przerwania kadencji RM napisałem o Wyrodnych Dzieciach IIIRP. Jak Maniutki błogosławiły teren po Domu Rolnika napisałem o Radości w Domu Gucia, jak Bunkier święcili zwracałem uwagę na niestosowność aż takiego angażowania autorytetu Samorządu.
W każdym razie. Obserwuję pozytywne ruchy w lokalnym biznesie, myślę, że już czas na odcięcie pępowiny... Co do tego przetargu na kandydata na kandydata. No... są reformowalni. Wspomnę, że podczas kampanii referendalnej założyli sowim sztabowcom pomarańczowe kamizelki, na wzór właśnie trwającej kampanii na Ukrainie, po moim tekście wyrażającym kosmiczne oburzenie (porównanie sytuacji z Ukrainy z PT i skokiem na kasę) kamizelki z lekka zaczerwienili – pojawiły się inne kamizelki już nie pomarańczowe.
Myślę, że się ujawnią pokażą skąd kasa, co i jak wzięli od miasta. Jak spłacą zobowiązania wynikające z uprzywilejowanej pozycji w latach przełomu? Bo, to prawda, ci, którzy mają głowę do biznesu mają i do polityki – wiedzą gdzie brukselka gnoi i po co.
witold k