Skip to main content

„Innowacyjna gospodarka” – czyli jak pieniądze podatników idą w błoto

innowacyjna_gospodarka_dotacje.jpg

Unia Europejska daje kasę,a skoro daje to – jak niektórzy, co bardziej „przedsiębiorczy”, uważają – trzeba ją brać. A co będzie dalej – to już mało istotne. Skoro dają to trzeba brać.

Nie raz wykazywano już, że biznes zakładany z podarowanych pieniędzy, łatwych pieniędzy to jak dom budowany na piasku. Ocena ryzyka nie ta, odpowiedzialność nie ta. No bo przecież pieniądz jest podarowany, nie trzeba się było wcześniej martwić o to, jak ten pieniądz zarobić, jak go pomnożyć i ewentualnie dopiero zainwestować. Pieniądz po prostu sobie przyszedł, ot tak, dała go Unia Europejska.

Owszem, wymagany był biznesplan, który też oczywiście trzeba umieć napisać, zaprezentować. No, trochę wysiłku jednak włożyć trzeba. Jednak skoro w naszym kraju bez problemu można zamówić sobie napisanie pracy magisterskiej czy nawet doktorskiej, to jakżeżby nie dało się podobnej rzeczy zrobić z biznes planem.

Unia wymyśliła sobie program „Innowacyjna gospodarka”. Zaraz zaroiło się od pomysłów portali internetowych, które miały zrewolucjonizować naszą sieć, tchnąć nowego ducha w internet, dać impuls do dalszego rozwoju tej branży. Na internetowe projekty poszły miliony euro, informatycy ruszyli do dzieła i … i co? I dziś niewiele z tego pozostało, kasa natomiast – i owszem – rozeszła się. Plan wydatkowania unijnych środków wykonano.

Prześwietleniem tych internetowych przedsięwzięć zakładanych za unijne dotacje zajął się portal mambiznes.pl.

Zakładano przeróżne serwisy: budowa24.pl, socjum.pl, mojrachunek.pl, drukuje.pl, marketit.pl, pojazdy.pl i wiele innych. Część z nich albo już w ogóle nie istnieje, albo też wegetuje w internecie pozorując działalność. A warto dodać, że każdy z nich otrzymał olbrzymie dotacje sięgające w niektórych przypadkach nawet ponad 700 tys. zł. Są oczywiście projekty, które przetrwały na rynku, a nawet osiągnęły sukces, jednak jest ich zdecydowana mniejszość.

Chcąc nie chcąc narzuca się pytanie, czy dla tej niewielkiej ilości projektów, które na tym etapie można powiedzieć, że odniosły sukces, należy szastać pieniędzmi podatników po to tylko, żeby jakaś grupa ludzi przez pewien czas miała dobrą zabawę na cudzy koszt? Portal mambiznes.pl prezentuje listę 58 projektów utworzonych dzięki dotacjom, z których tylko o 8 można powiedzieć, że zakończyły się powodzeniem. Prezentuje to poniższa grafika.

Na koniec swojej analizy autor opracowania zastanawia się: „Polska na wsparcie innowacyjności w latach 2007-2013 Polska otrzymała kwotę 10,2 mld euro a więc ponad 40 mld zł. Działanie 8.1 było jedną z inicjatyw w ramach tego programu, które miały podnieść poziom innowacyjności polskiej gospodarki. Pieniądze zostały wydane na projekty, których losy przedstawiliśmy. Ryzyko porażki wpisane jest w działalność każdego startupu, ale jak to się stało, że zwykły katalog firm otrzymał 657 tys. zł dotacji, a portal charytatywny 745 tys. zł? A to tylko wierzchołek góry lodowej, gdyż przyjrzeliśmy się zaledwie jednemu z kilkunastu naborów”....

Czyli jeszcze sporo interesujących kwiatków przed nami, zwłaszcza, że portal mambiznes.pl zapowiada, że dalej zamierza drążyć temat. Ale czy nie powinna go podrążyć także prokuratura?

Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl

30 lipca 2015

3.857145
Ocena: 3.9 (7 głosów)
Twoja ocena: Brak

„Innowacyjna gospodarka” – czyli jak pieniądze podatników idą w

Niestety zgadzam się z przedstawioną opinią.

Opcje wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.