Skip to main content

Konferencja prasowa Regionalnej Sekcji Emerytów i Rencistów NSZZ "Solidarność"

portret użytkownika ZR Piotrkowskiego

Konferencja prasowa Regionalnej Sekcji Emerytów i Rencistów NSZZ "Solidarność"
21 lutego 2012 r.

Jeśli przy kolejnym roku wzrostu PKB w Polsce maleją emerytury i renty, to my czekamy/liczymy na spadek PKB w Polsce, by świadczenia wzrosły.

I. Czy dodatek socjalny zwany przez rząd waloryzacją kwotową pokrywa utratę siły nabywczej świadczeń?

a/ Średnioroczny wskaźnik wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych, jak sama nazwa wskazuje, nie ma wiele wspólnego z rzeczywistymi kosztami utrzymania;
- utrzymanie mieszkania, jego ogrzewanie, wywóz śmieci, woda kosztowały w 2011 r. więcej o ok.40 zł (minimum) na gospodarstwo domowe, przeciętnie ok. 60 zł,
- ceny energii elektrycznej, gazu do celów bytowych to kolejny wzrost o minimum 20 zł na gospodarstwo domowe, przeciętnie ok. 12 zł na osobę miesięcznie,
- wzrost cen wywołany wzrostem VAT to wzrost kosztów utrzymania , zwłaszcza dotyczy nas,emerytów, wzrost cen podstawowych produktów żywnościowych, przejazdów o ok. 60 zł na osobę miesięcznie.

b/ Leki odgrywające dużą rolę w życiu osób starszych zdrożały. Leki refundowane przyniosły 1,3 miliarda zł oszczędności dla NFZ, którą to kwotę dopłacają pacjenci. Leki bez refundacji, zdrożały o 10-15 % i to tylko w styczniu i w lutym 2012 r..
Minimalny wzrost kosztów utrzymania w 2011 r. przekroczył 120 zł miesięcznie na osobę.
W ujęciu procentowym koszty utrzymania wzrosły o ok. 12 % i to licząc tylko wydatki podstawowe, których nie można odłożyć na później ani zastąpić, czyli mówimy o kategorii minimum biologicznego, bez uwzględnienia cen leków.

Podwyżki czynszów, ogrzewania, wywozu śmieci, wody, podatków lokalnych, dodatkowej akcyzy węglowej, wzrostu ceny energii elektrycznej, gazu, oleju opałowego, akcyzy na olej napędowy, nadal wysokiego VAT i rosnących cen na wszystko od stycznia 2012 r. jeszcze bardziej zwiększa utratę siły nabywczej świadczeń. Dodanie 71 zł do 728,18, czyli zwiększenie emerytury minimalnej z 588 zł na rękę do 645,34 zł o 57 zł na pewno nie jest wyrównaniem utraty siły nabywczej świadczeń w efekcie podwyżek 2011 r.

Dodatek socjalny 57 zł od 1 marca 2012 r. absolutnie nie pokrywa zwiększonych kosztów utrzymania z 2011 r., a dochodzą zwiększone koszty utrzymania ze stycznia i lutego 2012 r.

II. Premier prawo łamie, a nikt tego zauważyć nie chce/nie śmie/ nie umie?.

Exposé premiera w listopadzie 2011 r.: Wydaje się jednak i taka jest moja intencja, że w ciągu najbliższych czterech lat, co roku powinniśmy taką kwotową waloryzację proponować i przeprowadzać, aby ten rozziew (między niskimi a wysokimi emeryturami) stał się mniejszy. W tym czasie obowiązują ustawy, które zmuszają nawet premiera do następujących czynności:
a/ zgodnie z obowiązującą ustawą rząd rezerwuje pieniądze na waloryzację w ustawie budżetowej na 2012 r. i czeka na opublikowanie przez GUS 10 lutego 2012 r. współczynnika realnego wzrostu płac w 2011r. oraz wykorzystywanego w waloryzacji świadczeń albo współczynnika ogółem albo współczynnika wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych w gospodarstwach domowych emerytów i rencistów. Do obliczeń przyjmuje się współczynnik korzystniejszy dla waloryzacji, czyli wyższy.

Tymczasem rząd 3 stycznia 2012 r. podjął decyzję co do waloryzacji, sam bez danych GUS określił(?) współczynniki i skierował ustawę jako pilną do sejmu łamiąc zapis w uzasadnieniu do ustawy budżetowej, gdzie zapisano wysokość waloryzacji według obowiązującego jeszcze prawa.

Rząd złamał ustawy i Konstytucję.

b/ zgodnie ze wskaźnikami opublikowanymi przez GUS i zapisem w obowiązującej jeszcze w styczniu 2012 r. ustawie, średnioroczny wskaźnik wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych dla gospodarstw domowych emerytów i rencistów w 2011 w stosunku do 2010 r. wyniósł 104,8% - wzrost o 4.8%. Premier i ministrowie oraz uzasadnienie ustawy podpisanej przez prezydenta 24 stycznia 2012 r. fałszywie informowały o przeznaczeniu na podwyższenie świadczeń ( bo nie na waloryzację przecież!) kwoty wyliczonej według dotychczasowych, czyli obowiązujących zasad. Rząd świadomie pominął drugi współczynnik dodawany do średniorocznej inflacji - wzrost o co najmniej 20% realnego wzrostu płac w roku 2011 narzucony Komisji Trójstronnej 16 czerwca 2011 r. w wersji 20%. Ten wskaźnik publikuje GUS 10 lutego przed waloryzacją i to - jak sądzimy - było jedną z przyczyn ekspresowego uchwalenia ustawy "kwotowej".

Rząd skłamał i złamał obowiązujące ustawy.

c/rząd odebrał partnerom społecznym prawo dyskusji na posiedzeniach Trójstronnej Komisji nad wzrostem waloryzacji emerytur i rent o zwiększeniu jej o realny wzrost płac. Rząd bezzasadnie zmniejszył zakres dyskusji z partnerami społecznymi i zmniejszył uprawnienia Trójstronnej Komisji.

c/Waloryzacja kwotowa będzie się mieścić w tym samym skutku finansowym co zapisana w projekcie ustawy budżetowej na rok 2012 waloryzacja procentowa o wskaźnik 104,8 %.
Kwota podwyżki została obliczona przy zastosowaniu wskaźnika waloryzacji ustalonego według dotychczasowych zasad (104,8%)-tekst uzasadnienia ustawy "kwotowej". Tymczasem po odczekaniu do 10 lutego 2012 r. prawidłowo wyliczony wskaźnik waloryzacji to 4,8 + 0,24 = 5,04%.

Rząd świadomie oszczędził na emerytach i rencistach w tym roku ok. 1 miliarda zł pogarszając ich warunki egzystencji.

d/ kłamstwo zawarto jeszcze w innym miejscu ustawy "kwotowej" przeczy rzekomym założeniom opiekuńczym rządu walczącym o warunki życia najuboższych: otóż osoby otrzymujący najniższe renty z tytułu częściowej niezdolności do pracy i renty inwalidzkie III grupy mają otrzymać 75% kwoty waloryzacji (art. 4 ust.5z), czyli niecałe 43 złote na rękę, a nie rzekomo powszechne 57 zł; trzynaście zł oszczędności na jednym renciście! W ten sposób rencista otrzyma po podwyżce,"waloryzacji kwotowej", 613,38 zł brutto. Na rękę otrzyma po odliczeniu PIT i NFZ 495,31 zł. I jak tu żyć Panie Premierze?

Nieprawdą jest, aby teraz najmniej otrzymujący renciści byli przez rząd specjalnie chronieni.

e/ premier złamał obowiązującą ustawę z 2007 r., za którą głosowali również posłowie dziś rządzącej koalicji, nowa ustawa złamała zasadę wyliczania i przyznawania emerytur i rent, bo zamiast uwzględniać okresy składkowe i nieskładkowe, wysokość wynagrodzeń i naliczanych od tych wynagrodzeń składek na ubezpieczenia społeczne zmieniła podstawę już naliczonych emerytur i rent.

Rząd zmienił wysokości wyliczonych już emerytur i rent. Kto mu dał takie prawo?

f/ nowa ustawa działa wstecz powiększając podstawę świadczeń niższych niż 1480 zł brutto kosztem emerytów i rencistów, którym według ich stażu ubezpieczeniowego i zarobków kiedyś, nawet wiele lat temu, przyznano świadczenia wyższe niż 1480 zł brutto. Gdyby nawet w roku 2013 powrócono do zasad waloryzacji z 2007 r., to miało by to odbywać się od bezzasadnie i bezprawnie zmienionych podstaw emerytur i rent.
Przyniesie to w sumie niższe emerytury i renty w roku 2013 i następnych.

Na to się nie zgadzamy!

g/ ustawa dopuściła "z braku czasu" przekazanie emerytom i rencistom informacji o podwyżce, a nie decyzji podpisanej przez pracownika ZUS. Taka informacja nie może być przedłożona jako dokument w sądach, urzędach, itp. i musi być dopiero zastąpiona prawdziwą decyzją wystawioną na żądanie zainteresowanego Czy to ma być dowód podlegania ubezpieczeniu? Gwarantowany bałagan, podwójna robota, utrapienie dla emerytów, którzy w dodatku nawet o tym nie wiedzą. Dlaczego znów stresować starych ludzi i narażać ich na zbędne udręczenie?

Rząd zmienił prawa nabyte przez emerytów i rencistów i to właśnie powinien ocenić Trybunał Konstytucyjny. Na znalezienie 3/5 posłów w sejmie, by premiera i jego niektórych ministrów postawić przed Trybunałem Stanu dziś nie liczymy. Ale złamanie prawa jest faktem. Poczekamy.

III. Żadna waloryzacja kwotowa nie zastąpi oczekiwanych zmian systemu emerytalnego.
a/ jeśli wprowadzono płacę minimalną to wreszcie należałoby urealnić wysokość świadczenia minimalnego, wystarczającego do skromnej egzystencji. Podstawą prac powinny być wyliczenia dotyczące minimum egzystencji i minimum biologicznego. W roku 2012 powinno to być to co najmniej 950 zł. Netto.
b/ nie ma żadnej przeszkody, by w Polsce nie wprowadzić kategorii zdolności podatkowej, której dzisiejszym odpowiednikiem jest kwota wolna od podatku 257 zł na miesiąc zwiększona o 111,25/139,56 jako koszt uzyskania przychodu. To na pewno nie wystarczy na przeżycie, a podatek powinni płacić tylko ci, których przychody na to pozwalają. Uzależnienie wysokości tej kwoty od liczby osób we wspólnym gospodarstwie domowym na pewno przyczyniłoby się do traktowania dziecka/dzieci jako członków rodziny, a nie jako wyróżnika wskazującego na wysoki status ekonomiczny.

IV. Nierówne traktowanie obywateli ze względu na ich przychody/majątek jest na dłuższą metę nie do utrzymanie.
a/ bogatsi Polacy, jeśli zarabiają rocznie co najmniej trzydzieści przeciętnych pensji prognozowanych w ustawie budżetowej, nie płacą składek na ubezpieczenie społeczne. To utrata każdego roku kwoty ok. 5-6 miliardów zł porównywalnej z budową trzech stadionów na EURO 2012, albo na ok.4 % waloryzacji wszystkich świadczeń rocznie.
b/ zwolnienie bogatszych obywateli z płacenia trzeciej, najwyższej stawki podatku dochodowego od osób fizycznych to utrata jeszcze większej kwoty rocznie. Te dwie pozycje to ponad 20 mld zł utraconych wpływów budżetowych rocznie. I taką właśnie kwotę rząd na nasz rachunek bezkarnie od lat kilku pożycza.
c/ przywrócenie wysokości składek na ubezpieczenie społeczne przez przywrócenie zniesionej kiedyś 7% składki rentowej i podzielenia jej: między składkę emerytalną 3% i składkę rentową o 4%, a nie o 2%. Przyniosłoby to nie 6 lecz ponad 26 miliardów zł rocznie. Te trzy pozycje to łącznie ponad 45 miliardów zł. To więcej niż wynosi oficjalny deficyt budżetowy państwa.
d/ z każdego świadczenia 1,25% zabiera rząd na NFZ, 18% na PIT, a z reszty wydatków prawie 23% podatku pośredniego VAT też idzie na utrzymanie administracji/państwa, nie zapominając o akcyzie na węgiel i paliwa płynne.
A za resztę to tylko jeść, pić i popuszczać pasa.

V. Nierówne traktowanie firm ze względu na kraj pochodzenia.

a/ nakładanie podatków na kopaliny wydobywane przez firmę narodową, a unikanie opodatkowania od początku istnienia w Polsce firm handlu wielkopowierzchniowego, ( ponad 140 miliardów obrotu i ok. 700 mln podatków w 2011 r.); banków - sektor bankowy na czysto w roku kryzysowym, 2011, zarobił ponad 15 mld zł. Zamiast banków zapłacą mniejsi ciułacze przez pobieranie od nich "podatku Belki", bo bogatsi ulokują większe pieniądze w rajach podatkowych bądź w innych papierach.
b/ stałe unikanie podatków przez firmy z centralą poza Polską, zwłaszcza od czasu uchwalenia przez większość obecnej koalicji ustawy o unikaniu podwójnego opodatkowania.
c/ zyski firm nie zastąpią brakujących dzieci

VI. Pozbywanie się Polaków i ich składek

a/ od czasu wejścia w struktury UE co najmniej milion lepiej niż przeciętnie wykształconych Polaków wybrało życie i pracę poza Polską. Tracenie następnego miliona na stałe, a dwu milionów pracujących dorywczo (krócej niż 6 miesięcy) za granicą i liczących w większości na stałą pracę i stały tam pobyt, to niewyobrażalna strata dla Polski. Oni płacą podatki i składki emerytalne w kraju goszczącym. Polska traci miliony młodych obywateli, którzy nie mają gdzie pracować. Dwa miliony pracowników pracujących na stałe, to więcej niż 1/7 wszystkich dziś legalnie pracujących. Zmniejszają również wskaźnik bezrobocia, ale nie to chyba jest najważniejsze. Od 2012 do 2015 r. na rynek pracy może wejść do 4,7 miliona młodych Polaków. Oni też w Polsce nie będą mieli gdzie pracować.

I znów zostaną wyrzuceni z Polski za granicę?
b/ od trzech lat obserwuje się wzrost zatrudnienia w szarej i czarnej strefie dającej pieniądze obywatelom, zwłaszcza młodym. Część tych przychodów przechwytuje budżet w formie VAT i akcyzy, ale utrata wpływów z PIT, a zwłaszcza składek na ubezpieczenie społeczne jest nie do zastąpienia.
c/ od trzech lat narasta udział form zatrudnienia innych niż umowa o pracę. Główną różnicą jest unikanie/umniejszanie płacenia składek na ubezpieczenie społeczne. Oczywiście skutkuje to również małym bądź nawet żadnym kapitałem składkowym na koncie własnym tak "zatrudnionego", najczęściej młodego człowieka. Proponowane wydłużenia wieku emerytalnego tych braków w zgromadzonym kapitale nie zastąpi.
d/ rządy bez końca zmniejszają liczbę miejsc pracy w Polsce i przychody do budżetu państwa przez "prywatyzację". Znów rząd chce umniejszyć swoje dochody i zwiększyć dochody kupców, którzy nabędą "Lotos", zakłady energetyczne, kopalnie, ciepłownie. W tych "sprywatyzowanych" firmach miejsc pracy będzie mniej, zwłaszcza dla nowego pokolenia lepiej wykształconych Polaków. A kto będzie płacił na Wasze emerytury Panowie Ministrowie?
e/ ludzie bez pracy nie zakładają rodzin, a mając rodzinę nie mają dzieci.

VII. Podsumowanie, smutne jak Popielec.

W roku 2011 informowaliśmy, że eksperci proponują: po wyborach, rzecz jasna, zmniejszyć"transfery socjalne", czyli zmniejszyć waloryzację świadczeń, zmniejszyć zasiłki, itp.
I co, myliliśmy się?
Pisaliśmy również:
Jesteśmy obywatelami i należy się nam więcej troski rządzących, niż bogatszym obywatelom, właścicielom firm. Oni sobie poradzą bez Was, rządzie. Oni powinni podzielić się swymi przychodami, a wy zmniejszacie im daniny. Nie zabierajcie składek, twórzcie miejsca pracy w Polsce, pilnujcie, by wszyscy składki płacili. Dług zmaleje. A może nawet zniknie? Czy to naprawdę takie trudne?
Ale nie jesteśmy widać właściwymi obywatelami, by nasz głos był słyszalny.

Jeszcze czekamy ze spokojem na decyzję Trybunału Konstytucyjnego, ale nawet naprawienie zła i wypłacenie waloryzacji według obalonych zasad nie zwiększy dochodów budżetu wpłatami od bogatszych, nie zmniejszy rozmiarów wyrzucania Polaków do pracy za granicę, nie zwiększy poczucia bezpieczeństwa Polaków, co sprzyja posiadaniu dzieci, nie wyrówna utraty składek na ubezpieczenie społeczne, nie zmniejszy znacząco tempa zadłużania kraju na koszt Polaków.

Rzesza 9,7 milionów świadczeniobiorców upomni się o swoje prawa i - być może w sposób demokratyczny - poszuka ministrów lepiej dbających o interes i pracowników i byłych pracowników.

Jeśli rząd nie rozumie swoich obywateli, działa na ich szkodę, to musimy wreszcie powiedzieć temu rządowi STOP. Sprzyja bogatym, zwłaszcza bogatym spoza Polski, ale nie większości Polaków.

21 lutego 2012

5
Ocena: 5 (2 głosów)
Twoja ocena: Brak