Rząd Tadeusza Mazowieckiego i tzw. Sejm Kontraktowy stanęli wobec problemu: oszczędności na mieszkanie czy na samochód? Dokładniej: chodziło o waloryzację oszczędzanych przez lata środków na owe dobra trudno dostępne. W czasach PRLu droga do własnego mieszkania wiodła przez wieloletnie oszczędzanie na tzw. Książeczkach Mieszkaniowych. Podobnie było ze staraniem się o samochód krajowej produkcji. Marzenie milionów Polaków – tzw. „maluch” (Fiat 126P)dostępny był albo za dewizy w PeKaO (PEWEXie), albo za talony przyznawane za szczególne zasługi pracownicze (i polityczne) albo – i to była droga „dla wszystkich” (oczywiście za wyjątkiem „niektórych”). Samochód był w tamtych czasach symbolem statusu, marzeniem tym, którzy mieli już mieszkania. Wkłady na Książeczkach Mieszkaniowych i oszczędnościowych Książeczkach Samochodowych uległy zmasakrowaniu przez inflację. Rząd zwany „solidarnościowym” i Sejm działający pod „moralną batutą” solidarnościowego Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego zdecydował, iż należy je zwaloryzować – ale tylko te samochodowe. Bo na wszystko brakowało pieniędzy w budżecie. Wkłady mieszkaniowe przeobrażono w „gwarancje”. Chroniły one tylko w bardzo ułomny sposób. Była to zdrada znacznej części solidarnościowego elektoratu. Dziś, po ponad 25 latach od tamtej decyzji – sprawę waloryzacji Książeczek Mieszkaniowych chce podjąć Rzecznik Praw Obywatelskich. Ciekawe, kto jeszcze ma dawną książeczkę?!
Jerzy Kropiwnicki: http://jerzy-kropiwnicki.blog.onet.pl
17 stycznia 2018
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz