
Także piszący te słowa oceniał go w sposób, o jakim napisze poniżej. Chodzi o Albina Siwaka. Nienawidziły go w jednakowy sposób postkorowskie środowiska Solidarności jak i liberałowie w PZPR.
Podobnie jak za życia solidarnie przemilczały jego śmierć media w Polsce – od prawa do lewa.
Był polskim robotnikiem, patriotą, murarzem, socjalistą, związkowcem, pisarzem. Członek Biura Politycznego KC PZPR w latach 1981–1986, radca ambasady PRL w Trypolisie w latach 1986–1990.
Patriota, którego nazywano – betonem, sowieciarzem, antysemitą, żydożercą, bolszewikiem, komuchem. Sam go jako młody człowiek określałem podobnymi epitetami. Był porządnym patriotą i dobrym człowiekiem.
Urodził się w 1933 roku. W 1950 wyjechał w poszukiwaniu pracy do Warszawy. Skierowano gp skierowany do brygady murarskiej na MDM-ie. Szybko stał się przodownikiem pracy i awansował na brygadzistę w Zakładzie Robót Montażowych Kombinatu Budownictwa Miejskiego „Warszawa-Wschód”.
Należał do Powszechnej Organizacji „Służba Polsce”, w której szeregach pracował przy budowie Nowej Huty. Wielokrotnie wyróżniano go wysokimi odznaczeniami państwowymi także po zakończeniu innych większych budów, w których brał udział.
W latach 1980–1982 był wiceprzewodniczącym Zarządu Głównego Niezależnego Związku Zawodowego Budowlanych, Przemysłu Budowlanego i Spółdzielczości Mieszkaniowej. W 1979 roku Kongres Związków Zawodowych wybrał go na członka Światowej Federacji Związków Zawodowych.
Od 1986 roku pełnił funkcję radcy ambasady PRL w Trypolisie. W 1987 roku został wybrany przewodniczącym komitetu ds. trwałego upamiętnienia Polaków poległych w II wojnie światowej w obronie Tobruku i okolicznych miejsc. 6 października 1980 został zastępcą członka Komitetu Centralnego PZPR.
Był członkiem Komitetu Centralnego PZPR od lipca 1981 roku do stycznia 1990 roku ( aż do czasu rozwiązania partii). W latach 1981–1986 członek Biura Politycznego PZPR. W tych latach jednocześnie pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Skarg i Interwencji w KC PZPR. Był później członkiem SLD.
Z partii został usunięto go po swoim konflikcie z Leszkiem Millerem (tym Leszkiem Millerem, którego pomimo konfliktu szanował). Związał się z Stronnictwem Narodowym „Ojczyzna”. Był członkiem Stow. NIE dla UE Jana Kępińskiego i Stowarzyszenia Ofiar Wojny Mieczysława Janosza.
W 2002 roku wydał książkę „Trwałe ślady” w pewnej toruńskiej oficynie. Książkę tę w odróżnieniu od innych wspomnień polityków okresu Polski Ludowej z totalnie przemilczano. A nawet więcej bo była prawie zakazana, jej nakład wykupywali ci, którym z różnych względów była nie na rękę.
W tym czasie poznawałem dopiero Albina Siwaka. Chociaż wcześniej przedstawili mi go kol. Poręba i Gontarz. Gdy w 2002 r. przyjechał na na spotkanie Stowarzyszenia „Nie dla UE” w Katowicach łukasz Jastrzębski z „Myśli Polskiej” odbierał go z dworca PKP. Albin Siwak powiedział mu wtedy pokazując budynek przy ulicy Młyńskiej że tam powstało w XIX wieku państwo Izrael i mieściła się loża masońska.
Kilka lat później na budynku pojawiła się tablica informująca że od 6–11 listopada 1884 odbyło się zebranie Ruchu Miłośników Syjonu Chowewej Syjon. Na tym zjeździe nazywanym Konferencją Katowicką zapadły decyzje o chęci budowy Izraela w Palestynie, a także o finansowym wsparciu osadników.
Ten zjazd w Katowicach zakończył się powołaniem władz syjonistycznej organizacji, na czele której, jako honorowy przewodniczący, stanął rabin Mohylewer. Pinsker objął fotel prezesa, a Lilenblum – sekretarza. Ustalono, że siedzibami Ruchu Miłośników Syjonu będą Berlin i Odessa. W tym budynku później mieściła się loża B’nai B’rith, która w Katowicach przyjęła nazwę Concordia.
Uczestnicy spotkania z Siwakiem byli wręcz cholernie ciekawi, co powie im były członek KC PZPR. Jak będzie bronił państwowości, którą budował. Zaskoczył – jego bardzo długa wypowiedź była radykalną krytyką działań PZPR-u i SLD. Poszedł na tyle ostro o Aleksandrze Kwaśniewskim, że osoba wynajmująca salę w centrum Katowic poprosiła organizatorów na korytarz i błagała, by „ten człowiek nieco wyluzował”.
Albin Siwak nie miał jednak zamiaru nawet odrobinę popuszczać. Był jak rozpędzony pociąg. Po jego wystąpieniu zebrani wstali i długo go oklaskiwali. A wśród zebranych byli zarówno więźniowie okresu bermanowszczyzny (używał określenia antypolskie doBermany), jak i działacze pierwszej Solidarności.
Po oficjalnej części spotkania jego uczestnicy pojechali do domu działacza Samoobrony Andrzeja Leppera, Tadeusza Mazanka, by dalej debatować. Tam w luźniejszej atmosferze Albin Siwak powiedział ówczesnemu szefowi „Solidarności 80” Eugeniuszowi Linkowskiemu że gdyby góra ówczesnej opozycji myślała tak po polsku jak Ty, to inaczej by wyglądał dialog i inaczej by się mogły potoczyć losy Polski. Że zachowalibyśmy własność i suwerenność.
Linkowski zripostował Siwakowi – gdyby PRL-em rządzi tacy jak Pan, to opozycja byłaby zbędna. Wtedy zaproponował, by sobie mówili po imieniu.
Siwak pisał dużo. Książka za książką. Uwydatniał te wątki, które przez innych działaczy partyjnych były minimalizowane lub pomijane. Niewykluczone, że pod koniec życia pisał za dużo, nie wszystkie informacje weryfikował i pewne tematy zbyt uwypuklał.
Bardzo wysoko cenił pułkownika Tadeusza Kowalczyka (Stow. Spadkobierców Polskich Kombatantów II Wojny Światowej), przedstawiając go jako wzór polskiego patrioty.
„Rozdarte życie” to książka - świadectwo o ludzkich losach w czasie II wojny światowej oraz o tym jak młoda Polska Ludowa brała w swe posiadanie stare piastowskie ziemie ponownie. O błędach politycznych, ludzkiej głupocie, miłości ponad podziałami narodowymi. O bandytyzmie zamiast uczciwej pracy. Jest świadectwem o Warmii i Mazurach i o ludziach, którzy tam żyli od wieków, i o tych co pojechali tam żyć na swoim …
Jacek Łukasik
6.04.2025
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz