Skip to main content

Czy hasło Polski piastowskiej to aby tylko na pewno neoendeckie brednie?

portret użytkownika Jacek Łukasik

Sprowokował mnie do napisania tego artykułu tekst niejakiego Erno zamieszczony na stronie wolne media pt. Neoendeckie brednie o Polsce piastowskiej. Z pewnymi jego stwierdzeniami mogę się z godzić, z niektórymi w ogóle. Tym bardziej, że kiedyś artykuł o pułkowniku Kuklińskim wyraźnie zatytułowałem Endeckie wątpliwości, a ktoś ze znajomych miał czelność przypisywać poglądy komunistyczne. Dobra rada dla niego: doczytaj, doucz się człowieku! Wracam jednak do tekstu Erno.
Autor zaczyna od rozpływania się w zachwytach nad powieścią Floriana Czarnyszewicza Nadberezyńcy o dziejach polskiej szlachty zagrodowej, mieszkającej nad rzeką Berezyną, której akcja kończy się na przełomie 1919 i 1920 r., a więc na kilka miesięcy przed kulminacją wojny polsko – bolszewickiej.
Autor artykułu stwierdzając, że mało kto zna powieść Czarnyszewicza słusznie upatruje pierwszą przyczynę tego stanu rzeczy w komunistycznej cenzurze. W Nadberezyńcach, jeśli się dobrze przyjrzymy jest opisana sama natura komucha.
Absolutnie nie zgadzam się z tym, co podaje jako drugą przyczynę. Pisze: „A druga. Bardzo usilnie próbuje nam się wmawiać pewną wizję Polski. Jest to starsze niż władza komunistyczna. Tego typu myślenie o Polsce ściągnęło na nas hańbę traktatu ryskiego z 1921 roku, a później operację polską NWKD z lat 1937-1938.
W efekcie tego miejsca opisywane w Nadberezyńcach obecnie nie istnieją. Ciasne myślenie endeków jednak przetrwało. Część z nich służyła dzielnie później reżimowi komunistycznemu. Również zachwalali nowe granice Polski. Stefan Kisielewski wręcz kpił z PRL, że stanowi on endecki raj. I do tej pory tego typu ciasne myślenie znajduje zwolenników”. Czyżby autor nie wiedział, jak krwawo bermanowszczyzna tępiła narodowych demokratów? Przypomnieć chociażby osobę i postać Kazimierza Kowalskiego? Praca endeków dla PRL – nawet bardzo, zdawałoby się Bolesław Piasecki ze swoim Stowarzyszeniem PAX – była o jakaś enklawa normalności w PRL. Ilu dawnych AK-owców znalazło tam swoje miejsce? Ile książek na temat AK IW Pax wydał jeszcze w czasach PRL?
I Erno ciągnie dalej: „Bardzo próbuje się popularyzować koncepcję Polski piastowskiej. Czarnyszewicz z pewnością dla tych autorów miałby jedno słowo, jakim obdarował Polaka-bolszewika: był nim moskwoliz”. Absurd, co udowodnię poniżej i obrażanie uczciwych ludzi – stwierdzę.
I następnie: „Neoendecy czy też inne osoby odwołujące się do dorobku endecji zapominają, że Polskę między Odrą a Bugiem to już projektowali nam Rosjanie. Najpierw był plan Sazonowa, jaki zakładał powołanie Polski z Wrocławiem i Szczecinem, na późniejszych mapach kończyć się ona miała wręcz na Kwisie.
Admirał Kołczak sugerował natomiast, że Polskę powinno się umieścić w granicach średniowiecznych, podobne też uwagi zgłaszał Denikin. Ostatecznie do tego nawiązał Stalin i umieścił zachodnią granicę Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej, maksymalnie prostą, dobrą do obrony, opartą na wielu granicach”.
Spytam się tu tylko: a niby dlaczego ma to dyskredytować samą ideę Polski piastowskiej?
I dalej: „No i do tej pory moskwolizy wszelakiej maści zachwycają się Polską piastowską. Począwszy od plakatów propagandowych pokazujących woja z włócznią i żołnierza z pepeszą u delty Odry, mówiących „szlakiem Bolesławów”, a skończywszy na różnych neoendekach, pouczających nas o właściwym kształcie Polski i wpędzeniem się w kłopoty z ekspansją na Wschód”. Przykro mi panie Erno, ale nic na to nie poradzę, że tak wygląda prawda historyczna.
I Erno kontynuje: „Tego typu poglądy pojawiały się już przed wojną. I niejaki Wacław Mejbaum – geopolityczny myśliciel niemogący ani na endecji, ani na sanacji znaleźć miejsca – twierdził wręcz, że wschód wysysał tak wiele energii z Polski, że nie mogła się rozwijać. Jego zdaniem traktat w Andruszowie, a później pokój Grzymułtowskiego przyczyniły się do późniejszego rozwoju Polski w osiemnastym wieku. Co przepraszam bardzo, gdzież taki wielki skok, w rozpasaniu czasów saskich, w zmarnowaniu ostatnich szans na zachowanie niepodległego bytu, no i w dekadenckich czasach stanisławowskich? Po prostu to kolejne endekoidalne szalbierstwo”. Nie do końca to prawda panie Erno, bo mimo zastoju umysłowego czasów saskich sytuacja gospodarcza w Rzeczpospolitej, a więc i poziom życia większości ludzi uległ poprawie po pełnym ciągłych wojen wieku XVII. Pisałem zresztą, że unia z Litwą niekoniecznie okazała się czymś dobrym dla Polski.
Dalsze wywody pana Erno nawet brzmią dość rozsądnie: „Zastanowić się jednak należy, czy ta Polska piastowska nie jest oby wynalazkiem ahistorycznym? Cofnijmy się zatem do czasu Mieszka i Bolesławów. Wówczas to Polska kończyła się na Kwisie, zakolu Bobru i Odrze; za Kwisą i Bobrem byli już Łużyczanie, Krosno Odrzańskie polskie staje się dopiero w wieku dwunastym.
Z Pomorzem są wieczne problemy, nawet Chrobry ma problem z przyłączeniem, mimo ustanowienia w 1000 roku diecezji w Kołobrzegu. Dopiero Krzywoustemu udaje się narzucić zwierzchność Pomorzu, podobnie też niektórym ziemiom na zachód od Odry (księstwo Jaksa sięgające okolic obecnego Berlina).
Później Polska piastowska nie obejmowała ziemi kłodzkiej. Był to obszar sporny, którego zrzekł się Bolesław Krzywousty na rzecz Czech. To, że ziemia kłodzka do nas trafiła, zawdzięczamy wojnom śląskim w osiemnastym wieku. Dagome iudex podaje, że władztwo Mieszka przesunięte było aż po Ołomuniec. Faktycznie, Polska piastowska obejmowała Śląsk opawski i cieszyński.
Niemniej jednak spójrzmy na rubież wschodnią. Pomeranię – czyli obecne tereny na południe od Malborka – inkorporował z trudem Chrobry. Tak to całe Mazury były domeną plemion pruskich. W zasadzie na Mławie kończyła się ta Polska piastowska. Później Podlasie i Suwalszczyzna zajmowane były przez Jaćwież. Ten twór plemienny zajmowali Jaćwingowie (nazywani też Sudawami), lud zbliżony do Prusów. Najeżdżał on notorycznie ziemie obecnego Mazowsza. Jaćwież została zlikwidowana dopiero w trzynastym wieku przez książąt piastowskich oraz ruskich.
Niemniej granica Polski kończyła się na Liwie. Niektórych zastanowi, że tam stoi zamek. Nie bez kozery. Najpierw załoga tej fortecy osłaniała naszych przodków przed Jaćwingami, a później przed Rusinami. Pamiętajmy bowiem, że Drohiczyn aż do czasów Kazimierza Wielkiego był miastem ruskim. Tam nawet książę Daniel Halicki był koronowany.
Idąc dalej na południe, mamy Grody Czerwieńskie będące miejscem zatargów z Rusią. Obejmują one tereny od Krosna po Przemyśl, spory kawałek obecnego województwa podkarpackiego. W zasadzie – można rzec, jak mój znajomy góral twierdzi – że za Gorlicami to się zaczyna Ruś jako kraina historyczna. I tak było wówczas”.
Dla mnie to jest tylko kwestia ścisłości w mówieniu o faktach historycznych. Tym niemniej cenne są to przypomnienia i uściślenia.
Bibliografia
https://wolnemedia.net/neoendeckie-brednie-o-polsce-piastowskiej/
Jacek Łukasik
12 maja 2025

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak