Radość rzekomych warszawiaków powstrzymują komunikaty o tym, że nie wolno wierzyć oficjalnym głosom PO, bo już wiele razy… w domyśle - będzie kandydowała.
Mowa o małżonce „biznesmena” z izraelskiego rozdania, który bez problemu poradził sobie z piotrkowskim pekaesem – ogłosił upadłość, czego piotrkowianie zrobić nie mogli. Więcej - zadeklarowali spłatę zadłużenia. Zaczepiam temat, bo zdaje się będzie coraz jaśniejszy. Nie tylko wieżowiec powalili…
„Na progu IV RP” to tag na naszym portalu funkcjonujący od lat. Miejsce nadziei na zmiany - na lepsze, których nikt nie wskazuje, które czasem (w kampaniach wyborczych) pojawiają się i znikają. Dziwić się lokalnym maniutkom jak te większe, warszawskie, za wzór stoją.
Co w istocie Hanna Gronkiewicz nam komunikuje? W jakiej politycznej i prawnej (ordynacja) sytuacji. Nie ma progu wyborczego, ordynacji większościowej, okręgów jednomandatowych. Cóż zatem znaczy: „nie będę kandydowała”?
Do tej pory – 27 lat od rzekomego upadku komunizmu - o składzie parlamentu i z tego wynikających konsekwencji decydują partyjne watażki. Wyborcy spełniają tu rolę naiwnych przyzwoitek (pomijam szwadrony spragnione stołków czy choćby obrywek).
Walka personalna zasłania obraz – widok i perspektywę ku uciesze tych właśnie, którzy wieżowiec powalili, Polskę zadłużyli, ziomkom długi uwalniają, kiedyś gospodarką się podzielili.
Tym, którzy próbują mierzyć się z problemem, odwagi brakuje i idą tą ścieżką, którą „Chamy i Żydy” w KKK wyznaczyli. Ordynacja proporcjonalna, namaszczanie zaufanych. Różnica podstawowa: 500 nie zabrać, a dać - jazda bez trzymanki. Można to inaczej i skuteczniej.
witold k
11 sierpnia 2016
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz