Pani Zofia R. jest emerytką. Porusza się najczęściej kierując własnym samochodem osobowym ze względu na problemy zdrowotne z kręgosłupem. Latem 2014 r. doszło do pewnej kolizji z jej udziałem przy ul. Hożej w Piotrkowie Trybunalskim. Najpierw była wylegitymowana przez policję na miejscu kolizji. Wróciła do domu, gdzie wypiła jedno piwo owocowe. O godz. 20.30 odwiedziła ją grupa policji drogowej (zupełnie inni policjanci niż na miejscu kolizji). Zbadali ją alkomatem. Oczywiście wykazało spożycie alkoholu. Policjanci, którzy nie byli na miejscu kolizji, na tej podstawie sporządzili raport o prowadzeniu przez panią Zofię samochodu w stanie po spożyciu alkoholu. Co gorsza, wiadomość o prowadzeniu samochodu przez nietrzeźwą kobietę znalazła się w lokalnych mediach. Ta sytuacja kosztowała panią Zofię utratę prawa jazdy na pół roku. Odwoływała się w sądzie i tu kolejna perełka. Sędzia M., którego pani R. nie znała, prowadził rozprawę podniesionym głosem zwracając się do obwinionej. Nie dopuścił zeznań męża i córki obwinionej i wyprosił ich z sali obrad, na zapytania i protesty pani Zofii reagował straszeniem policją i co najciekawsze, a czego w ogóle nie rozumiem – pan sędzia stwierdził: znam panią, bo widziałem panią w Hipokratesie (aptece). Czemu miało służyć to stwierdzenie pana sędziego? Pani R. złożyła skargę na sędziego W. Zwierzchniczka sędziego W. odrzuciła tę skargę, przyjmując za dobrą monetę jego wyjaśnienia. Nawet nie chodzi o jakieś ukaranie sędziego, ale przede wszystkim wykluczenie go od rozpoznawania opisanej sprawy. Jak w takich warunkach może zwykły obywatel mieć szacunek (nie mówiąc już o zaufaniu!) dla policji i sądu?
PS. Co ważne pani Zofia R. podkreśla, że nie drążyłaby całej sprawy, gdyby naprawdę prowadziła samochód po spożyciu alkoholu.
Jacek: http://cenzurzenie.blog.onet.pl/
25 kwietnia 2015
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
Znam dwa przypadki
Znam dwa przypadki skutecznego zmanipulowania ofiary i wywinięcia się od odpowiedzialności za kolizje drogową ze stukami zdrowotnymi, na lata, dla ofiar przerobionych w dokumentach na sprawców.