Tak skwitował generał Polko ostatnie personalne przewalanki w wojskach specjalnych.
Dawno szukałem bon motu na określenie polskiego piekiełka. Dalej generał powiedział, iż to, że nie może się żenić, nie przekreśla jego kompetencji… trzeba czasu. Fajne i straszne. To jasne, że nasze dziewczyny są nasze. Jak nie obetrzeć się o koterię, o mafię, o polskich panów - tych, którzy wykupili np. najstarsze historycznie obiekty narodu (WSI), którzy wolą na budżecie siedzieć (pożeracze diet)?! Uff.
„Smoleńsk” film.
Na napisanie komentarza po obejrzeniu terenu katastrofy - potrzebowałem kilka dni. Swoją opinię o tym, że samolot w tym terenie nie mógł sam się rozpaść, wyraziłem - przemyciłem. Przemyciłem, bo do głowy nie chciało wejść, że rodak rodakowi mógł urządzić taką tragedię… Wątpliwości być nie mogło. Chaszcze, a nie drzewa i miękka glina.
Tym razem zanim jeszcze film obejrzę, odniosę się do akcji, której kryptonimu jeszcze nie znamy, do obowiązkowego umniejszania dzieła pana Krauze i jego aktorów i współpracowników. Coś bardzo bardzo przykrego. Film powstał w warunkach konspiracyjnych w rzekomo wolnym kraju. Perfidia walki, (jak nazywam wsiowych chłopaków) z filmem jest patologiczna. A że podawana jest w opakowaniu para elitarnym, tym większą szkodę nam wyrządza. Nakazuje wypowiadać skrajne oceny, czym szufladkuje najemników umniejszających dzieło. Film się obroni. Gdzie znajdą się jego egzekutorzy?
witold k
9 września 2016
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz