Skip to main content

Ostra Brama i Małopolska Wschodnia, czyli rzecz krótka o polskim appeasemencie.

Wieści, które w przeciągu ostatnich miesięcy docierają zza naszych wschodnich granic niepokoją mnie co raz bardziej, ale zapewne zupełnie niepotrzebnie, bo tłum wybitnych specjalistów w dziedzinie polityki zagranicznej doradzający Panu Prezydentowi kolejny raz podkreślają, że nic się nie dzieje i że nasze relacje czy to z Ukrainą, czy z Litwą są najlepsze w historii.

Czasem nachodzi mnie taka myśl, co by było gdyby Prawo i Sprawiedliwość wygrało najbliższe wybory parlamentarne, a konkretniej komu powierzyłoby fotel w MSZ i czy nowym kierownikiem polskiej dyplomacji zostałby człowiek przyjmujący ordery od zagorzałych fanów banderowców? W sumie nie zdziwiłbym się, bo czasem mam wrażenie, że niektóre osoby piastujące wysokie stanowiska państwowe nie służą sprawie polskiej i nie walczą o jej dobre imię, ale pełnią rolę "ambasadorów" nacjonalistycznych sił zza Buga. Bardzo trafnie skomentował ten stan rzeczy nieoceniony ks. Isakowicz-Zaleski stwierdzając, że są politycy, którzy od najlepszego i najbardziej trzeźwo myślącego Rosjanina wolą najgorszego Ukraińca i nie trzeba chyba wyjaśniać do czego polityka taka prowadzi. Przypomina mi się wspaniały "Hołd pruski" Jana Matejki, a obraz ten mam w pamięci nie bez przyczyny myśląc o kierunku w jakim zmierza polska polityka wschodnia, bo postawa Rzeczypospolitej względem Ukrainy jakby nawiązywała do pruskiej polityki Polski w XVI i zwłaszcza XVII wieku.

Widać historia się powtarza, tylko czemuż na obrazie polskiej sceny politycznej brakuje Stańczyka, który spogląda uważnie w przyszłość wiedząc, że wspierając w sposób bezmyślny Ukrainę Polska hoduję żmiję na własnej piersi? Czy rzeczywiście w interesie Polski jest za wszelką cenę integrować Ukrainę ze strukturami unijnymi i Paktem Północnoatlantyckim? Nie odpowiadam na to pytanie, ale pragnę zwrócić uwagę na fakt, że obecnie w Europie Środkowo-Wschodniej są dwa państwa liczące się w tym regionie: Rosja i Polska. Czy zgodne z polskim interesem jest czynienie sobie kolejnego rywala, który będzie zagrażał naszym interesom? Problem w tym, że polscy politycy kochają krainę miłością bezwarunkową, a taka miłość w polityce jest jak wiadomo miłością toksyczną.

Polska zgodnie z prośbą nowego prezydenta Ukrainy ma dalej pełnić rolę adwokata sprawy ukraińskiej w Europie, tylko, że zachłyśnięci tymi słowami polscy mężowie stanu zapomnieli, że Polska nie jest adwokatem z urzędu i ma prawo do wyznaczenia własnej ceny za reprezentowanie interesów swojego klienta. Kiedy w komisjach sejmowych debatuje się u Ukrainie brnąc dalej(bez względu na orientację polityczną)w beznadziejną dla interesów Polski linię polityczną władze Lwowa niweczą po raz kolejny starania polskie o odzyskanie kościoła św. Marii Magdaleny, który pełni rolę sali koncertowej i przez władze miasta został poważnie zdewastowany poprzez wyniesienie bądź też zniszczenie wspaniałych dzieł sztuki np. Kościół św. Marii Magdaleny nadal salą koncertową. Ale przecież to tylko Kościół, w którym modlą się niby Polacy, ale przecież mają tak ruski akcent, że powinni poddać się asymilacji. Podobnie Polacy wileńscy - przecież naciskanie w sprawie respektowania traktatów mniejszościowych mogłoby zepsuć tak pięknie wyglądające w mediach poklepywanie się po plecach z przedstawicielami litewskiego świata politycznego(nie zbyt miło otrzymać mniej serdeczny uścisk, niż np premier Putin). Rzeczywiście nic wielkiego się nie dzieje i nawet zdewastowanie Ostrej Bramy podczas renowacji władze polskie przyjęły, jako czysty przypadek - każdemu zdarza się wynająć niezbyt rzetelną firmę, tylko może należałoby się zastanowić czy ta renowacja nie służy zacieraniu polskich śladów w Wilnie wciąż jeszcze tam obecnych? Bo dziwnym zbiegiem okoliczności rząd litewski odmawia propozycję polskiej pomocy w naprawieniu szkód w Ostrej Bramie.

Dwa lata temu władze Wilna usunęły zabytkowe studnie z ulic miasta. Po kilku dniach powróciły studnie a raczej ich repliki tyle, że z litewskimi napisami, natomiast te piękne zabytki ważne zwłaszcza dla nas ze względów sentymentalnych (z polskim Orłem litewską Pogonią i napisem "Magistrat Miasta Wilna) poszły na złom. Podobnie we Lwowie z fasad zabytkowych kamienic skuwa się polskie orły i wszystkie znaki, dewastuje miejsca pamięci narodowej. Na cmentarzu Łyczakowskim, piękne zabytkowe groby zmieniają swych "lokatorów". Nie niszczy się grobów, ale zrywa polskie tablice, grób przeznaczając na nowy pochówek. Podobnie dzieje się na Rossie. Czy polscy politycy z PO, SLD i PiS (podobno partii szanująca pamięć narodową) w końcu przejrzą na oczy, czy dalej będą nam skutecznie wmawiać, że wszystko jest w porządku i wypierać ze świadomości Polaków polski charakter miast Wschodu?

Marcin

30 marca 2010

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak

To bardzo trudny temat

portret użytkownika witold k

To bardzo trudny temat... dobrze, że go podejmujemy. W 1990 roku nawinie oczekiwałem, że Polska jako pierwsza uzna niepodległość Litwy. Wtedy to niejaki Aleksander Małachowski (mason) członek Klubu Krzywego Koła antypolskiej organizacji, ówcześnie poseł, postulował powroty to socjaldemokracji Polski i Litwy.

Znam, powierzchownie, przykład Kurgizji. Żyjący tam Polacy podejmowali próbę przywrócenia cmentarza żołnierzy Andersa - obecnie wysypisko śmieci. Podjęto skuteczną próbę współfinansowania inwestycji przez biznesmenów kirgiskich. Szło dobrze dopóki nie zadziałały procedury polskie. Jak okazało się, że trzeba będzie się uwiarygodnić, że to projekt legalny oficjalny tubylcy zrezygnowali z pomocy. Cmentarz do tej pory nie powstał. Na koniec przypomnę, że rząd Olszewskiego poleciał bo zabronił sowieckiej bezpiece zakładać prywatne firmy na wojskowych ternach po Armii Czerwonej.

W jednym Autor ma rację. Nie ma narodowego (ponad partyjnego) programu dla Polaków poza granicami kraju. Dlaczego. Bo partie mają różnych panów... darczyńców.

witold k

...

cytuję witold k

To bardzo trudny temat... dobrze, że go podejmujemy. W 1990 roku nawinie oczekiwałem, że Polska jako pierwsza uzna niepodległość Litwy. Wtedy to niejaki Aleksander Małachowski (mason) członek Klubu Krzywego Koła antypolskiej organizacji, ówcześnie poseł, postulował powroty to socjaldemokracji Polski i Litwy.

Znam, powierzchownie, przykład Kurgizji. Żyjący tam Polacy podejmowali próbę przywrócenia cmentarza żołnierzy Andersa - obecnie wysypisko śmieci. Podjęto skuteczną próbę współfinansowania inwestycji przez biznesmenów kirgiskich. Szło dobrze dopóki nie zadziałały procedury polskie. Jak okazało się, że trzeba będzie się uwiarygodnić, że to projekt legalny oficjalny tubylcy zrezygnowali z pomocy. Cmentarz do tej pory nie powstał. Na koniec przypomnę, że rząd Olszewskiego poleciał bo zabronił sowieckiej bezpiece zakładać prywatne firmy na wojskowych ternach po Armii Czerwonej.

W jednym Autor ma rację. Nie ma narodowego (ponad partyjnego) programu dla Polaków poza granicami kraju. Dlaczego. Bo partie mają różnych panów... darczyńców.

witold k

Marcin Majewski

Owszem, tylko należy pamiętać Panie Witoldzie, że winę za ten stan rzeczy ponosi nie tylko Litwa i Ukraina, ale przede wszystkim Polska. Proszę zauważyć, że Rosja problemów takich nie ma, ale jeśli np. pan poseł Kowal mówi, że Polska nie ma środków "represyjnych", które można by było zastosować to nic dziwnego, że ślady polskiej kultury są niszczone. Przy okazji polecam aktualności na portalu kresy.pl - proszę zobaczyć co się stało podczas konferencji w Kijowie.

Tak pełna zgoda

portret użytkownika witold k
cytuję Marcin Majewski

Owszem, tylko należy pamiętać Panie Witoldzie, że winę za ten stan rzeczy ponosi nie tylko Litwa i Ukraina, ale przede wszystkim Polska.

w 1996 roku byłem w Maładecznie Białoruś mieście partnerskim - podpisywaliśmy dokumenty ratyfikujące współpracę. Poproszono mnie tam o zbiórkę na rzecz budującego się kościoła. Nie znalazłem poparcia w Piotrkowie a niejaki Henryk Komar ówczesny przewodniczący RM zorganizował konferencję poza wiedzą innych uczestników wyjazdu. Napisałem artykuł o tym wyjeździe... nikt go nie opublikował. Nie było internetu...

witold k

...

cytuję witold k
cytuję Marcin Majewski

Owszem, tylko należy pamiętać Panie Witoldzie, że winę za ten stan rzeczy ponosi nie tylko Litwa i Ukraina, ale przede wszystkim Polska.

w 1996 roku byłem w Maładecznie Białoruś mieście partnerskim - podpisywaliśmy dokumenty ratyfikujące współpracę. Poproszono mnie tam o zbiórkę na rzecz budującego się kościoła. Nie znalazłem poparcia w Piotrkowie a niejaki Henryk Komar ówczesny przewodniczący RM zorganizował konferencję poza wiedzą innych uczestników wyjazdu. Napisałem artykuł o tym wyjeździe... nikt go nie opublikował. Nie było internetu...

witold k

Marcin Majewski

Tak naprawdę niszczeniu polskości tych terenów sprzyjają polskie władze każdego szczebla. Po prostu wedle naszych "mężów stanu" polskość tych miejsc to problem utrudniający wzajemne rozmowy...tragedia. Ciekaw jestem czy TVP, TVN, czy POLSAT zrelacjonują dzisiejsze skandaliczne wydarzenia w Kijowie.

Opcje wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.