„Wielka woda” po raz kolejny mocno doświadczyła nasz kraj. Ulewne deszcze i wezbrane rzeki zabrały niejednokrotnie dorobek całego życia setek ludzi. Domy, uprawy, żywy inwentarz, wszystko co potrzebne do normalnego życia pochłonął nieobliczalny żywioł.
Polacy jak zwykle w takich sytuacjach okazali wielką solidarności i chęć niesienia pomocy. Organizowane są zbiórki darów i środków finansowych dla powodzian. Liczy się dosłownie każdy gest, który może pomóc poszkodowanym wrócić do normalności. Pomoc obiecał także rząd, oczywiście w miarę możliwości budżetowych, bo mamy przecież kryzys i trzeba liczyć każdą złotówkę.
Tym czasem nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych wyremontowało sobie niewielką łazienkę w swojej siedzibie przy al. Szucha w Warszawie. Niby nic takiego, łazienka ma przecież tylko niecałe 30 m2 powierzchni. Koszt wydawałoby się niewielki, nawet dla przeciętnego Kowalskiego.
Tymczasem jak dowiedziałem się ostatnio bezpośrednio z MSZ, remont ten kosztował polskiego podatnika 450 000 zł. Tak, to nie żadna pomyłka ani błąd w druku – prawie pół miliona złotych! Przeciętny Kowalski dysponując taką kwotą zapewne dobrze zabezpieczyłby byt swojej rodziny na ładnych parę lat. Zastanawia mnie tylko jak takie ministerialne „oszczędności” mają się do wspomnianego kryzysu tak szumnie głoszonego przez media. Co wreszcie powiedzą na to poszkodowani przez powódź?
Robert Telus
Poseł na Sejm RP
www.telusrobert.pl
15.06.2010 r.
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
Panie pośle....
niech jej remont kosztował nawet 1 milion złotych. Rzecz w tym, że istnieje społeczne przyzwolenie na takie remonty, na wielkie afery i wielkie katastrofy. I będzie przyzwolenie na komercjalizację szpitali w prostej linii prowadzące do ich prywatyzacji na zasadach złodziejskich jak to trwa od planu powszechnej prywatyzacji, największego przekrętu w wolnej Rzeczpospolitej.
Ci, którzy nami rządzą nie mają w sobie poczucia służby ludziom, którzy ich wybierali. Premier Tusk "dzielnie walczył"na wałach przeciwpowodziowych aż dostał w gębę od powodzianina w Sandomierzu, "pomagał" mu również dzielnie pan marszałek woda opadła i skończyła się pomoc obu panów. Pozostały obietnice i machina biurokratyczna w sprawie pomocy dla powodzianów.
Istniał stereotyp złego Prezydenta, który jak żaden urzędnik państwowy identyfikował się racją stanu , czyli służenia ludziom, Polsce, istnieje stereotyp dobrego rządu
dobrego marszałka, którzy z racją stanu niewiele mają wspólnego. Należało by z mojej strony podeprzeć to faktami. Podam może tylko kilka, afera stoczniowa + sprawa senatora Misiaka (48 mln. dla firmy Misiaka), afera hazardowa, a że idą wybory warto wspomnieć sprawę vice-premiera MON Szeremietiewa i jego asystenta Farmusa (niesłusznie posądzeni przez Komorowskiego) i przekręt na zamówienia dla armii z przyzwoleniem B.Komorowskiego ministra MON w tym czasie.