Skip to main content

Jak wyjść z pułapki socjalnej?

portret użytkownika Z sieci

Wczoraj pisałem o tym jak program socjalny AFDC w Stanach Zjednoczonych z małego, przejściowego, tymczasowego przeobraził się w wielki i stworzył potężną grupę dziedzicznych uczestniczek-beneficjentek: bezżennych matek, niepracujących i ubogich. Stanowiły już one tak duży potencjalny elektorat, że zainteresowała się nimi amerykańska lewica – w tym lewica Partii Demokratycznej. Świadczenia rosły, a bodźce do ustabilizowanego życia rodzinnego oraz do dbałości własny los wygasały. Mężczyźni nie czuli się odpowiedzialni za swe dzieci – a może raczej odpowiedzialność swą wyrażali w nowy sposób: trzymając się jak najdalej od swego potomstwa, by ujawnienie ich „autorstwa” nie zmuszało matek do występowania o alimenty i wobec tego oddalania w czasie matce swego dziecka „dostępu do należnych państwowych świadczeń socjalnych”. Ukrywano faktycznie istniejące związki oraz faktyczny status materialny rodzin korzystających z zasiłku. Amerykanie od najmłodszych lat są uczeni, że to nie „państwo daje”, lecz że „podatnicy płacą”. Zaniepokoili się także politolodzy i socjologowie. Oraz osoby odpowiedzialne za budżet państwa. Wymyślono więc coś na kształt „policji socjalnej” o uprawnieniach większych niż policja państwowa (miejska, stanowa…). Uczestniczki programu musiały liczyć się z tym, że o dowolnej porze dnia i nocy do mieszkania może wpaść taka grupa kontrolna i będzie sprawdzać, czy matka rzeczywiście jest samotna, liczono ilość szczoteczek do zębów oraz maszynek do golenia, macano prześcieradła… Wg specjalnego wykazu sprawdzano sprzęt i wyposażenie – czy nie świadczą o wyższym niż deklarowany status materialny… Kontrolowano więc zgodność deklaracji z rzeczywistością, ścigano oszustwa i oszustki. Ale „pułapki socjalnej” to nie likwidowało. Nadal, żeby dostać pieniądze trzeba było mieć dzieci bez ustalonego żyjącego ojca i utrzymywać się wyłącznie z „socjalu”. I właściwym wychowaniem córek (wnuczek) przez „troskliwą” matkę lub babcię było nauczenie tego patologicznego stylu życia. Jak wyjść z takiej pułapki – to bardzo, bardzo trudne – bo już stoi za tymi rozwiązaniami potężna struktura administracyjna, liczny elektorat, cyniczni „inżynierowie społeczni” oraz naiwni ludzie pełni miłosierdzia i dobrej woli. Bo jakże tu krzywdzić biedną samotną matkę… Radę mam jedną: gdy pada propozycja ograniczenia „500+” do „biednych”, albo do „samotnych matek” – to walić w takich „proponentów” bez miłosierdzia.

Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/

26 lipca 2018

5
Ocena: 5 (1 głos)
Twoja ocena: Brak