Był dla mnie wielkim bohaterem. Założycielem organizacji antykomunistycznej RUCH, człowiekiem, który zerwał tablicę upamiętniającą Lenina ze szczytu Rysów, więźniem politycznym w czasach głębokiego PRLu, współpracownikiem (a w istocie aktywnym członkiem) Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela i organizatorem jednego z dwóch pierwszych punktów informacyjnych o „Nowych Związkach Zawodowych” we wrześniu 1980 na Uniwersytecie Łódzkim. Współpracowałem z nim przy tworzeniu struktur NSZZ „Solidarność” na UŁ. Był inicjatorem mojego wejścia w struktury regionalne i krajowe Związku. Organizował wśród pracowników UŁ działania na rzecz uwolnienia mnie z więzienia, a potem uporczywie walczył o przywrócenie mnie do pracy w UŁ. Byliśmy już przyjaciółmi. Wspólnie działaliśmy przy zakładaniu Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowego. Zostaliśmy posłami w I kadencji. W czasie słynnej „nocy teczek” zachował się bardzo przyzwoicie. Zaproszony na naradę puczystów nie poparł wniosku o usunięcie rządu Jana Olszewskiego, w debacie wygłosił jedno z najlepszych przemówień. Następne wybory przegraliśmy. Współpracowaliśmy w działaniach ZChN, ale już zaczęło między nami iskrzyć. Konflikt jego z Grzegorzem Palką „o politykę i przywództwo w Łodzi” prowadzony przez Stefana „na wyniszczenie” spowodował, iż moja przyjaźń z „Niesiołem” mocno się zachwiała. Ale nadal go szanowałem i miałem dla niego „ciepły zakątek w sercu”. To się skończyło, gdy Stefan przeprowadził uchwałę o usunięcie mnie z klubu poselskiego AWS. Nie miałem pretensji o sam fakt – głosowałem przeciw powołaniu Leszka Balcerowicza, łamiąc uchwaloną przez władze klubu dyscyplinę i liczyłem się z konsekwencjami. Ale o styl – o przeprowadzenie głosowania pod moją nieobecność, o brutalność całej akcji i złośliwą satysfakcję z jej wyniku. Okazywał mi nieprzyjaźń. Ja jej nie podzielałem. Dziś jednak postanowiłem zerwać całkowicie tę znajomość. Powodem jest wyjątkowo podła wypowiedź w sprawie Świętego Jana Pawła II opublikowana na łamach Gazety Wyborczej. Będę oczywiście modlił się o nawrócenie się mego byłego przyjaciela o prawdziwie bohaterskiej przeszłości.
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/
10 marca 2023
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
Pisałem o tym
Pisałem o tym tutaj Pan Stefan był u mnie w moim mieszkaniu - pełniło, nie raz, konspiracyjny lokal. Małgosia żona od razu zobaczyła w Stefanie człowieka, ktrego nie można obdarzyć zaufaniem. Wyrzuca mi moją byłą otwartość do p. Stefana do dziś.
Od października 1989 - szefa ZChN w PT otrzymywałem telefony powołujące sie na Niesiołowskiego jakoby promował dzwoniące do mnie osoby na listy wyborcze z PT - osoby z późniejszej UW. Zadzwoniłem do swego starszego kolegi Stefana N z zapytaniem. Zaśmiał się powiedział; zrób co chcesz. Zatem; po tym jak była narzeczona zapoznała sią z teczkami Stefana N i jak III RP schowała proces w tej sprawie wiedziałem, że ten pan jeszcze nam pokarze.
Z Czwartków wpierw GR KK NSZZ"S" potem ZChN nie wyczytałem zaufania członków zebrania do p. Stefana Niesiołowskiego.