Skip to main content

Piętnasta rocznica Manufaktury

portret użytkownika Z sieci
Lodz_manufaktura_01.jpg

15 lat temu otwarto Manufakturę. Inwestorem i właścicielem była wówczas francuska firma Apsys. Nie byłem zachwycony otwarciem tego hipermarketu w tym miejscu. Uważałem, że jeśli z jednego końca handlowej części ul. Piotrkowskiej będzie działała Galeria, a z drugiej Manufaktura, to „handlowa Pietryna” skona. Na początku kadencji bezsilnie przyglądałem się wyprowadzce sprzedawców z Domu Buta. W najgorętszym handlowo terminie, na dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem, przenosili się do stoisk w Galerii. Teraz cios śmiertelny handlowi i rzemiosłu na Piotrkowskiej miała zadać Manufaktura. Podjąłem beznadziejną walkę. Zablokować tego przedsięwzięcia nie miałem szans. Wszystkie umowy były podpisane zanim objąłem urząd Prezydenta Miasta. A przy tym Apsys miał ogromne „przełożenia”. Gdy stało się jasne, że jestem temu przedsięwzięciu niechętny i „nie będę wychodził naprzeciw” oczekiwaniom firmy, odwiedził mnie z interwencją ambasador Francji. W łódzkich gazetach ukazały się sponsorowane wywiady i reportaże. Wykupywano reklamowe dodatki. W radiu i TVP organizowano debaty, w których posłowie Ziemi Łódzkiej wychwalali inwestycję pod niebiosa. Nie mogłem zapobiec nawet temu, że Manufaktura podpisywała z wystawcami umowy „na wyłączność”, wykluczające utrzymanie „drugiego punktu sprzedaży” na Piotrkowskiej. Mogłem tylko demonstrować swoje obawy i swoją troskę o tradycyjną „wizytówkę Łodzi”. W uroczystym otwarciu działalności – wbrew temu, co piszą dziś gazety – nie brałem udziału. Nie ma mnie na żadnym zdjęciu z tej uroczystości. Poradzono sobie zapraszając Wicemarszałka Woj. Łódzkiego. Sama uroczystość była zorganizowana nieprofesjonalnie. Warszawskiemu aktorowi prowadzącemu uroczystość „udało się” urazić ks. Arcybiskupa. W końcu musiałem skapitulować. Manufaktura okazała się wielkim sukcesem. Nie tylko handlowym. Presja łodzian sprawiła, że w końcu musiałem dostosować rozmieszczenie przystanków komunikacji miejskiej do potrzeb odwiedzających Manufakturę. Przyjąłem zaproszenie właściciela do odwiedzenia Manufaktury w jakiś czas po otwarciu. W końcu stwierdziłem, że nie mam wyjścia. Manufaktura stawała się „wizytówką Łodzi”. Do końca mojego urzędowania próbowałem ratować handel i rzemiosło na Piotrkowskiej. Po moim odejściu upadek tej działalności stał się nieodwracalny. Wystarczy policzyć ilość pustych lokali po sklepach. O upadku warsztatów rzemieślniczych w podwórzach pamiętają już tylko nieliczni. W końcu sam z konieczności zacząłem robić zakupy na terenie Manufaktury … I tylko Piotrkowskiej mi żal…

Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/

24 maja 2021

5
Ocena: 5 (1 głos)
Twoja ocena: Brak