Przez Polskę przetacza się od jakiegoś czasu rządowa fala propagandowo-informacyjna na temat rzekomego programu poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach. Owo bezpieczeństwo zapewnić nam mają masowo instalowane fotoradary, których zadaniem ma być zmuszenie kierowców do ograniczenia prędkości. Niestety stosunek wzrostu liczby fotoradarów do znaczącego zwiększenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym nie został jak dotychczas potwierdzony przez żadne wiarygodne dane. Nie o to jednak chodzi ekipie Donalda Tuska. W liberalnej polityce liczą się przecież tylko zyski. Nie przypadkowo więc Minister Finansów założył w budżecie na rok bieżący półtoramiliardowe(!) wpływy z mandatów od kierowców złapanych przez fotoradary. Służby mundurowe pod płaszczykiem poprawy naszego bezpieczeństwa, będą więc robić wszystko, by plan Jacka Rostowskiego wykonać w stu procentach. Nieprzypadkowo w tym samym czasie zreformowano (czytaj: utrudniono) system egzaminowania kandydatów na prawo jazdy. Znacznie łatwiej jest też stracić to uprawnienie – wszystko OCZYWIŚCIE tylko i wyłącznie dla naszego bezpieczeństwa. Kto lubi bajki niech wierzy…
W 2007 roku Donald Tusk grzmiał, że to Prawo i Sprawiedliwość chce masowo kontrolować Polaków i opasać ich gęstą siecią fotoradarów, że to PiS chce „utrudnić życie kierowcom do maksimum” i wreszcie, że „tylko facet, który nie ma prawa jazdy może wydawać takie pieniądze na fotoradary a nie na drogi (…)” Dziś, po kilku latach rządów koalicji PO-PSL nie wypada mi nie zgodzić się z Panem Premierem, z małą tylko różnicą… Tylko facet, który ciągle podróżuje rządowym samolotem za pieniądze podatników może wydawać takie pieniądze na fotoradary a nie na drogi!
Robert Telus
Poseł na Sejm RP
www.telusrobert.pl
14.01.2013 r.
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz