Zawsze cieszy mnie, gdy wyróżniony zostanie ktoś z łodzian – zwłaszcza, jeśli łączy mnie z nim „kawałek historii w trudnych czasach”. Tak jest z p. Iwoną Śledzińską-Katarasińską. Zawsze będę ciepło wspominał jej aktywność w Duszpasterstwie Dziennikarzy przy kościele OO Jezuitów oraz współpracę w „nielegalnym” NSZZ „Solidarność” w stanie wojennym. Redagowała wówczas gazetę „z namaszczenia” struktury, którą kierował Andrzej Słowik, Grzegorz Palka i ja. Przedtem wiele nas dzieliło, a i potem nasze drogi się rozeszły. Bywało, że wykazywała się agresją w stosunku do mnie. Nie rewanżowałem się, ani nie przyłączałem się „nawałnic krytyki”, jakie na nią spadały. Z zasady nie atakuję tych, z którymi łączyła mnie walka o niepodległość Polski. Zwłaszcza nie przyłączam się do tych, którzy „spóźnili się na barykady” i chętnie atakują tych, którzy na nich stali. A ona jednak tam stała.
Warto jednak odnotować, że znajdą się tacy, którzy przy tej okazji „przypomną ciemne karty” jej życiorysu. Już teraz jeden z tygodników wieszczy, że ta nominacja wywoła negatywne reakcje zarówno w Tel Awiwie jak i w Nowym Jorku. Chodzi o jej publikacje z r. 1968 w łódzkim dzienniku partii komunistycznej „Głos Robotniczy” „ostro chłostające” polskich syjonistów, czyli środowiska żydowskie. Pani Iwona Śledzińska, wówczas dziennikarka tej gazety, wzięła udział w partyjnej nagonce. To fakt. I ten fakt został publicznie przypomniany, gdy miała wejść do rządu Hanny Suchockiej i objąć resort kultury. Zabrałem wtedy głos i przypomniałem, że ta sprawa była przedmiotem rozważań, gdy na jesieni 1981 r. p. Iwona Ś-K deklarowała przystąpienie do NSZZ „Solidarność”. Środowisko dziennikarskie było b.ważne, ze względu na opiniotwórczość i traktowanie przez komunę jako „front ideowy”. Wątpliwości podniósł Benedykt Czuma i przypomniał jej publikacje z 1968 r. Przesądził jednak głos Marka Edelmana, który stwierdził, że jest taki czas, w którym w ludziach dokonuje się przełom i on owocuje nowymi wyborami. Jednogłośnie przyjęliśmy ją do Związku. Bardzo przyzwoicie zachowywała się w stanie wojennym, a z Markiem Edelmanem łączyła ją współpraca i wtedy i potem. W jej obronie w 1991 jednak nie wystąpił. W efekcie Unia Wolności wycofała jej kandydaturę. Jest uzasadniona obawa, że rozpęta się znowu awantura, tym razem przekraczająca granice naszego kraju i w efekcie upokorzona zostanie i Pani Iwona i Polska.
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/
22 października 2019
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz