Jak na ironię, Europejczycy w dniach majowych u nas i Ukraińców; 25 maja 2014 strzelą sobie kolejny raz w stopę.
Tym wszystkim kandydatom oczekującym ode mnie poparcia w eurowyborach 2014 - do sztambucha.
Ci pożeracze reklam od Bugu na zachód, bo oczywiste, że Polacy w swej TVN-owskiej (postkolonialnej) masie, mają się za coś lepszego – nie mają czasu na zajmowanie się polityką i na wybory nie pójdą, bądź pójdą... zgodnie z zaleceniami dominujących mediów. No - ci między pomiędzy Bugiem a Wartą i Nysą zaprawieni partyjnie przeszczęśliwi będą że zwyciężyli... choć przegrali.
Zachodni europejczycy nie dostrzegli i nie dostrzegą swoich europejskich ziomków z Majdanu. Nie wykorzystali niebywałego pokazu obywatelskiego zrywu, który na Zachodzie jest równie potrzebny i ważny. Nie ponieśli go w swych stolicach i burdelach... Nie pomogli podatnikom ze wschodu... skazali ich na wojenkę nacjonalistów, oligarchów i oficerów prowadzących - nie pomogli sobie. Europejczycy zachodni to ten sam motłoch, tyle że słabszy, nie będący w stanie ruszyć pupy, chyba że za pieniądze zboków i na pięć minut. Tak bynajmniej są traktowani przez media i poprawnych polityków. Ta ocenia nie odbiega zbyt daleko od rzeczywistości. Dowód - zupełne nierozeznanie zwykłych ludzi Zachodu w sytuacji pilnej potrzeby obywatelskiego poparcia dla ludzi na Majdanie. Podatnik europejski okazał się być zdezorientowany bądź pyszny, wywyższający się ponad byłe demoludy. A to błąd! Komisarze i oligarchowie w jednej drużynie grają... zapewniam. Nie ma politycznej siły na zmianę tego stanu rzeczy. Nie ma też czasu na udawanie, że tematu nie ma... Następuje, już nastąpił czas na pospolite poruszenie. Majdan to jaskółka... która jak widzimy wiosny nie czyni, a mogła.
Europejczycy, którzy prezydenta wybierać będą w dniu 25 maja, są bez najmniejszych szans na poprawę swego materialnego bytu. Mają energię, która zdaje się jest manipulowania. Naszą zmanipulowali komisarze, ich najpewniej zdominują oligarchowie. Nikt już nie interesuje się państwowością (pomijam nacjonalistów) Ukrainy, a zdobywaniem pozycji. Obywatel – podatnik zostaje sam i jest bardzo podobny to swego kolegi z zachodu tylko priorytety mają inne. Karbowy ten sam... tę samą gorzałkę spijają. Już to wskazywałem: Komisarz rozdaje podatki wedle nakazu i z księgowością, oligarcha bez zaksięgowania i nie "zbokom", a „patriotom”... kto większy biznes robi?
Reasumując. Na szczęście nie jestem w żaden sposób podejrzany (zdolny) o możliwość pobierania brukselskiego żołdu. Nie wsadzili mnie partyjni liderzy na zbieracza głosów dla wskazanego przez szefa. Jestem wolny. Zdaję oczywiście sobie sprawę, że europarlament pomimo swej żałosnej pozycji politycznej, jest potrzebny i czeka na swój czas. Ktoś tam pójść musi, a że o kasę chodzi to i fajerwerki urządzają, ścigają się naprawdę no i głupoty przy okazji gadają. Cóż, dopust Boży.
Jest wielu tych, którzy zdają sobie sprawę ze swego rodzaju wygnania, na nich można liczyć, zwłaszcza na ich polityczne pieniądze.
witold k
20 maja 2014
PS. Wczoraj 20 maja uczestniczyłem po raz pierwszy w zebraniu wyborczym. Wykładzie p. Antoniego Macierewicza z cyklu "Rozmowy o Polsce", a że to za 5 minut wybory, to wykład był wyborczy, innej rady nie ma. Z diagnozą zgadzam się w 90%. Europejska alternatywa realizowana być musi, czy przełkną imię pomysłodawcy - Lech Kaczyński - to nie wiem i jest to mniej ważne.
Potem w domu obejrzałem po raz pierwszy telewizyjne spoty komitetów wyborczych. Hitler musi w grobie tak się chichrać, że pewno wyjdzie na wierzch... Eugenika - to mi przychodzi na uwagę od lat i tu muszę przywołać. Po pierwsze wszystkie spoty są propisowskie, wszystkie będą rozdawać pieniądze: po 500 zł po gruszce na wierzbie i wszystkie są antypisowske w przekazie znaczy w swej manipulacji. Bo mówimy o manipulacji, która jest wspólnym dobrem wszystkich. Wyborca to półgłówek, który nie jest w stanie zrozumieć rzeczy, do których nie dorósł (dodam: nigdy szef nie wpisał go na listę wybiorczą).
Nie powiedzą ludziom, że ten parlament to zasłona dymna dla "upośledzonych" (nafaszerowanych...), że tam jest kasa, którą można wydać tu na nasze partyjne zadymiania tu, w kraju, że ordynację trzeba zmienić, że obowiązek udziału w wyborach trzeba wprowadzić, że dopiero po wybraniu posła czy radnego szefowie partii będą smalić cholewy do wybranych w celu utworzenia politycznej grupy. Że nikt nigdy nikomu nie da pieniędzy, a rozdawanie pieniędzy podatnika, to najwyższy poziom pogardy dla wyborcy - podatnika i to nazywam polityczną eugeniką...
Ufff. czas do kampanii - ustalanie list to personalne walki wewnątrz, kampania to personalne walki z kolegami z konkurencji... A gdzie meritum? Powiem: w Moskwie, Brukseli, Waszyngtonie, Pekinie.
21 maja 2014
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz