Skip to main content

Stanisław Marcin Gąsior

portret użytkownika witold k
gasior.png

Trzech ich było – dwóch obrotnych (wesołych) jeden smutny, bo miał… więcej. Mowa o pierwszej kadencji Samorządu - jak mylnie myśleliśmy - odrodzonego.

W tych dniach odszedł na wieczną wartę pan Gąsior. Baczny obserwator, mój czytelnik zauważył, że tag „kondolencje” wykorzystuję do wskazania spraw, osób, zjawisk, które nie podlegają bieżącej aktywności, ze szkodą dla nas umorusanych polityczną przewalanką.

Pana Marcina – jak mawiałem – „Gąsiora dwojga imion” wskażę tym razem - bo zasłużył na to…, Bo nikt inny tego nie zrobi a chciałby – a tego wymaga polityka matka mądrości. Na koniec zajawki. Pana Gąsiora wpisuje na listę aktywnych IV Konspiracji.

Do rzeczy. Urodzeni na progu wczesnego i późniejszego PRL; Ci, których ojców nie było na listach do eksterminacji stali się marionetkami aparatu. Jeśli taki inteligencją a jeszcze w czasach późniejszych, mogło się przydać pochodzenie polskie, to w szczególności był obsadzany dość wygodnie. Zostawał naznaczony. Wliczy bilet. To stąd w biogramach mamy dziesiątki lat na żołdach a mało o ich rzeczywistych zawodowych osiągnięciach, które przy każdej politycznej (z malej litery) zmianie i tak do kosza… Dzieje się tak, dlatego, że w sprawie oderwania administracji od polityki nic nie zrobiono.

Dziś jest podobnie… Awans z partyjnej nominacji w istocie jest formą niewolnictwa. Naznaczenia - czasem na zawsze. Przypomnę. Nie było – nie ma innej drogi do awansu zawodowego poza drogą partyjną w istocie koteryjną. Ten antypartyjnizm np. w PT to zerwanie się lokalnych partyjniaków ze smyczy, tego czy innego naczelnika. Stworzenie już zupełnie koteryjnej kliki… Całość funkcjonuje dzięki – jak nazywam IV konspiracji.
Tu uwaga. Przykład pana Marcina. Piotrkowskie dziadostwo spod nicku SLD raptem przypomniało sobie o swoim. Opisałem wtedy ten przypadek i konsekwencje.

Należy to widzieć. Szedł taki – nasz rodak na studia. Tam dowiadywał się gdzie będzie pracował i kogo ma słuchać. Potem będą sobie gęby nim wycierać, nie bacząc, że inni zmniejszą swoje zaufanie do tak naznaczonego.

Trzy, dla przykładu sprawy z brzegu, które lokują świętej pamięci Marcina Stanisława na liście IV konspiracji. Rada Miasta chciała ulicę Wojska Polskiego przemianować (przywrócić) na Piłsudzkiego. Radny zwrócił uwagę na fakty. Usunięcie przez tępy PRL Piłsudzkiego a osadzenie Wojska Polskiego to majstersztyk. Każdy wiedział, że idzie o Ludowe Wojsko Polskie i takie ulice w III RP do dziś funkcjonują. Nie mogliśmy usunąć ulicy WP, na co zwrócił uwagę radny. Drugi przykład – moja osoba. 2005 rok. Pan Marcin nie jest już radnym tak z resztą jak ja. Wyraża wątpliwość jak idzie o moją wiarygodność, co do pozycji w antykomunizmie. Pan łączy moją rezygnację (chwilową) w I kadencji z funkcji członka zarządu miasta z właśnie opublikowaną Listą Wildsteina, na której jest Witold Kowalczyk. Ostra reakcja p. Piotra Gajdy prowokuje mnie do wystąpienia do IPN o „status osoby poszkodowanej przez PRL. Obecnie jest to „działacz antykomunistyczny” bądź "osoba represjonowana z powodów politycznych". Ta sprawa dowodzi tego, że śp. Marcin w pełni zdawał sobie sprawę z politycznych uwarunkowań III RP i służył Polsce. Moja z kolegami działalność na rzecz odrodzenia Harcerstwa (Kowalewicz, Tworkowski, Lorek i wielu) została po latach w Muzeum pokazana w pełnym świetle.

Pokazana Postać to tysiące podobnych umoczonych w interesach założycieli Judeopolonii. Ich mądra działalności to przerzucenie mostu w naszym narodowym, państwowym, kulturowym interesie. Nie jest ważniejsza od codzienności rodaków, którzy podlegali umniejszeniu, którym nie dano pozycji kierowniczych - których nie rozpoznano (nieznany działacz), ale ta jest równie ważna.

Panie świeć nad Jego duszą; nam jest to równie potrzebne.

witold k

24 lutego 2021

4.8
Ocena: 4.8 (10 głosów)
Twoja ocena: Brak