Kryzys w naszym kraju z każdym miesiącem wydaje się pogłębiać. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji na rynku pracy i co za tym idzie, poziomu życia całego społeczeństwa. To już nie tylko katastrofalna wręcz sytuacja w rolnictwie, ale i coraz bardziej dramatyczna sytuacja w małych miastach i nisko uprzemysłowionych regionach Polski. Nie ma w tych słowach przesady, bo coraz więcej polskich rodzin zastanawia się jak przeżyć za głodową pensję minimalną (nierzadko tylko jedną!) lub zasiłek dla bezrobotnych. Priorytetem powoli staje się zwyczajne przetrwanie do przysłowiowego „pierwszego”, nie wspominając nawet o jakichkolwiek oszczędnościach na przyszłość czy innych „zbędnych” wydatkach.
Coraz częściej pojawia się też bardzo niebezpieczne zjawisko licytowania się pomiędzy wsią a tak zwanym miastem, gdzie i komu żyje się lepiej? Ktoś w głosie pełnym wyczuwalnego żalu i niemocy, zadał mi pytanie dlaczego tyle uwagi poświęca się wsi skoro w mieście dzieje się o wiele gorzej? Bo czy widział ktoś rolnika grzebiącego w śmietniku? Odpowiem od razu, że ludzie zbierający puszki czy najmniejszy nawet kawałek złomu, by po prostu mieć na chleb, to na wsi widok niestety bardzo częsty. A polską wieś podzielić można teraz na jej mieszkańców i rolników właśnie. Zapewniam przy tym, że jedni z drugimi bardzo niewiele mają wspólnego, zwłaszcza jeśli chodzi o zasobność portfela.
Całkowite fiasko poniosła także forsowana przez Platformę Obywatelską dyfuzyjna polityka rozwojowa, stawiająca w pierwszej kolejności na rozwój miast kosztem obszarów wiejskich. Nie wolno przy tym zapominać, że to właśnie od kondycji rolnictwa zależy w ogromnej mierze sytuacja w mieście. Zależność jest bardzo prosta – brak wsparcia dla wsi to wyniszczone rolnictwo i rzesze bezrobotnych rolników konkurujących o pracę z miastem! Do niczego dobrego to nie doprowadzi a już na pewno nie poprawi sytuacji jednych ani drugich.
Robert Telus
Poseł na Sejm RP
www.telusrobert.pl
16.02.2011 r.
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz